Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa śmiertelnego wypadku w Kupnie znów w sądzie w Tarnobrzegu

Marcin Radzimowski
Czy 27-letni obecnie Kamil pił alkohol przed, czy po spowodowaniu śmiertelnego wypadku w Kupnie (powiat kolbuszowski), w którym zginął jego kolega? A może - jak twierdził - chcąc się zabić, pił zawierający alkohol płyn do spryskiwaczy?

Ekspertyzy i wyliczenia

Na te i wiele innych pytań wciąż nie ma jednoznacznej i ostatecznej odpowiedzi. Pomimo że od wypadku minęło ponad siedem lat, a oskarżony czterema wyrokami Sądu Rejonowego w Kolbuszowej został nieprawomocnie skazany.

Powoływane były różne zespoły biegłych, przeprowadzane ekspertyzy, skomplikowane obliczenia, po kilka razy słuchani główni świadkowie. Trzy nieprawomocne wyroki zostały uchylone przez Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu, do którego właśnie ta sprawa trafiła kolejny, czwarty już raz.

Kolega z sąsiedztwa

Mieszkający w Widełce (powiat kolbuszowski) Kamil jest niepełnosprawny ruchowo, porusza się na wózku inwalidzkim. Miał także prawo jazdy i jeździł specjalnie przystosowanym samochodem, oplem vectra.

W zmaganiu z trudnościami życia bardzo pomagał mu między innymi mieszkający w sąsiedztwie Krzysztof - pomagał mu wsiadać do samochodu, wnosił po schodach. Ich koleżeństwo trwało od wielu lat, aż do feralnej nocy z 8 na 9 listopada 2007 roku. Wtedy właśnie rozegrała się tragedia.

Ostatnia rozmowa

Kilkanaście godzin wcześniej Kamil, Krzysztof i ich dwaj koledzy pojechali do baru, by pograć na automatach. Gdy zrobiło się już późno, Kamil (kierował) wraz z Krzysztofem odstawili pozostałą dwójkę do domów, a sami pojechali jeszcze do pobliskiego Kupna.
Zanim zatrzymali się na parkingu, po drodze kupili jeszcze kilka puszkowych piw na stacji paliw. Około godziny 1 w nocy Krzysztof rozmawiał przez telefon z jednym z kolegów. To była jego ostatnia rozmowa.

Nie zapięli pasów

Niestety, do dziś nie wiadomo, o której dokładnie godzinie młodzi mężczyźni wyruszyli w kierunku swoich domów. Oplem vectra kierował Kamil i jechał bardzo szybko (według biegłych z prędkością minimum 104 kilometrów na godzinę przy ograniczeniu do 50 km/h). Żaden z jadącej dwójki nie zapiął pasów bezpieczeństwa.

Na zakręcie drogi 20-letni wówczas Kamil stracił kontrolę nad autem - opel zjechał z drogi i uderzył w betonowy przepust, a następnie koziołkując zatrzymał się na prawym boku. Pod samochodem leżało częściowo przygniecione ciało Krzysztofa, który wypadł przez boczne okno.

Agresywny kierowca

Dopiero około godziny 2.15 przypadkowy mężczyzna zobaczył wrak samochodu, pod nim zwłoki, a wewnątrz młodego mężczyznę. Wezwał służby ratunkowe. Z aktu oskarżenia i zeznań świadków dowiadujemy się, że 20-latek był agresywny wobec ratowników, wyzywał ich i opluwał, krzyczał, żeby go zabili, bo on zabił swojego kolegę. Po wydobyciu z wraku auta, przywiązanego pasami do noszy odwieziono go do szpitala. Później, podczas oględzin samochodu zabezpieczono w nim puste i pełne puszki po piwie oraz opróżnione i pełne pojemniki z płynem do spryskiwaczy szyb. Od Kamila po wypadku pobrano trzykrotnie krew do badania, w odstępach czasowych. Analiza wykazała, że o godzinie 3.30 miał 2,1 promila, o godzinie 3.46 - 2,5 promila, natomiast o godzinie 4.45 - 1,8 promila. To było bardzo istotne, przy późniejszym ustalaniu, w jakim stanie był w czasie wypadku.

Pytania bez odpowiedzi

Pojawił się jednak bardzo istotny problem. Nie było wiadomo, o której dokładnie doszło do wypadku. Pewne było to, że o godzinie 1 (ostatni kontakt telefoniczny Krzysztofa) koledzy byli jeszcze na parkingu w Kupnie i to, że leżący samochód został odnaleziony o godzinie 2.15. Ustalenie godziny zaistnienia wypadku pozwoliłoby biegłym na wykonanie precyzyjnych badań retrospektywnych i określenie, czy w godzinie wypadku kierowca był trzeźwy.

Po ponad roku od zdarzenia (Kamil przeżył załamanie i był leczony), kolbuszowska prokuratura oskarżyła go o kierowanie autem pod wpływem alkoholu i spowodowanie w takim stanie śmiertelnego wypadku, w którym zginął Krzysztof.

Kamil nie przyznał się do jazdy po pijanemu. Z jego wyjaśnień wynikało, że bezpośrednio po wypadku stracił przytomność i aż do przybycia służb ratowniczych tracił ją kilkakrotnie. Gdy ją odzyskiwał próbował wydostać się z wraku, lecz nie był w stanie (jest niepełnosprawny, a samochód leżał na boku), nie mógł także odnaleźć telefonu, by wezwać policję i pogotowie.

W stresie wypił płyn?

Oskarżony twierdził też, że widząc martwego kolegę bardzo się zestresował i wypił znajdujące się w aucie trzy piwa, próbował także popełnić samobójstwo pijąc płyn do spryskiwacza (zawiera między innymi alkohol etylowy i glikol). Na potrzeby tej sprawy ekspertyzy wykonali biegli z Krakowa, którzy badaniem retrospektywnym próbowali określić godzinę wypicia alkoholu. Ustalono, że Kamil mógł wypić zarówno przed godziną 1, jak i kilkanaście minut po 1, czyli mogło być przed wypadkiem lub po wypadku (wrak zauważono o godzinie 2.15). Ślady DNA należące do oskarżonego zabezpieczono też na pustych puszkach po piwie i na butelkach. To niewiele dawało, gdyż młody mężczyzna nie kwestionował faktu wypicia piwa.

W stresie wypił płyn?

W pierwszym procesie sąd w Kolbuszowej skazał Kamila za spowodowanie śmiertelnego wypadku pod wpływem alkoholu na 3 lata i 3 miesiące, zabierając prawo jazdy na 5 lat. Po apelacji obrońcy Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu uchylił wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania.

Kolejny proces i kolejny wyrok - dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć, ale uniewinniony od jazdy po alkoholu. Tym razem wyrok zaskarżył prokurator. Później był kolejny nieprawomocny wyrok, znów uchylony po apelacji.

Ostatnim wyrokiem, z września tego roku sąd w Kolbuszowej skazał 27-latka na trzy lata więzienia, zabierając prawo jazdy na 7 lat. Niedługo sąd w Tarnobrzegu rozpozna apelację obrońcy.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu TARNOBRZESKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie