Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężka kara za spowodowanie kolizji na skrzyżowaniu w Nisku

Zdzisław Surowaniec
Skrzyżowanie, na którym doszło do kolizji.
Skrzyżowanie, na którym doszło do kolizji. Zdzisław Surowaniec
Bolesne konsekwencje miało dla zawodowego kierowcy z Brzozowa wymuszenie pierwszeństwa przejazdu na ruchliwym i niebezpiecznym skrzyżowaniu ulic Sandomierskiej i Tysiąclecia w Nisku. Od połowy grudnia, kiedy doszło do zderzenia jego TIR-a z samochodem osobowym, ma odebrane prawo jazdy i nie zarabia.

Do feralnego zdarzenia doszło w połowie grudnia. Kierowca ciężarówki MAN z Brzozowa zatrzymał się w Nisku na ulicy Tysiąclecia, na skrzyżowaniu z ulica Sandomierską. Był na drodze podporządkowanej. Jak twierdzi, nie zauważył jadącego główną drogą volkswagena golfa, prowadzonego przez kobietę. Wymusił pierwszeństwo i auta zderzyły się.

Jak twierdzi adwokat kierowcy TIR-a, konsekwencje zderzenia nie były drastyczne, doszło jedynie do niewielkiego uszkodzenia pojazdu pokrzywdzonej, umożliwiającego dalszą podróż. Pokrzywdzona nie miała żadnych obrażeń ciała.

- Powodem była niedostateczna widoczność samochodu pokrzywdzonej. W takiej sytuacji nie należało traktować sprawcy zdarzenia jak zwykłego pirata drogowego - dowodził adwokat sprawcy.

Kiedy policjanci poinformowali kierowcę, że zatrzymują mu prawo jazdy, ten zadzwonił do pracodawcy. Jak twierdzi, w tym czasie, kiedy rozmawiał ze swoim szefem, policjanci chcieli mu wręczyć pokwitowanie co do zatrzymania prawa jazdy. A że nadal rozmawiał, sporządzili notatkę, że odmawia podpisu i zostawili mu dokument za wycieraczką pojazdu.

Adwokat przypomniał, że kierowca po raz pierwszy od jedenastu lat czyli od otrzymania prawa jazdy, znalazł się w podobnej sytuacji. Nigdy nie był karany za spowodowanie kolizji drogowej czy zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. - Fakt zdarzenia drogowego wynikał z jego nieuwagi, co może się zdarzyć nawet najlepszym kierowcom - przypominał adwokat.

Kierowca TIR-a od razu przyznał się do winy, a policja zaliczyła zdarzenie do wykroczenia. Jednak odebrała mu prawo jazdy do czasu rozprawy sądowej. Adwokat ubolewał, że skutkiem tego było to, że kierowca, jako podejrzany, znalazł się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Jest bowiem jedynym żywicielem rodziny, a grozi mu utrata pracy w sytuacji, kiedy jego narzeczona znajduje się w czwartym miesiącu ciąży. - Incydentalna nieuwaga na drodze nie może rzutować w takim stopniu na niego samego, a tym bardziej na jego rodzinę - bronił klienta adwokat.

Jednak postanowienie wydziału karnego niżańskiego sądu z 31 grudnia o zatrzymaniu kierowcy prawa jazdy, było na tyle silne, że odwołanie nic nie dało i 29 stycznia odwołanie zostało oddalone. Przez to przychylił się do stanowiska policjantów, którzy uznali, że kierowca wykonał niebezpieczny manewr nie ustąpienia pierwszeństwa przejazdu, którym zagroził bezpieczeństwu na drodze. Dopiero na rozprawie, kiedy będzie rozpatrywane oskarżenie, sąd podejmie decyzje o ewentualnej karze i ewentualnym zwrocie prawa jazdy.

Czemu tak surowe są konsekwencje kolizji? I Zastępca Komendanta Powiatowego Policji w Nisku mł. insp. Jacek Iracki uważa, że takie jest prawo, a kierowca przyspieszyłby rozpatrzenie jego wykroczenia, gdyby dobrowolnie poddał się karze. Nie musiałby nawet stawać się na rozprawie, wyrok dostałby pocztą. Odwołanie od decyzji sądu zatrzymującego prawo jazdy, wydłużyło tylko procedurę. Kwotę kary ustala sąd, na podstawie oceny sytuacji materialnej oskarżonego. Może ona wynieść nawet 5 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie