Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice boją się, że ich dzieci stracą miejsce w przedszkolu na Barwinku w Kielcach

Agata Kowalczyk [email protected]
freeimages.com
Rodzice maluchów z Przedszkola Samorządowego numer 3 na Barwinku w Kielcach boją się, że od najbliższego poniedziałku 25 dzieci straci miejsce w placówce.

Dwie nauczycielki są od dłuższego czasu na zwolnieniu lekarskim, a miejscy urzędnicy nie zgadzają się na zatrudnienie kogoś na zastępstwo.

W oddziale przedszkolnym powinno być najwyżej 25 dzieci, ale tę liczbę można zwiększyć do 30, tak zdecydował prezydent Kielc. Jest jednak jeden warunek, musi być zatrudniona dodatkowa nauczycielka. W przedszkolu na Barwinku, jak i wielu innych, dyrekcje skorzystały z tej możliwości, aby zapewnić opiekę przedszkolną jak największej grupie dzieci. Ale pojawił się problem.

- Najpierw jedna nauczycielka poszła na zwolnienie lekarskie, a potem kolejna. Pięciolatki, które za rok pójdą do szkoły, zostały bez opieki. Dzieci są przenoszone z grupy do grupy, co jest dla nich niekorzystne. Maluchy przyzwyczają się do opiekuna. Nasza dyrekcja wystąpiła do Wydziału Edukacji o zgodę na zatrudnienie pracownika na zastępstwo, ale nie dostała jej - mówi pracownica przedszkola Elżbieta Rzepka.

Problem stał się pilny do załatwienia, ponieważ Kuratorium Oświaty przeprowadziło kontrolę we wszystkich placówkach pod kątem liczby dzieci. Uznało, że w placówce na Barwinku konieczne są natychmiastowe zmiany, ponieważ jest zbyt mało opiekunek w stosunku do liczy dzieci. Dało czas do 20 grudnia. Rodzice wystraszyli się, że maluchy po prostu zostaną wyrzucone z przedszkola i przyszli na czwartkową sesje Rady Miasta prosić radnych i prezydenta Kielc o pomoc.

W ich imieniu wystąpił radny Dawid Kędziora. - Jedna nauczycielka w ciągu 2 lat była 572 dni na zwolnieniu lekarskim, a druga 281 dni. Dyrektor Wydziału Edukacji nie widzi potrzeby zatrudnienia kogoś na zastępstwo. Twierdzi, że problemu nie ma, zwolnienia są krótkotrwałe. W odpowiedzi na pismo dyrektor napisał, że niedopuszczalne jest wykorzystywanie rodziców do załatwienia sprawy. Dlaczego nie mają się wypowiedzieć, proszę mi to wytłumaczyć - mówi radny Kędziora.

Poza salą obrad dodał, że sytuacja w przedszkolu to efekt konfliktu miedzy dyrektorką i ratuszem. - Konkurs na to stanowisko wygrała osoba, która nie odpowiada dyrektorowi Tomali, on miał inną kandydatkę - mówi.

Dyrektor Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta tak przedstawia konflikt, za który jego zdaniem odpowiada dyrektorka. - W tym przedszkolu jest konflikt, który odbił się na zdrowiu dwóch nauczycielek i dlatego chodzą na zwolnienie lekarskie - twierdzi. - Ja nie mam wpływu kto jest dyrektorem, ponieważ w 10-osobowej komisji mam tylko 3 głosy. W wielu przedszkolach przyjęliśmy więcej dzieci i nie ma problemów. To dyrektorka powinna rozwiązać konflikt, ja nie widzę powodu zatrudniania dodatkowej osoby - stwierdził Tomala.

Po kilku minutach zmienił zdanie i zapewnił, że od 1 stycznia zostanie zatrudniona dodatkowa osoba. A do tego czasu nie powinno być nadkompletu dzieci, ponieważ w okresie świątecznym przychodzi ich mniej do przedszkola.

Zastępca prezydenta, Andrzej Sygut zapewnił, że nie dojdzie do wyrzucenia dzieci z przedszkola w żadnej sytuacji, ponieważ polskie prawo nie pozwala na to. Dyrektorka przedszkola na Barwinku wygrała konkurs na stanowisko, umowę o pracę dostała tylko na rok, a nie na 5 lat, jak inni szefowie placówek oświatowych.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie