20 sierpnia 2009, Bukareszt. Eliminacje Ligi Europy, Dinamo - Slovan Liberec. Goście z Radkiem Dejmkiem na środku obrony prowadzą po trafieniach Jiriego Liski i Jana Blazka różnicą dwóch goli, ale nie jest dane im dokończyć mecz, bo na murawę wbiegają miejscowi kibice. Potem UEFA podejmuje decyzję o przyznaniu walkowera Slovanowi, który ma przed sobą rewanż na własnym terenie.
- W Bukareszcie zagraliśmy bardzo dobrze - wspomina Radek, dziś obrońca Korony, który swoją jedyną pucharową przygodę w Europie przeżył właśnie ze Slovanem.
Historia bez happy endu
W starciach z Dinamem trapiony problemami finansowymi zespół z Czech nie uchodził za faworyta. Dziwne rzeczy działy się także w klubie ze stolicy Rumunii, a kibice protestowali przeciw zarządowi. Ich zdaniem właśnie przez działaczy Dinamo gładko przegrywało ze Slovanem. - Kiedy wbiegli na murawę, uciekliśmy do szatni. Okazało się potem, że wybrali taki sposób na manifestację niezadowolenia przeciw temu, co się dzieje w klubie. Walkower był oczywisty, a my poczuliśmy się pewnie przed rewanżem - wspomina Dejmek. Przed drugim starciem z Dinamem w Libercu doszło do burzliwych rozmów futbolistów z szefami Slovana. Oczywiście poszło o pieniądze i odbiło się to na postawie drużyny. - Mimo wszystko nikt się nie spodziewał, że roztrwonimy przewagę. Oni strzelili nam gola na początku, dwa w drugiej połowie, świetnie poczynał sobie Marius Niculae, którego udało się wyłączyć w stolicy Rumunii. Dogrywka, karne, zrobił się horror. W czwartej serii Gecov nie trafił w bramkę i straciliśmy przewagę. W siódmej ja zdobyłem gola, ale konkurs trwał. Do dziesiątej, kiedy pomylił się Liska… - opowiada o rewanżu Dejmek, dla którego był to ostatni występ w europejskich pucharach. W Libercu Radek grał m.in. z Theodorem Gebre Selassie, mającym etiopskie korzenie reprezentantem Czech.
Wyjątkowa Sparta
W Czechach dla Dejmka zawsze wyjątkowy smak miały potyczki ze Spartą Praga. - To jak w Polsce z Legią - porównuje i wraca pamięcią do spotkania z 6 maja 2011 roku. - Zacząłem je fatalnie, samobójem, skończyłem trafieniem dla Slovana, ale i tak przegraliśmy 2:3. W Sparcie grywali naprawdę świetni napastnicy, choćby Wilfried Bony, dziś zawodnik Swansea - mówi Dejmek. Z czasów Pribramu utkwiła mu bramka wbita Dukli Praga. - Rzut wolny, a ja huknąłem z szesnastego metra i piłka wpadła do siatki. Pribram kiedyś przejął sekcję Dukli, która upadła, ale nikt nie wracał do tej historii. Dukla ma się dobrze, Pribram też istnieje - mówi zawodnik, który gole strzelał również w ekstraklasie belgijskiej, dla Leuven.
Ryzyko zawodowe
Dejmkowi zdarza się strzelać do swojej bramki, o czym nie lubi rozprawiać. - Ryzyko zawodowe, ale samobóje zawsze bolą - podkreśla autor bramki dla Korony w wygranym ostatnio wyjazdowym boju z Ruchem Chorzów. - Najlepiej smakują gole w wygranych meczach. Ten z Ruchem był dla nas przełomowy - dodaje Radek Dejmek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?