Andrzej Szlęzak spotkał się z dziennikarzami w poniedziałek na schodach Biblioteki Międzyuczelnianej. Przekonywał, że pieniądze wydane na książki były dobrze zainwestowane, a robienie z tego sensacji stawia w złym świetle Stalową Wolę jako miasto, gdzie się mało czyta.
- Nie mam się czego wstydzić. Wydawaliśmy książki, które czytają naukowcy, dziennikarze, przedsiębiorcy, studenci czyli ludzie, którzy kształtują opinię i mają wpływ na życie gospodarcze w Polsce - stwierdził Szlęzak. - Dostawałem podziękowania od studentów z całego kraju za to, że dofinansowaliśmy takie wydawnictwa i dzięki temu mogą je czytać. To była bardzo dobra promocja miasta - ocenił.
Były prezydent uznał, że do promocji miasta można podchodzić różnie i polecił Nadbereżnemu wywiad z biskupem Adamem Lepą w "Naszym Dzienniku" na temat czytelnictwa oraz książek, w którym jest taka wypowiedź księdza: - Przerażają dziś wypowiedzi badanych osób, które się chełpią tym, że nie przeczytały w ciągu roku ani jednej książki, choć jeszcze do niedawna przyznawano się do tego z zażenowaniem.
Jak wspomniał Andrzej Szlęzak, jedną z książek, której wydanie wsparł, była książka "Centralny Okręg Przemysłowy (COP) 1936-1939. Architektura i urbanistyka" dra Marcina Furtaka. Znalazła się wśród zaledwie siedmiu wyróżnionych w rankingu "Modernizmy w Polsce 2014" przygotowanym przez minister kultury Małgorzatę Omilanowską. W księgarniach dostępna jest od listopada 2014 roku, na jej koszulce jest informacja, że jej mecenasem publicznym jest miasto Stalowa Wola.
Szlęzak bronił także swojej decyzji podwyższenia pensji z 11,3 tysiąca złotych na 14,5 tysiąca złotych prezesowi Miejskiego Zakładu Komunalnego Robertowi Chciukowi. Podwyżka została udzielona w grudniu, ale od 1 stycznia do końca roku. Jak stwierdził były prezydent, Chciuk pracował bez zastępcy i prowadził bardzo trudny i odpowiedzialny projekt związany z budową zakładu przerobu odpadów komunalnych. Taką samą podwyżkę dostała główna księgowa, udzielił jej prezes Chciuk. - Też za to, że wykonała dużą pracę przy tym zadaniu - stwierdził Szlęzak.
Kolejną sprawą, z której się tłumaczył był zarzut zamówienia bardzo drogich ławek na deptak spacerowy. Siedem ławek kosztowało 100 tysięcy złotych Szlęzak powiedział, że ta kwota może być bulwersująca i odpowiada za nią. Ale prosił, aby nie krytykować autora prof. Stanisława Magdziaka, ponieważ z jego strony nie ma w tym winy. - Bardzo drogie były materiały, z jakich wykonane zostały ławki, natomiast profesor dostał niewielkie pieniądze. Powinien je otrzymać w 2013 roku, tymczasem dostał je w 2014 roku, kiedy musiał zapłacić bardzo wysoki podatek przekraczający trzydzieści procent, który został nałożony właśnie od tego roku - tłumaczył.
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STALOWOWOLSKIEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?