Wybory wójta gminy Tarłów do powtórki? Padły szokujące zeznania

- Jeden ze świadków w sprawie zeznał, iż gminni urzędnicy wędrowali do prywatnych domów mieszkańców w celu pozyskania od starszych ludzi pełnomocnictw, na przykład na bliską osobę, a tę bliską osobę namawiali do głosowania na określonego kandydata - relacjonuje radca prawny Wojciech Stachowicz-Szczepanik, który reprezentuje przed Sądem Okręgowym w Kielcach Lecha Wąsika.

Pod koniec listopada Wąsik przegrał w drugiej turze wyborów wójta gminy Tarłów (powiat opatowski) z Leszkiem Walczykiem różnicą... sześciu głosów. Z wynikiem się nie pogodził. Złożył protest wyborczy. Przed sądem udowadnia, iż odniósł porażkę, bowiem pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborów w gminie dopisano do rejestru wyborców 43 osoby, co skutkowało uzyskaniem przewagi przez Leszka Walczyka. Lech Wąsik przekonuje ponadto, że doszło do nieprawidłowości w zakresie pełnomocnictw wyborczych.

W czwartek Sąd Okręgowy w Kielcach, który rozpoznaje protest, przesłuchiwał świadków. - Świadkowie zeznawali, które osoby zostały fikcyjnie dopisane do rejestru wyborców, a także, jaka była ich liczba. Wskazywali także na przypadki zameldowania na działce, na której nie ma żadnego domu - opowiada Wojciech Stachowicz-Szczepanik. Zdaniem mecenasa dużą część pełnomocnictw udzielono w z błędami formalnymi. - Na przykład bez pieczęci urzędowych, co pozostaje w sprzeczności z wzorem ustalonym przez ministra spraw wewnętrznych - podkreśla.

Lech Wąsik domaga się unieważnienie drugiej tury wyborów i powtórki głosowania. - Różnica między kandydatami wyniosła sześć głosów, a samych pełnomocnictw bez pieczęci urzędowych jest 12. W mojej ocenie miało to istotny wpływ na wynik wyborów - twierdzi mecenas.​

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu OPATOWSKIEGO