Dziś rolnicy z regionu radomskiego jadą do stolicy

Kilkaset osób z regionu radomskiego wybiera się na czwartkowy ogólnopolski protest rolniczy w Warszawie.

Gęsta atmosfera

Dwoma autokarami pojadą do Warszawy uczestnicy ostatniej blokady na trasie numer 12 w Podzagajniku pod Zwoleniem związani z ogólnopolskimi związkami branżowymi OPZZ.

Wspólną akcję zorganizują, wraz z rolniczą Solidarnością, unikającą wcześniej współpracy z tym związkiem. Sadownicy spod Grójca mają swoje postulaty związane z rosyjskim embargiem. - Mamy trzy autokary, ale z naszego regionu grójeckiego bardzo dużo osób pojedzie własnymi samochodami - mówi Leszek Kumorek z rolniczej Solidarności.

- Obawiamy się, że policja, tak jak było to poprzednim razem, zatrzyma autokary na rogatkach miasta - mówi Radosław Figurski, organizator ostatniego protestu pod Zwoleniem. Jego zdaniem wokół planowanego protestu rolników panuje gęsta atmosfera.

- Dostałem wiele telefonów z policji, nawet kryminalnej z pytaniami: ilu nas jedzie, jak jedziemy i tak dalej. Koledzy z Szydłowca nie mogli wynająć autokaru, bo przewoźnicy boją się, że ich pojazdy będą bardzo dokładnie i skrupulatnie sprawdzane przez policję. Wystarczy mały wyciek oleju i już dowód rejestracyjny zabrany - mówi Radosław Figurski.

Pikieta i zielone miasteczko

W Warszawie zakazano rolnikom wjazdu ciągnikami, a nawet ich wwozu na lawetach. Jeden z rolniczych portali internetowych informuje, że na rogatkach stolicy ustawionych jest 50 opancerzonych pojazdów policyjnych. Protest ma się rozpocząć około godziny dziewiątej na Torwarze, skąd protestujący przejdą przed Sejm i Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.
Rolnicy chcą ustawić w pobliżu kancelarii zielone miasteczko. Protestujących rolników mają wspierać przedstawiciele innych grup zawodowych, w tym górnicy i pielęgniarki.
Postulaty rolników
Głównymi postulatami rolników jest interwencja rządu na rynku zboża, żywca wieprzowego i wołowego oraz mleka.
Sadownicy związani z rolniczą Solidarnością podnoszą też kwestię rekompensat za wycofywanie owoców z rynku w związku z rosyjskim embargiem. Rolnicy domagają się zapisów prawnych utrudniających sprzedaż ziemi cudzoziemcom. Chcą też rekompensat za straty wynikające ze zniszczeń dokonanych w uprawach przez dziki.