Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Paradziej po finale w The Voice of Poland: -Jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził

Dorota Klusek
Magdalena Paradziej po programie zamierza dalej śpiewać i występować. Już szykuje muzyczną, świąteczną niespodziankę.
Magdalena Paradziej po programie zamierza dalej śpiewać i występować. Już szykuje muzyczną, świąteczną niespodziankę. ZOOM
Śpiewanie było jej pasją od najmłodszych lat. Dzięki udziałowi w "The Voice of Poland" upewniła się, że jest w tym dobra. Nam na gorąco opowiedziała o wrażeniach po programie i o swoich Świętach.

Magdalena Paradziej

Magdalena Paradziej

Magda Paradziej pochodzi z Pińczowa, z artystycznej rodziny: mama grała na akordeonie, tata gra na gitarze. W październiku rozpocznie studia na piątym roku edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej z terapią pedagogiczną w Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Brała udział w programie "Bitwa na głosy" - była w zwycięskiej drużynie Andrzeja Piasecznego. Występuje z zespołem "Dreamers".

Gdzie zamierzasz spędzić Sylwestra?
Będę we Wrocławiu. Cała finałowa czwórka z programu "The Voice of Poland" wystąpi na imprezie sylwestrowej Dwójki. Także plany są bardzo konkretne. To zaproszenie było bardzo miłą niespodzianką, ponieważ to miała być nagroda tylko dla zwycięzcy. My, ta pozostała trójka, nie spodziewaliśmy się tego.

Jerzy Kapuściński, dyrektor Programu Drugiego Telewizji Polskiej, kiedy zapraszał was do Wrocławia, podkreślał, że był bardzo wyrównany poziom finalistów. A jak to wyglądało od waszej strony, czy ktoś się wyróżniał?
Faworytów nie było. Tak naprawdę wszyscy zaprzyjaźniliśmy się. Mieszkaliśmy razem w hotelu, byliśmy ze sobą cały czas: a to w Bukowinie, a to na próbach. Nie było między nami rywalizacji, choć oczywiście każdy chciał dać z siebie jak najwięcej. Nie było też faworytów, bo nie wiadomo było, kto wygra. O tym decydowały tylko SMS-y widzów. Każdy z nas mógł zwyciężyć jak Ola Nizio, i każdy mógł odpaść pierwszy, jak ja. Tak to przynajmniej wyglądało z mojej strony. Zgadzam się, że poziom był bardzo wyrównany i gdybym ja miała wskazać tę jedną osobę, byłoby mi bardzo ciężko (śmiech).

To, że trafiłaś do finału jest ogromnym sukcesem. Pokonałaś długą drogę do niego. Jak wspominasz tę muzyczną podróż?
Dla mnie to była wspaniała przygoda, świetne doświadczenie, poznałam wspaniałych ludzi, nauczyłam się bardzo dużo nowych rzeczy, wiele przeżyłam. Rzeczywiście ta historia z programem bardzo długo trwała, bo zaczęła się już w czerwcu, kiedy to odbyły się pierwsze precastingi, potem kolejne etapy nagrywane i na żywo. To było rozwleczone w czasie i tak naprawdę całe moje życie było podporządkowane programowi. Nie było czasu na uczelnię, na życie rodzinne i sprawy osobiste. Ale nie żałuję, że to się tak ciągnęło i cieszę, że dotarłam do samego końca. Bardzo miło to wspominam i szczerze mówiąc, trudno mi się przyzwyczaić do tego, że już nie mam prób w Warszawie, że to całe zamieszanie skończyło się. Teraz muszę się odnaleźć w nowej, poprogramowej rzeczywistości (śmiech), a nie jest to łatwe.

Wspomniałaś o nauce wyniesionej z programu. Co dokładnie dał ci udział w nim?
Wiesz, chyba bardziej uwierzyłam w siebie i w swoje umiejętności wokalne. Nauczyłam się też wielu nowych rzeczy, jeśli chodzi o śpiewanie, technikę. Nauczyłam się pokory, ale też tego, że życie potrafi zaskakiwać, bo przecież ja z odcinak na odcinek byłam zaskakiwana i przez trenerów i przez widzów. Natomiast od mojego trenera, Marka Piekarczyka dostałam bardzo dużo cennych rad, także życiowych, które mogę wykorzystać w mojej muzycznej drodze.

Program się skończył. Wróciłaś do domu, a tam czekała na ciebie niespodzianka…Tak, bardzo za nią serdecznie dziękuję. Przyjechaliśmy do domu bardzo późno, albo bardzo wcześnie, bo była godzina szósta rano. Jak weszliśmy do klatki, mama mówi, że mam tu niespodziankę od sąsiadów. Rzeczywiście była kartka z miłą informacją, że nic się nie stało, dla nich wygrałam. To były wspaniałe słowa otuchy i wsparcia i to od najbliższych ludzi, którzy mnie otaczają w Pińczowie. Bardzo im za to dziękuję. Zresztą kolejna kartka czekała na mnie na drzwiach, na górze (śmiech).

Ale sukces często ma słodko-gorzki smak.
Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził. Jest mnóstwo ludzi, którzy we mnie mocno wierzą, wspierają mnie, mimo tego, że skończył się już program są ze mną w kontakcie, zapraszają na występy. Aż tak pozytywnego odbioru się nie spodziewałam. Ale z drugiej strony pojawiają się nieprzychylne komentarze. Krytykę konstruktywną przyjmuję zawszę, a jeśli ktoś mi pisze: "pani brzydko wygląda", "pani brzydko śpiewa", to się tym staram nie martwić. Zaskakuje mnie tylko to, że ludzie tak otwarcie piszą źle o innych. Ja, jeśli ktoś, lub coś mi się nie podoba, to po prostu nie oglądam tego. To, że zaszłam tak daleko w programie, to efekt ciężkiej pracy. Wystarczy więc ciężko pracować i wierzyć, że się uda spełnić marzenie i to się udaje. Nie trzeba nikogo obrażać. Ja też miałam to szczęście, że miałam ogromne wsparcie wielu osób, w tym szczególnie z Pińczowa, którym bardzo, bardzo, bardzo dziękuję.

No właśnie, a skoro o Pińczowie mowa, tu także pojawiły się komentarze, że się do niego przyznajesz.
Chciałam zdementować plotki, że się wstydzę Pińczowa. Bardzo mnie to zdziwiło, bo zawsze, ile razy miałam okazję mówić czy to w radiu, czy podczas na nagrania, czy w red roomie, puszczane na żywo w internecie, zawsze wspominałam skąd jestem. Nie wstydzę się tego skąd pochodzę, wręcz przeciwnie, jestem dumna.

A jak wygląda poprogramowa rzeczywistość?
Program się skończył, ale teraz zaczął się jakiś kolejny etap, w którym też mam zamiar aktywnie działać, chcę śpiewać, chcę tworzyć. Nie czuję się przegraną osobą. Dla mnie udział w finale był szczytem marzeń. Cieszę się, że tam się znalazłam, bo tam trafiły tylko cztery osoby Każdy z nas już w tym momencie był wygranym. To był sukces nie tylko mój, ale wszystkich, którzy się zaangażowali we wspieranie mnie. Teraz nie próżnuję. Nie nadążam z odpisywaniem na wiadomości (śmiech). Najgorsze dla mnie będzie pewnie ogarnięcie spraw na uczelni.

Zaraz po finale zapowiedziałaś, że przygotowujesz świąteczną niespodziankę. Co to będzie?
To na pewno będzie niespodzianka muzyczna i jak na razie, nic więcej nie mogę zdradzić (śmiech). Myślę, że to będzie fajny prezent ode mnie dla wszystkich tych, którzy mnie wspierają. W ten sposób chcę im wszystkim podziękować.

Wspierali cię także najbliżsi. Twoi rodzicem czy chłopak nie mieli żalu, że żyłaś w innej rzeczywistości?
Krystian jest dla mnie mocnym oparciem. Oboje jesteśmy muzykami, żyjemy muzyką, fajnie się uzupełniamy. Rodzina też była ze mną, nigdy mnie nie zostawili samej.

Teraz przed nami bardzo rodzinny czas. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Uczestniczysz w przygotowaniach?
Pewnie, że tak. Nawet żartowaliśmy z Krystianem, że pewnie sobie już w tym tygodniu postawimy i ubierzemy choinkę. Strasznie lubię klimat Świąt, uwielbiam zmieniać na ten czas wystrój domu: jakieś świąteczne kocyki, poduszki, drobiazgi, sztuczny śnieg na oknach. W zeszłym roku nałożyłam tyle tego śniegu, że potem nie mogłam go zmyć (śmiech). Lubię też pracę w kuchni: najchętniej przygotowuję pirogi, łazanki. W tym się jakoś specjalizuję. Ale sałatki i ciasta też lubię robić (śmiech). Natomiast bigosu dobrego bym nie ugotowała. W prace angażujemy się wszyscy, każdy ma swoje zadanie.

Jesteście muzykalną rodziną. Śpiewacie kolędy?
Kolędy zawsze są obecne w naszym domu. Jak tylko spotykamy się w rodzinnym gronie, od razu śpiewamy. Śpiewamy u siebie, a także u rodziny, którą odwiedzamy.

Gdybyś miała podsumować ten rok, to jaki on był dla ciebie?
To był wspaniały rok, bardzo dużo się w nim wydarzyło. Przede wszystkim "The Voice of Poland". Jestem zadowolona, bo dużo rzeczy, które zaplanowałam, udało mi się zrealizować. Teraz przychodzi Nowy Rok, więc znów pewnie będę miała całą listę postanowień, a że jestem osobą, która jak sobie coś założy, to to robi, więc nie będę się nudzić (śmiech).

Na liście na pewno znajdzie się obrona pracy magisterskiej, a pojawi się też płyta?
Obrona na pewno. A co do płyty - bardzo bym chciała. Ale to stopniowo, bo jeśli coś chce się zrobić dobrze, to potrzeba na to czasu. No i jeszcze bardzo chciałabym dużo koncertować z moim wspaniałym, ukochanym zespołem.

W takim razie życzę ci, żeby Nowy Rok był jeszcze lepszy od tego, co się kończy i żeby twoje marzenia się spełniły, no a wcześniej udanych, rodzinnych, spokojnych Świąt.
Ja również chcę wszystkim czytelnikom życzyć radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz dużo dobrego w nadchodzącym Nowym Roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie