- W środę, po godzinie 14, na przystanku przed dworcem kolejowym kierowca autobusu linii 35 nie mógł wjechać do zatoki, ponieważ blokował ją bus. Nasz pracownik zatrąbił na busiarza, aby przejechał kawałek, wówczas byłoby miejsce na oba samochody - relacjonuje Elżbieta Śreniawska, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach. - Busiarz zareagował zupełnie niespodziewanie. Nie odjechał, ale wysiadł, podbiegł do naszego kierowcy i zadał mu potężny cios w głowę, potem uderzył drugi raz. Pod pięścią stłukły się okulary i wbiły się w twarz, kierowca wygląda strasznie, jest siny i co najgorsze nie słyszy.
Czeka go operacja, bo ma uszkodzone ucho wewnętrzne. Sprawca po zadaniu ciosów wsiadł do samochodu i odjechał. To pokazuje jak bezkarni czują się busiarze - dodaje. - Z taką agresją jeszcze się nie spotkałam. Były utarczki słowne, awantury, przepychanki, ale nigdy nie doszło po pobicia - mówi.
Wydarzenie zarejestrował monitoring w autobusie, byli też świadkowie, w tym policjant, który jechał autobusem, więc sprawca powinien zostać ustalony. Policja potwierdza, że takie wydarzenie miało miejsce i ustala jego przebieg.
Skąd tyle nieporozumień między przewoźnikami? - W godzinach szczytu autobusy podjeżdżające na przystanek nie mieszczą się w zatoce. Busiarz powinien podjechać, zabrać pasażerów i odjechać, a on sprzedaje bilety - tłumaczy prezes. - Współpracę między przewoźnikami powinien uregulować Urząd Miasta, wskazując przystanki, na których mogą zatrzymywać się busiarze. Domagamy się tego od lat.
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?