Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Jarubas: - Osiem lat marszałkowania nie przewróciło mi w głowie

Paweł Więcek [email protected]
O budowaniu mostów porozumienia, o zgubnych skutkach używania języka pogardy i... mądrej żonie - rozmowa z marszałkiem województwa świętokrzyskiego Adamem Jarubasem.

Adam Jarubas

Adam Jarubas

Ma 40 lat. Pochodzi z Błotnowoli w powiecie buskim. Mieszka w Miedzianej Górze pod Kielcami. Żona Mariola, dwóch synów: Dawid i Damian. Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego w Świętokrzyskiem i wiceprezes partii w kraju. W 2006 roku zdobył mandat radnego sejmiku województwa i został najmłodszym marszałkiem w kraju. Miał wówczas 32 lata. Funkcję tę będzie sprawował trzecią kadencję z rzędu. Polskie Stronnictwo Ludowe pod jego kierownictwem zdobyło w zakończonych wyborach samorządowych blisko 50 procent głosów do sejmiku. Partia wprowadzi do regionalnego parlamentu aż 17 swoich przedstawicieli.

Sfałszowaliście te wybory?

Stawianie takiej konstrukcji, żebym się tłumaczył z tego, dlaczego wygrałem wybory, jest pokraczne. To wręcz zarzut.

Ale partii Prawo i Sprawiedliwość będzie się łatwo wytłumaczyć z porażki....

Bo PiS wszytko tłumaczy nie swoimi problemami komunikacyjnymi i brakiem programu. Alternatywa dla Świętokrzyskiego polegała na tym, że jak przyjdziemy, to rozwiążemy wszystkie problemy. To do ludzi nie trafiło. Mówienie o sfałszowaniu wyborów jest pytaniem o to, co robiło kilkaset tysięcy ludzi w komisjach, którzy pilnowali, liczyli głosy, wpisywali je ręcznie do protokołów. System źle liczy, ale dokumenty wyjściowe są w porządku. Kontestowanie wyborów jest obrażeniem Polaków, których udało się zachęcić do udziału w wyborach, zwłaszcza w Świętokrzyskiem. I ukłon dla ludzi. To zaskakujące, że w regionie po raz drugi jest najwyższa frekwencja.

W Prawie i Sprawiedliwości mówią, że to niemożliwe, by wieś zagłosowała na swoich ciemiężycieli...

Minęły wybory, a oni nie wyciągnęli żadnych wniosków. Dalej obrażają ludzi. Nazywali nas żołwiami błotnymi, śpiewali piosenki o śmierdzących pampersach. Dziś widać, komu trzeba było tę pieluchę zmienić. Ci, którzy obrażali, dostali łupnia. I mnie to cieszy, że język pogardy, nienawiści został skarcony przez wyborców. To tęga lekcja, którą muszą wziąć na klatę ci, którzy atakowali. Wzywam, by w imię odpowiedzialności za państwo, przestać opowiadać takie bzdury.

Czy budowanie mostów, tworzenie porozumień, odwoływanie się do ruchów obywatelskich, tonowanie języka polityki, nastawienie na kreowanie wspólnot to pomysł, który sprawdził się w regionie, o czym zaświadczają wyniki. Ale czy można tę filozofię przetransponować na politykę krajową?

Polaryzacja sceny politycznej to ciekawsze dla wyborców. Mówienie "róbmy coś razem" jest mało trendy.

Premier Ewa Kopacz coś takiego właśnie proponuje. Janusz Piechociński także.

Z badań wychodzi, że Polacy mają dość polityki w centralnym wydaniu, czyli szukania różnic za wszelką cenę. To nie zdaje egzaminu. Z lekcji wyborów samorządowych politycy w Warszawie powinni wyciągnąć wnioski. W miastach na północy województwa postawiliśmy na ruchy obywatelskie, bo kandydaci mówili, że polityka ludzi mierzi. Ludzie tego nie chcą. I to zadziałało. Najbardziej wygrywali ci, którzy wyszli do ludzi, rozmawiali. Proponowałem maksymalnie dużo spotkań, peregrynacji po domach. To przyniosło efekt.

Jerzy Pyrek, wasz przegrany kandydat na prezydenta Kielc też "kolędował?

Nie chodził tak dużo. Może brakło czasu...

A nie brakło tego, co jest istotną polityki PSL, czyli kreowania pozytywnego przekazu? Skupił się na negacji i przegiął...

Może to było błędem w strategii, bo wypinało się z naszego przekazu. To i dla Jurka, i dla organizacji miejskiej temat do przemyśleń, bo wzięliśmy w Kielcach 25 procent do sejmiku, a kandydat na prezydenta uzyskał około 5 procent. To słaba strona naszej kampanii.

Po co chłopy idą do miasta?

Pokazujemy konsekwentnie PSL jako partię obywatelską. Dla nas ludowy znaczy obywatelski, także miejski. Ruchy miejskie to emanacją ruchu ludowego 2.0. Trzeba takie ruchu wspierać i my to robimy.

Może jako zasiedziałych, obrośniętych w rutynę urzędników ciągnie was do spontanicznych, bezinteresownych działań? To paliwo, które chce pan wlać w partię?

Nie wszystkich. Niektórych ciągnie do domu o 15.30, by wyłączyć myślenie o sprawach publicznych. I takim urzędnikom mówię o zmianie formuły pracy. Macie być empatyczni. Macie być jak konsjerż: jeśli ktoś na problem, to nawet po godzinach trzeba pomagać. Ale zmiana mentalności to proces. Daję jasny sygnał, że oczekiwaną postawą jest obywatelskość, troska o sprawy ludzi. To słuszny kierunek.

W sejmiku zdobyliście władzę absolutną. To powabna perspektywa. Jak się temu oprzeć?

Słyszę głosy w partii: bierzmy wszystko sami. Ale mówię nie. Każdego środowisko bez dopływu nowych idei i ucierania się poglądów, degeneruje się.

Platforma ma być wentylem bezpieczeństwa? Środkiem na to, by nie zwariować?

Na pewno przestrzenią do dyskusji, jak lepiej rządzić, bo jako ludowcy nie mamy superrecept na wszystko. W każdej partii są ludzie, których ciekawe kompetencje można wykorzystać dla województwa. Mamy wśród dyrektorów ludzi z PiS, a także o rodowodzie SLD. Jeśli dobrze pracują, to w takim województwie mają swoje zadanie do wykonania. Nie będę zaczynał od tego, by sprawdzać ludziom legitymacje.

To różni was od PiS?

Szef tej partii w regionie, poseł Lipiec zapowiadał, że jak przejmą władzę, będą rządzić sami.

Ponoć stworzyli listę osób do zwolnienia...

Też o tym słyszałem.

W ramach otwarcia na innych nie przeprowadzicie odwetu na PiS?

Broń Boże! Będziemy w układaniu władzy proponować wszystkim partiom udział w prezydium sejmiku, by była większa legitymizacja tej władzy. Zresztą dotychczas w najważniejszych sprawach potrafiliśmy się dogadać. Nie pokazujmy sejmiku jako kłębowiska permanentnej konkurencji. To ciekawe forum do dyskusji o przyszłości regionu.

A jaka będzie ta przyszłość?

Idealny obrazek, do którego dążymy: praca w regionie oraz zaplecze w postaci instytucji, które wspierają rodzinę.

Wynik zobowiązuje. To także wielka odpowiedzialność. Wie pan, że nie możecie zawieść. Nie macie wygodnej wymówki w postaci opozycji.

Ja się nigdy nikim nie zasłaniałem. Brałem na klatę najtrudniejsze sprawy. Politykę rozumiem jako branie odpowiedzialności, często spowiadanie się nie za swoje błędy. Mnie te osiem lat marszałkowania nie przewróciło w głowie. Ma w sobie bardzo dużo pokory. To sprawdzian dla mnie, który muszę zdać. Postaram się włożyć maksimum wysiłku, by sprostać wyzwaniu.

Coś za coś. Myślę o rodzinie...

Żona miała nadzieję, że z dniem wyborów obniży się moja aktywność...

... jako osoby siedzącej w ławach opozycji?

Mówiłem, że będę miał bardzo dużo czasu, jeśli spełnią się zapowiedzi moich konkurentów. I będę robił wszystko, co chcesz (śmiech). Mam bardzo mądrą żonę. To ktoś, kto mi bardzo dużo pomaga. Wniosła w moje życie dużo ciepła i mądrości. Jest mądrzejsza ode mnie i gdyby nie ona, rozwaliłbym się. Dba o nasze największe skarby na świecie - synów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie