Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pick Szeged - Vive Tauron Kielce 26:27. Pierwsze miejsce kielczan w grupie pewne!

/PK/, /esw/
Piłkarze ręczni Vive Tauronu Kielce wygrali na wyjeździe z węgierskim MOL-Pick Szeged 27:26 i na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek grupowych zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie D. Wygraną dał gol Ivana Cupicia zdobyty sekundę przed końcem spotkania.

ZOBACZ JAK RELACJONOWALIŚMY MECZ NA ŻYWO

MOL-Pick Szeged - Vive Tauron Kielce 26:27 (11:14).

Vive Tauron: Sego (1-36 i na jednego karnego, 11 obron), Szmal (36-60, 9 obron) - Strlek 2, Jachlewski - Bielecki 6 (3), Chrapkowski 1, Jurecki 5 - Tkaczyk 3 - Lijewski 2, Buntić 1 - Cupić 5 - Musa 2, Grabarczyk.

MOL-Pick: Sierra (1-20 min, 1 obrona), Wyszomirski (20-60, 13 obron) - Kallman 4, Vadkerti - Robledo 1, Blazević, Ilyes 3 - Bombac 3 (2), Mindegia - Ancsin 1, Balogh 4 - Prodanović 6, Parrondo 2 - Zubai 1, Vranjes 1.

Karne. MOL-Pick: 2/3 (Sego obronił rzut Prodanovicia). Vive Tauron: 3/4 (Wyszomirski obronił rzut Bunticia). Kary. MOL-Pick: 10 min (Blazević 6 - czerwona kartka w 60 min, Zubai, Vadkerti po 2). Vive Tauron: 4 min (Grabarczyk, Musa po 2).

Sędziowali: V. Horacek, J. Novotny (Czechy). Widzów: 3200.

Przebieg: 0:1, 1:1, 1:3, 2:3, 2:4, 3:4, 3:5, 4:5, 4:6, 5:6, 5:9, 6:9, 6:10, 7:10, 7:11, 8:11, 8:12, 9:12, 9:13, 11:13, 11:14 - 13:14, 13:15, 17:15, 17:16, 18:16, 18:17, 20:17, 20:18, 22:18, 22:19, 23:19, 23:21, 24:21, 24:23, 25:23, 25:26, 26:26, 26:27.

Kielczanie jechali na Węgry z mocnym postanowieniem wygrania pojedynku. Nie kalkulowali, mimo osłabień chcieli rozstrzygnąć sprawę pierwszego miejsca już w sobotę. Mogli mieć pewne obawy, bo Pick, zdobywca Pucharu EHF w poprzednim sezonie, w swojej hali jest zespołem niezwykle groźnym, o czym przekonali się dwa lata temu, kiedy zespół z Segedyna ograł ich w pierwszym meczu 1/8 finału 26:25. Była to pierwsza porażka naszego zespołu w Lidze Mistrzów w tamtym sezonie.

W sobotnim meczu, poza od dawną kontuzjowanym tercetem Reichmann-Aginagalde-Rosiński, nie zagrał Uros Zorman, który po drobnym urazie w poprzednim spotkaniu teoretycznie był gotowy do gry, ale trener Tałant Dujszebajew nie zdecydował się wpuszczać go na boisko. W tej sytuacji kielczanie grali z jednym środkowym rozgrywającym, Grzegorzem Tkaczykiem. Zagrał za to Krzysztof Lijewski, który nie był pewny swojego występu do momentu wyjazdu na Węgry, ponieważ miał problem z kolanem.

Pierwsza połowa była jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą, którą kielczanie rozegrali w tym sezonie. Świetnie zaczął mecz Lijewski, który zdobywał bramki i dogrywał do kolegów. Atak gości był bardzo dobrze zorganizowany i skuteczny, obrona sporadycznie popełniała błędy. Udało się niemal wyeliminować groźny duet rozgrywających wicemistrza Węgier Dean Bombac - Zsolt Balogh. Obaj zdobyli w pierwszej połowie tylko po jednej bramce, przy czym Bombac trafił z karnego. "Żółto-biało-niebiescy" od razu wyszli na prowadzenie i powoli powiększali je, co było też dużą zasługa znakomicie interweniującego w bramce Marina Sego. W 20 minucie po golu Grzegorza Tkaczyka było 7:11. W tym momencie słabo spisującego się w bramce Picku Jose Manuela Sierrę zmienił reprezentant Polski, Piotr Wyszomirski i był to początek zmian w grze gospodarzy. "Wyszu" rozgrzał się, broniąc w końcówce pierwszej połowy kilka rzutów i w drugiej dał prawdziwy koncert gry.

Bo w pierwszym kwadransie drugiej części gra mistrzów Polski kompletnie się "rozjechała". Zaczynało się od nieskutecznych akcji w ataku, przegranych sytuacji sam na sam z Wyszomirskim lub nawet całkiem przestrzelonych rzutów. Pewność gry z pierwszej połowy nasi zawodnicy stracili na początku drugiej i udzieliło się to również obronie. Rozkręcił się Bombac, który nawet nie tyle rzucał, co świetnie dogrywał do zabiegających za plecy naszych obrońców skrzydłowych - Rajko Prodanovicia i Jonasa Kallmana. W efekcie w 36 minucie lider węgierskiej ekstraklasy prowadził 17:15, a w 45 już 22:18. Naszej drużynie zaczęło grozić, że Pick odrobi straty z pierwszego meczu w Kielcach, wygranego przez Vive Tauron pięcioma bramkami (37:32).

Na szczęście tę węgierską falę udało się zatrzymać. Duża w tym zasługa Sławomira Szmala, który w 36 minucie zmienił Sego i pierwszych kilka interwencji miał nieudanych, ale potem świetnie wszedł w grę. Nasz atak rozbujał Michał Jurecki, który kilka razy trafił z trudnych pozycji. Szmalowi zaczęła pomagać obrona, która wyjątkowo zmobilizowała się na ostatnie minuty spotkania. Do remisu 25:25 doprowadził w 56 minucie Żeljko Musa, a za chwilę odzyskaliśmy prowadzenie po golu z kontry Manuela Strleka (po przechwycie Jureckiego). Za chwilę sędziowie nie uznali Jureckiemu gola, ale na tablicy dodano gościom bramkę, co wprowadziło spore zamieszanie, bo delegat zauważył błąd dopiero po golu Roberto Parrondo. Za moment w słupek trafił Grzegorz Tkaczyk, a kolejną obroną popisał się Szmal. Do zakończenia meczu było 40 sekund, był remis 26:26, a piłkę miał nasz zespół. 17 sekund przed końcem Dujszebajew wziął czas. Po nim zespół z Kielc spokojnie rozgrywał piłkę, rozciągał obronę rywala, w końcu Tkaczyk odegrał piłkę do Ivana Cupica, który rzutem z kozłem, na sekundę przed upływem czasu wpakował ją pod poprzeczkę!

Wygrana dała naszemu zespołowi pewne pierwsze miejsce w grupie, ponieważ do zakończenia fazy grupowej zostały dwie kolejki, Vive Tauron ma cztery punkty przewagi nad MOL-Pickiem Szeged, a w przypadku równej liczby punktów i tak decyduje bilans meczów między zainteresowanymi.
W innym sobotnim meczu grupy D, francuska Dunkierka pokonała ukraiński motor Zaporoże 31:29 (17:17).

Ostatnie dwa mecze Vive Tauron rozegra w przyszłym roku - 14 lutego u siebie z Dunkierką i 18 lutego na wyjeździe z Motorem Zaporoże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie