- Wciąż trwa dogaszanie - mówi starszy brygadier Dariusz Socha, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Opatowie.
Według strażaków, akcja jest skomplikowana ponieważ kilka tysięcy metrów sześciennych odpadów komunalnych, między innymi gumy, plastiku trzeba wynieść z hali, w której były składowane, przelać wodą, następnie przetransportować w inne miejsce. W niedzielę w gaszeniu brało udział około pięćdziesięciu strażaków.
Na razie nie wiadomo jak doszło do ogromnego pożaru. Ogień pojawił się w nocą. Od razu na miejsce skierowano osiemnaście zastępów straży. W kulminacyjnym momencie przy akcji pracowało prawie stu strażaków. Przyjechały posiłki z Ostrowca, Starachowic i Kielc. - Potrzeba dużych ilości wody - podkreśla zastępca komendanta.
W wyniku wypadku, dwóch pracowników podtruło się dymem i trafiło do szpitala. Po zbadaniu, jednego z nich wypisano do domu, drugi pozostał w lecznicy. Kiedy wybuchł pożar, na miejscu przebywało sześciu pracowników. W momencie dojazdu pierwszy zastępów straży, wszyscy byli już poza halą.
Dodatkową przeszkodą utrudniającą walkę z ogniem jest konieczność używania przez strażaków specjalnych aparatów powietrznych, chroniących drogi oddechowe. Dym z tlących się niektórych odpadów może być bardzo toksyczny. Na miejscu zapewniono kontener z urządzeniami do nabijania butli na miejscu. Jedna butla z powietrzem wystarcza na kilkanaście minut pracy strażaka.
Zakład w Karsach zajmuje się przerabianiem odpadów komunalny na paliwa alternatywne. Zmielone śmieci wykorzystywane są do palenia w piecach.
Na razie nie wiadomo jak doszło do pożaru. Akcja może potrwać do poniedziałku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?