Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vive Tauron Kielce - Dunkerque HB 36:32 (19:15)

Elżbieta Święcka
Piłkarze ręczni Vive Tauronu Kielce odnieśli dziewiąte zwycięstwo w bieżącej edycji Ligi Mistrzów, pokonując mistrzów Francji, Dunkerque Grand Litoral Handball 36:32. Aby zakończyć rozgrywki grupowe z kompletem wygranych, potrzeba im środowej, wyjazdowej wygranej nad ukraińskim Motorem Zaporoże.

Vive Tauron Kielce - Dunkerque HB 36:32 (19:15)

ZOBACZ zapis Relacji Live z meczu Vive Tauron Kielce - Dunkerque HB 36:32

Vive Tauron Kielce - Dunkerque Grand Litoral Handball 36:32 (19:15)

Vive Tauron: Sego (1-30 min, 5 obron), Szmal (31-60 min, 5 obron) - Strlek 3, Jachlewski 2 - Bielecki 6 - Tkaczyk 5 - Buntić 4, Reichmann 4 - Cupić 6 (1) - Aginagalde 6 (1).

Dunkerque: Annotel (1-60 min, 6 obron, 1 bramka) - Emonet 4 (2), Butto 5 (4) - Guillard 4, Joumel 1 - Pejović 3, Lamon 2 - Pelayo 1 - Billant 1, Causse 3 - Mokrani 4, Nieto 3.

Karne. Vive Tauron: 2/2. Dunkerque: 6/7 (rzut Emoneta obronił Sego). Kary. Vive Tauron: 14 minut (Jachlewski 4, Tkaczyk, Bielecki, Strlek, Buntić, Cupić po 2). Dunkerque: 4 minuty (Causse. Nieto po 2).

Sędziowali: B. N. Stark i R. M. Stefan (Rumunia). Widzów: 4000.
Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 2:3, 3:3, 3:5, 6:5, 6:6, 7:6, 7:7, 8:7, 8:8, 9:8, 9:10, 12:10, 12:11, 13:11, 13:12, 14:12, 14:13, 16:13, 16:14, 17:14, 17:15, 19:15 - 20:15, 20:17, 21:17, 21:18, 22:18, 22:19, 23:19, 23:20, 25:20, 25:22, 27:22, 27:24, 28:24, 28:25, 31:25, 31:26, 32:26, 32:28, 33:28, 33:30, 34:30, 34:31, 35:31, 35:32, 36:32.

Jeszcze nigdy Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych tak wiele nie ugrało tak niewielu - można by powiedzieć o sobotnim meczu, parafrazując słynne powiedzenie Winstona Churchilla. Kielczanie uzbierali na mecz ledwie dziesięciu zdrowych zawodników.
W porównaniu do ostatnich spotkań polskiej Superligi, do składu wrócił Karol Bielecki, ale wypadł z niego Michał Jurecki, który grał w poprzednich dwóch ligowych meczach mistrzów Polski, ale tylko z konieczności. Sztab szkoleniowy naszego zespołu uznał, że skoro "Dzidziuś" po mistrzostwach w Katarze nie jest w pełni sprawny, a zwycięstwo w grupie D Ligi Mistrzów i tak jest pewne, to nie ma sensu ryzykować pogłębiania się urazu. Do meczowego protokołu pro forma zostali wpisani Żeljko Musa, Uros Zorman i Piotr Grabarczyk, ale wiadomo było, że żaden z nich nie powącha wykładziny.

Goście również zagrali w mocno osłabionym składzie, zabrakło wypożyczonego z Kielc Pawła Paczkowskiego i Pierre'a Soudry'ego, a w protokole również tylko dla formalności znaleźli się Jalleledine Touati, Kornel Nagy i pierwszy bramkarz Dunkierki Vincent Gerard, ale jednak liczba rannych po stronie gospodarzy była większa. Trener Patrick Cazal miał do dyspozycji "aż" dwunastu zawodników.

Z wymienionych powodów kieleccy kibice mieli prawo obawiać się tego meczu. Ale nic złego naszej drużynie nie mogło się stać, bo mistrzowie Polski, jak na zestaw graczy, który był do dyspozycji, zagrali bardzo dobry mecz. Zespół był znakomicie przygotowany taktycznie przez trenera Tałanta Dujszebajewa, widać było, że nawet eksperymentalne ustawienia, których w tym spotkaniu nie brakowało (Ivan Cupić przez długą chwilę na środku rozegrania, Tobias Reichmann na prawym rozegraniu, Mateusz Jachlewski na pozycji numer dwa w obronie), są przemyślane, przećwiczone i zrealizowane. Nasz zespół grał spokojnie, w mądry, wyrachowany, wręcz kunktatorski sposób szukał swoich okazji, a gdy je znajdował, w bezwzględny sposób je wykorzystywał. Potrafił również zagrać bardzo widowiskowo. - Może nie graliśmy superszybkiej piłki ręcznej, ale graliśmy za to skutecznie - mówił po meczu kapitan zespołu, Grzegorz Tkaczyk, który przez cały mecz świetnie kierował grą zespołu.

Na początku spotkania nie wszystko wychodziło, szczególnie w grze defensywnej. Ale widać było, że kwestią minut jest, że kielecki silnik się rozgrzeje i rywale zaczną już tylko wąchać jego spaliny. Francuzi ostatni raz prowadzili w 18 minucie (9:10). Grający od początku meczu konsekwentnie na dobrze dysponowanego kołowego Julena Aginagalde i stwarzający pozycje do rzutów z dystansu dla skutecznego Karola Bieleckiego "żółto-biało-niebiescy" wybronili kilka piłek i objęli prowadzenie 11:10. Do niecodziennej sytuacji doszło w 10 minucie. Marin Sego obronił rzut karny wykonywany przez Juliana Emoneta. Jednak rumuńscy sędziowie nakazali powtórkę, bowiem Francuz rzucił nie czekając na gwizdek. Ale Sego po raz drugi, w jeszcze lepszym stylu, odbił piłkę.

Po przerwie kielczanie, mimo że często grali w osłabieniu, ani myśleli oddawać inicjatywę. Dunkierka próbowała zmieniać system obrony, próbowała grać na dwóch kołowych. Efekt przynosiło to symboliczny, bo prowadzenie naszego zespołu ani raz nie spadło poniżej trzech bramek. Przewaga zespołu z Kielc może i nie przyjmowała jakiś wstrząsających rozmiarów, ale pozwalała na w miarę spokojną, kontrolowaną grę. A entuzjazm na trybunach wywoływał raz za razem Ivan Cupić, który zadebiutował w roli playmakera. Dwa razy zrobił sobie slalom między obrońcami i trafił do siatki, a raz świetnie obsłużył Mateusza Jachlewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie