Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karpie ze stawów Mieczysława Steca trafią do Stalowej Woli. Gospodarz zdradził tajniki hodowli

Zdzisław Surowaniec
Mieczysław przy karpiach hoduje także takie smaczne ryby jak sandacze. To drapieżne ryby, mają białe mięso, są bardzo cenione na stole.
Mieczysław przy karpiach hoduje także takie smaczne ryby jak sandacze. To drapieżne ryby, mają białe mięso, są bardzo cenione na stole. Zdzisław Surowaniec
Przez zamglone powietrze widać z dali stojącą na brzegu stawu kapliczkę świętego Antoniego. Przy kapliczce bije źródło, z którego woda zasila stawy Mieczysława Steca. Ryby z tej wody mają wyjątkowy smak.

Ryby mają najzdrowszy tłuszcz zwierzęcy

Wyłowione karpie wędrują do basenu z płynącą wartko wodą, gdzie ich mięso pozbywa się mułowatego zapachu.

Wyłowione karpie wędrują do basenu z płynącą wartko wodą, gdzie ich mięso pozbywa się mułowatego zapachu. Zdzisław Surowaniec

Wyłowione karpie wędrują do basenu z płynącą wartko wodą, gdzie ich mięso pozbywa się mułowatego zapachu.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

Ryby mają najzdrowszy tłuszcz zwierzęcy

Ryby charakteryzują się nie tylko wysokimi walorami smakowymi, ale zdrowotnymi. Zawarty w rybach tłuszcz jest jedynym zdrowym tłuszczem zwierzęcym, ponieważ składa się z wielonienasyconych kwasów tłuszczowych: omega 3, omega 6 oraz omega 9. Skutecznie chronią nas one przed współczesnymi chorobami cywilizacyjnymi, takimi jak choroby serca, nadciśnienie, miażdżyca. Zapobiegają tworzeniu się zatorów krwi.

Mieczysław ma wielką atencję do świętego "sąsiada" z kapliczki. Jest pewny, że jego gospodarstwo rybackie i jego rodzina jest pod opieką patrona znad stawów. Hodowla ryb to ryzykowna działalność, wystawiona na kaprysy pogody. Jak się jest na plusie, to za chwilę do interesu trzeba dopłacić. Ale święty Antoni czuwa i woda z cudownego źródełka dodaje wigoru rybom i hodowcy.

Piękne gospodarstwo

Mieczysław jest właścicielem pięknego gospodarstwa rybackiego ze stawami na obszarze stu hektarów w jednym z najczystszych regionów powiatu stalowowolskiego w gminie Zaklików. Jako pierwszy wprowadził zwyczaj zapraszania dziennikarzy i tłumaczenia im czym jest hodowla ryb, a zwłaszcza karpia.

Przed kilku laty Mieczysław zamilkł, a dziennikarze nie wydeptywali już do niego ścieżek. Powód był prozaiczny. - Jak to w rolnictwie, po tłustych latach przychodzą chude - mówi. Problemy z hodowlą karpi były tak duże, że nie było po co zwoływać żurnalistów. Trzeba było przeczekać zły czas nieurodzajnych sezonów.

Nieco gorzej

W ubiegłym roku biznes się poprawił na tyle, że Mieczysławowi wróciła radość życia, bo ryby w stawach rosły jak na drożdżach i można było zacząć odrabiać straty. W tym roku jest gorzej i ze stawów Mieczysław wygarnął mniej ryb niż się spodziewał. - Ale w Stalowej Woli karpia ode mnie nie zabraknie, posyłam pięć ton, to będzie trzy tysiące sztuk - wylicza.

- Nastawiam się na jakość ryb, nie na ilość - deklaruje i ma nadzieję, że ta strategia się opłaci, bo przywiąże klientów, dla których liczy się smak ryby pluskającej w czystej wodzie i dokarmianej zbożem, a nie paszami robionymi z byle ścierwa. Hodowla karpi potrafi być tak kapryśna, że Mieczysław mówi o niej jako "sposobie na życie" niż okazji do zrobienia wielkiego interesu. I to mimo korzystania z unijnych dopłat środowiskowych.

W grudniowe południe, kiedy blade słońce nieśmiało przebija się przez zamglone powietrze, ośnieżone stawy w Antoniówce wyglądają jak uśpione. Senne od zimna tłuste karpie już nie żerują, pływają wolno w "magazynach" czyli w stawach skąd je łatwo wyłowić. Zanim wyjadą do sprzedaży w specjalnych pojemnikach z dotlenianą bąbelkami powietrza wodą, będą się jeszcze kilka godzin moczyć w źródlanej kąpieli w płuczce, w betonowym kanale. To pozbawi je mułowatego smaku, bo karp przez całe życie żeruje w mulistym dnie.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STALOWOWOLSKIEGO

Wyławianie ryb ze stawów magazynowych, to ciężka praca, kiedy pracownicy wchodzą do lodowatej wody i wynoszą ciężkie ryby.
Wyławianie ryb ze stawów magazynowych, to ciężka praca, kiedy pracownicy wchodzą do lodowatej wody i wynoszą ciężkie ryby. Zdzisław Surowaniec

Wyławianie ryb ze stawów magazynowych, to ciężka praca, kiedy pracownicy wchodzą do lodowatej wody i wynoszą ciężkie ryby.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

Magiczne miejsce

Od kilku lat w gospodarstwie Mieczysława jest ścieżka edukacyjna wokół stawów, jaką wykonał według swojego pomysłu. Jest na niej pięć tablic wyjaśniających czym jest hodowla karpi. Jedna z nich stoi przy kapliczce świętego Antoniego. To naprawdę magiczne miejsce, porośnięte wiekowymi drzewami, które zrzucają liście do stawów, przez co woda nabiera pięknego koloru i ma smak garbników. W mroźny dzień bijące ciepłe źródła parują i nad wodą płynącą do Mietkowych stawów unosi się mgiełka, jak cicha modlitwa.

Więc z tablicy przy kapliczce można się dowiedzieć, że udomowienie karpia odbyło się w piątym wieku przed narodzeniem Chrystusa, czego dokonali równolegle Chińczycy i Rzymianie. Do Polski karpie trafiły prawdopodobnie dzięki zakonowi Cystersów. Rozróżnia się kilka form hodowlanych karpia. Pełnołuski, jak sama nazwa wskazuje, jest cały pokryty łuskami. Lustrzanie lampasowe posiadają tylko duże łuski wzdłuż boków ciała. Jest także karp bezłuski. Obecnie hoduje się wiele form karpia, które krzyżują się ze sobą i powstają kolejne mieszanki.

Powolna hodowla

Hodowcy karpi walczą nie tylko z przeciwnościami natury czyli nie sprzyjającymi hodowli pogodami, chorobami ryb czy takimi szkodnikami jak bobry i kormorany. Krew psuje im konkurencja z zagranicy. Litewskie czy czeskie karpie zalewają rynek i wymuszają obniżki cen. Tymczasem karpie hoduje się wolno i jeśli używa się naturalnych pasz czyli ziarna zbóż, cykl od wpuszczenia narybku do wyciągnięcia handlowych sztuk trwa trzy lata.
Właściciele gospodarstw rybackich toczą walki ze zwariowanymi ekologami, którzy napuszczają ludzi na kupowanie karpi i wypuszczanie ich do rzek, gdzie ryby szybko giną.

Wskazują także na szkodliwość Klubu Gaja zniechęcającego do kupowania żywych karpi. - Jest to bardzo szkodliwa kampania i w efekcie wymierzona w polską przyrodę - uważają hodowcy. - Przy małym popycie na karpia stawowe gospodarstwa rybackie stają się nieopłacalne i likwidują działalność. W ten sposób setki tysięcy ptaków traci środowisko wodne z pożywieniem. W efekcie infantylny przekaz "nie mordujmy karpia" sprowadza się do zawołania: "wymordujmy setki tysięcy ptaków, w tym orły bielili i czaple" - uważa Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Ryb.

Świeża ryba

Tymczasem karpia można przenosić do domu bez wody w specjalnych torbach, umożliwiających rybie oddychanie przez skórę. Umożliwia to spożycie świeżej ryby, co jest rzadką okazją, bo przez cały rok kupuje się przede wszystkim mrożone filety.

W tym roku Mieczysław promuje karpia po zaklikowsku, zapiekanego po zalaniu śmietaną i jajami. Filety karpia nacinamy, solimy, obtaczamy w mące i smażymy kilka minut z obu stron. Rozbijamy jaja, mieszamy z utartym serem i solimy. Rybę umieszczamy w żaroodpornym naczyniu, zalewamy masą jajeczną i wstawiamy odkrytą do piekarnika. Zapiekamy przez pięć minut . Na koniec dodajemy odrobinę masła. Pychota!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie