Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magda Steczkowska, wokalistka rodem ze Stalowej Woli zdradza kulisy show "Twoja twarz brzmi znajomo" i plany na biznes

Redakcja
Wokalistka, altowiolistka, siostra Justyny Steczkowskiej, żona Piotra Królika, perkusisty zespołów Indigo i Brathanki. Mają 3 córki: Zofię , Michalinę oraz Antoninę.
Wokalistka, altowiolistka, siostra Justyny Steczkowskiej, żona Piotra Królika, perkusisty zespołów Indigo i Brathanki. Mają 3 córki: Zofię , Michalinę oraz Antoninę. Bernard Hołdys
Pochodząca ze Stalowej Woli znana wokalista Magda Steczkowska opowiada o udziale w programie "Twoja twarz brzmi znajomo" i przygotowaniach do świąt.

Magda Steczkowska

Magda Steczkowska

Pochodzi ze Stalowej Woli ze znanej muzycznej rodziny. Urodziła się 21 września 1975 roku. wokalistka popowa, śpiewająca w zespole Indigo. Muzyk sesyjny z dorobkiem ponad 50 płyt. Chórzystka, altowiolistka, była menedżerka siostry - Justyny Steczko-wskiej. W roku 2001 wraz z Piotrem Królikiem utworzyła zespół Indigo. We wrześniu 2003 r. wydała debiutancką autorską płytę z zespołem Indigo.

W 2009 r. miała miejsce premiera płyty "Cuda". Pierwszym singlem jest utwór "Pewnie dlatego". W 2012 r. wydała płytę "Pełnia". Siostra Justyny Steczkowskiej, żona Piotra Królika, perkusisty zespołów Indigo i Brathanki. Para ma trzy córki: 12-letnią Zofię, 5-letnią Michalinę oraz 3-letnią Antoninę.

Podobno aż pół roku byłaś wyłączona z normalnego życia.
Oj, tak. Program "Twoja twarz brzmi znajomo" to wyzwanie. Pierwsze próby rozpoczęły się już w połowie maja, a ostatni odcinek nakręciliśmy w połowie października. Biorąc pod uwagę, że mieszkam w podkrakowskich Mogilanach, a program i próby były w Warszawie, to można powiedzieć, że byłam wyłączona z normalnego życia.

Kiedyś powiedziałaś, że nie miałabyś ochoty wystąpić w "Tańcu z gwiazdami" czy innym talent-show. Dlaczego zmieniłaś zdanie?
"Twoja twarz brzmi znajomo" to pierwszy tego typu program w Polsce. Nie ma głosowania SMS-owego, nikt nie odpada, i do samego końca ta sama grupa artystów może pokazać wachlarz swoich możliwości. Do tego wygrana z każdego odcinka jest przekazywana na cele charytatywne. Udało mi się zwyciężyć w jednym odcinku, co dało mi podwójną radość. Raz, że wygrać to bardzo przyjemna sprawa, a dwa, że dzięki tej kwocie przekazanej na rzecz Stowarzyszenia Piękne Anioły, w którym działam, wyremontujemy kolejne pokoje dzieci z ubogich rodzin.

Co było w tym programie najtrudniejsze?
To, że nie śpiewałam swoim głosem. Musiałam zapomnieć o tym, w jaki sposób i jaką barwą śpiewam od zawsze.

A ja myślałem, że najbardziej męczące były charakteryzacje.
To też! Moja charakteryzacja do występu Lenny'ego Kravitza trwała aż pięć godzin. Kiedy w końcu wyszłam na scenę, padałam z nóg.

Rodzina śledziła twoje poczynania na ekranie?
Piotr towarzyszył mi podczas wszystkich nagrań, a dziewczynki kibicowały przed telewizorem. Na pewno kilka odcinków widziały moje siostry Justyna i Krystyna, a Cecylia oraz moi szwagrowie mówili, że różni ludzie gratulują im moich występów.

Zaskoczyło cię przyjęcie programu przez telewizyjną widownię?
Widziałam wyniki oglądalności pierwszej edycji programu i to mnie zaskoczyło. Dużo się o nim mówiło i pisało - a co najważniejsze, głównie w pozytywnym kontekście.

Czujesz, że stałaś się bardziej rozpoznawalna po programie?
Trochę tak. Magia telewizji działa. Mam wiele dowodów sympatii od widzów na co dzień - ludzie podchodzą, gratulują, chwalą, piszą e-maile. To bardzo miłe.

Twoi najbliżsi nie czuli się zaniedbani podczas show?
Dzięki mężowi udało nam się wszystko dobrze zorganizować. Staraliśmy się tak ustawiać moje próby i inne zajęcia, żeby dziewczynki jak najmniej odczuły moją nieobecność.

Dziewczynki złapały bakcyla śpiewania po programie?
Śpiewają od zawsze, więc pewnie wyssały to z mlekiem matki. Ale faktycznie - podobały im się moje wykonania. Gorzej było z moimi charakteryzacjami. Zosia, która ma 13 lat, przyjechała na plan - i kiedy zobaczyła mnie ucharakteryzowaną na Lenny'ego Kravitza, uciekła i schowała się w garderobie, skąd zadzwoniła, żebym się do niej nie zbliżała. "Mamo, przykro mi, ale na żywo nie jestem w stanie tego znieść".

Podobno w samochodzie lubisz sobie pośpiewać.
Trasę Mogilany - Warszawa znam już na pamięć. Uczyłam się wszystkich ról w aucie! Co ciekawe - większość z nas tak robiła. Bo jak się wchodzi do domu - to koniec! Dzieci, milion spraw do załatwienia.

A jak ludzie z Mogilan przyjęli twoje występy?
Usłyszałam wiele ciepłych słów.

Dobrze ci się tam mieszka?
Pewnie. Dwadzieścia minut - i jestem na Rynku Głównym w Krakowie. Kiedy mieszkałam w Krakowie, na Kozłówku, zajmowało mi to czterdzieści minut. Ale najważniejsze jest to, że w Mogilanach czuję się bezpiecznie. Chodzę ubrana na luzie - i chyba niewiele osób widziało mnie tu w szpilkach.

W Mogilanach mieszka większość rodziny Piotra. A co z twoją rodziną?
Jesteśmy rozsiani po całej Polsce. Nie ma szans, by spotykać się ze wszystkimi. Dużo jednak rozmawiamy przez telefon.

Na święta też trudno zorganizować takie wspólne spotkania?
Niestety też - bo każdy ma już swoją rodzinę. Wigilia, wbrew pozorom, nie jest sprzyjającym okresem na tego typu zjazdy. Przy wspólnym stole musiałoby się wtedy znaleźć aż czterdzieści osób! Taka wigilia zdarzyła nam się jednak kilka lat temu. Na szczęście są jeszcze inne okazje - choćby ostatnio chrzciny Helenki, córeczki Justyny, na które udało się przybyć większości z nas. Nie mogliśmy się nagadać!

W tym roku spędzisz więc święta w Mogilanach?
Tak - u teściowej z rodziną męża.

Czujesz się związana z krakowskim środowiskiem muzycznym?
Raczej nie. Choć bardzo cenię Piwnicę pod Baranami, jej twórców i gwiazdy, nie jest to jednak gatunek muzyki, który mnie pociąga.

To dlatego rzadko można Cię spotkać w modnych knajpach?
Nie lubię tego. W knajpach spotykam się głównie biznesowo. Zdecydowanie wolę posiedzieć w domu, u siebie na tarasie lub w ogrodzie, czy u teściowej lub szwagierki. To mi daje spokój. Nie narzekam na popularność, bardzo lubię ludzi, jest mi miło, kiedy ktoś mnie rozpoznaje i prosi o autograf czy zdjęcie, ale cenię sobie swoją przestrzeń.

Nie ganiasz po galeriach i butikach?
Unikam tego, jak mogę. Na szczęście na co dzień współpracuję z kilkoma markami odzieżowymi, więc jestem na bieżąco z nowościami i niekoniecznie muszę wychodzić z domu na zakupy. A że lubię eksperymentować z modą, to taki układ bardzo nam wszystkim odpowiada. Natomiast kreacje na "czerwony dywan" zawsze wybiera dla mnie mój stylista i przyjaciel, Konrad Fado.

Nie chcesz dzielić się swoją modową wiedzą z innymi?
Niebawem ruszy mój nowy blog, na którym będę pisać o rodzinie, o pracy, ale też o modzie. Lecz z przymrużeniem oka - nie będę oceniała kreacji gwiazd, broń Boże, tylko pokazywała codzienne stylizacje, w których sama się odnajduję.

Mam wrażenie, że ciągle nie chcesz zostać celebrytką.
Jestem przede wszystkim matką, żoną i wokalistką. Nigdy nie chodzę na jakiekolwiek imprezy tylko po to, aby tam się pokazać. Mam troje dzieci - więc mam co robić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie