Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruzja - Tuszetia. W krainie kamiennych wież

Piotr KUTKOWSKI
Wieże i domy zbudowano z kamiennych łupków
Wieże i domy zbudowano z kamiennych łupków Piotr Kutkowski
O Tuszetii mówi się, że to jeden z najdzikszych i najpiękniejszych regionów Gruzji. Trudno jest tam dotrzeć, ale jeszcze trudniej stamtąd się wraca.

Gruzja. Tuszetia

Omalo - kamienne baszty budowano jako schronienie przez feudałami z sąsiedniej Kachetii oraz napadami ludów dagestańskich. Również najbliższych sąsiadów
Omalo - kamienne baszty budowano jako schronienie przez feudałami z sąsiedniej Kachetii oraz napadami ludów dagestańskich. Również najbliższych sąsiadów szukających zemsty rodowej. Piotr Kutkowski

Omalo - kamienne baszty budowano jako schronienie przez feudałami z sąsiedniej Kachetii oraz napadami ludów dagestańskich. Również najbliższych sąsiadów szukających zemsty rodowej.
(fot. Piotr Kutkowski)

Już dojazd do Tuszetii przysparza niebywałych atrakcji. Leży ona na granicy z Dagestanem i Czeczenią i podobnie jak dwa inne regiony - Chewi i Chewsuretia - jest oddzielona od reszty kraju wysokim Pasmem Głównym kaukaskiego łańcucha.
Wiodąca początkowo przez las droga staje się coraz bardziej wąska i coraz bardziej dziurawa. Nie wiemy jeszcze, że to tylko przedsmak tego, co nas czeka. Żegnamy doliny, witamy podjazdy i serpentyny.

Szutrówka, którą jedziemy, to jedyna droga do Tuszetii. Wybudowano ją w latach 70-tych XX wieku i jest przejezdna jedynie przez kilka letnich miesięcy. Na skalnych półkach koła ocierają się o ogromne przepaście, żadnych barierek, zabezpieczeń, za to musimy przebijać się przez dziury, kamienie, płaty śniegu, skalne zwaliska, potoki.

Widoki przyprawiają o zawrót głowy i drżenie serca. Spokojny jest tylko nasz kierowca, może dlatego, że pali jednego papierosa za drugim? Ważne, że nie pije mocnych trunków. A okazja jest, bo przystanek na posiłek mamy tuż obok jednego z wielu oznaczonych znakiem miejsc śmierci jadących tą drogą. Wypada wypić za tych, co zginęli, niekiedy przy takich kapliczkach znajduje się nawet czacza.

KOŃ JAK Z BAJKI

Kilka przymusowych postojów na chłodzenie silnika, usuwanie głazów, czyszczenie zabłoconych szyb pod strumieniami wodospadów.
Po pewnym czasie znowu stajemy, ale z zupełnie innego powodu. Przed nami na drodze pojawia się niczym w bajce biały, objuczony koń. Drugi obrazek nie jest już z bajki - przy koniu leży starszy mężczyzna. Wyskakujemy z samochodu, podbiegamy. Tylko nasz kierowca dziwnie spokojny. Sprawdzamy, czy mężczyzna żyje. Żyje i znajduje się w błogim stanie. Serdecznie nas pozdrawia, Polaków, bo służył w wojsku w Legnicy, ale pomocy nie potrzebuje. Ot, po prostu zmęczył się trochę i odpoczywa.
- Poradzi sobie - zapewnia nas przewodnik.

Przed nami najtrudniejszy odcinek, prowadzący na znajdującą się na wysokości 2900 metrów nad poziomem morza przełęcz Abano. Potem jazda w dół wijącymi się serpentynami i mijanie pasterzy prowadzących stada krów na wypas na górskich łąkach. Nam pokonanie liczącej kilkadziesiąt kilometr ów trasy zajmuje ponad pięć godzin. Im - kilka dni. Mają konie, na noc rozbiją obozowiska. Są bardzo przyjaźni i bardzo gościnni. Częstują mięsem pieczonym na ognisku, puste rogi szybko napełniają trunkiem. "Gaumardżos"…

KAMIENNE WIEŻE

W końcu Omalo - górska osada, w której zimą żyje tylko kilka osób. Nasz hotelik zdobiony jest skórami wilków, niedźwiedzi, rysi. Upolowano je tu, na miejscu, specjalnie ich nie szukając. Same podchodziły. Kamienne ściany zdobią oryginalne, kaukaskie stroje. Można przymierzyć, można zrobić sobie w nich fotografie. Można i trzeba.

To nie koniec atrakcji tego dnia. Nocą słuchamy gruzińskich pieśni śpiewanych przez jednego z gospodarzy przy akompaniamencie bałałajki. Wspaniały, mocny głos i niezapomniane przeżycie.
Rano ruszamy, by podziwiać średniowieczne, kamienne baszty,
Budowano je jako schronienie przez feudałami z sąsiedniej Kachetii oraz napadami ludów dagestańskich.
Również najbliższych sąsiadów szukających zemsty rodowej.
Wędrujemy także do kamiennej twierdzy, by z jej murów kolejny raz zachwycać się widokiem ośnieżonych szczytów, ogromnych, głębokich dolin i zanurzać w zapachach ziół.
W tle towarzyszą nam ogromne, górskie masywy.
Zero ludzi, mnóstwo doznań. Gospodarze pensjonatu proponują nam konna przejażdżkę, nawet zorganizowanie takiej kilkudniowej wyprawy górskim pasmem do Chewsuretii.
Szkoda, ze możemy odmówić. Jak zawsze goni nas czas.

BAJKOWA KĄPIEL

Do Kachetii wracamy tą samą drogą. Przed przełęczą Abano spotykamy opatulonego jeźdźca na białym koniu. To przecież nasz znajomy! Pozdrawia nas machaniem ręki, my pozdrawiamy jego.
- A nie mówiłem, że sobie poradzi! - śmieje się nasz przewodnik.
Dla nas tego dnia ma jeszcze jedną niespodziankę. Kilkanaście minut prowadzi nas ścieżką do gorącego źródła, które wypływa ze skał. Kąpiemy się w spadającym nam na głowę strumieniu stojąc na półce nad przepaścią, a potem zanurzamy się w wodzie w wykutym w grocie zbiorniku.
Ktoś, kto był tu przed nami pozostawił świece. Bajka, to mało powiedziane…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie