- Na czeskich portalach sadowniczych pojawiły się hasła wzywające Czechów do nie kupowania polskich jabłek. Nie podoba nam się takie rozumienie rynku Unii, ale nie wzywamy do bojkotu czeskich towarów - mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Do bojkotu czeskich towarów spożywczych nawołują za to inne polskie organizacje rolnicze, zbulwersowane instrukcjami czeskiego Ministerstwa Rolnictwa, nakazującymi dokładne kontrole jakości polskich produktów. Zwolennicy rewanżu na Czechach nawołują, by nie kupować czeskich towarów, głównie piwa.
Nasi sadownicy mają też problem z wejściem na rynek chiński. Unia Europejska po wprowadzeniu rosyjskiego embarga przeznaczyła kilka milionów euro na promocję jabłek w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Chinach. Nasze jabłka pojawiły się na targach branżowych w Kraju Środka.
Polscy sadownicy wyliczyli nawet, że kalkuluje się transport morski i kolejowy do Chin, a jabłka znajdą tam nabywców, bo miejscowi sadownicy nie mają jabłek dwukolorowych - "europejskich". - Okazuje się jednak, że nie możemy tam sprzedawać naszych owoców. Urzędnicy zapewniali nas, że taka możliwość pojawi się za 2-3 lata - mówi Mirosław Maliszewski, który w Pekinie rozmawiał na temat otwarcia się chińskiego rynku.
Tymczasem sadownicy "duszą się" z nadmiarem owoców, których nie ma gdzie sprzedać. Obecna cena jabłek jest o połowę niższa niż w grudniu 2013 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?