Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poważny konflikt na linii pracownik pracodawca w opatowskiej mleczarni. Zwolniona kierowniczka mówi, że pójdzie do sądu

Michał Leszczyński [email protected]
Maria Kargul w opatowskiej mleczarni pracuje od ponad 30 lat. Pracę straciła z dnia na dzień. Czy to zemsta prezesa?
Maria Kargul w opatowskiej mleczarni pracuje od ponad 30 lat. Pracę straciła z dnia na dzień. Czy to zemsta prezesa? Michał Leszczyński
Część załogi produkującej opatowskie krówki podzielona. Jedni popierają szefową, inni nie.

Maria Kargul, kierowniczka zakładu cukierniczego Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Opatowie, produkującego słynne cukierki krówki, została zwolniona z pracy przez Romana Marchewkę, prezesa spółdzielni. Jako powód prezes podał, że stracił do niej zaufanie w związku z podważeniem jego decyzji.

- Jestem w wielkim szoku - mówi zrozpaczona Maria Kargul. - W zakładzie przepracowałam 32 lata, a pan prezes rządzi tu od dwóch lat.

Kierowniczka na szefie nie zostawia suchej nitki. - Pan prezes traktuje ludzi jak przedmioty, potraktował mnie okropnie, zostałam zwolniona z dnia na dzień za błahostki.

Za Marią Kargul wstawia się część z 35-osobowej załogi, pracującej przy produkcji krówek.

- Nie możemy pracować, bo przez prezesa jesteśmy zestresowane - mówi jedna z kobiet. Tymczasem Barbara Gawron, przewodnicząca związku zawodowego działającego w zakładzie, jest zdania, że nie ma obiektywnych powodów do zwolnienia Marii Kargul. Inna z pracownic dodaje: - Pan prezes chodzi po zakładzie z telefonem komórkowym i próbuje nas nagrywać, nie chce z nami rozmawiać tylko wszystko na piśmie.

Do jakiego polecenia służbowego nie zastosowała się kierowniczka? Prezes Marchewka chciał przesunąć pracownicę A ze stanowiska fizycznego do działu księgowości.

- Jest tyle pracy, że i tutaj nie dajemy sobie rady. Ktoś pod moją nieobecność musi zająć się płacami i innymi sprawami papierkowymi - stwierdza prezes.

- Pani Maria Kargul sprzeciwiła się i wyznaczyła inną osobę - dodaje Barbara Gawron.

- Ja też byłam za tym, aby do biura dać inną osobę. Rada z panią wiceprezes mnie popierały. - Dlaczego osoba A nie nadawała się do biura tylko zaproponowałyście osobę B? - pytam. - Pani A nigdy nie pracowała w biurze - odpowiada Barbara Gawron.

- Nie chcieliśmy utworzenia jeszcze jednego stanowiska umysłowego. Na 35 osób w biurze pracuje sześć osób, jak na produkowany przez nas jeden asortyment, to dużo - mówią pracownice.

Inne dodają: - I co z tego, że teraz pan prezes wchodzi do zakładu z uśmiechem, żeby pokazać, że nie ma pani Kargul i jest załatwione po jego myśli. Teraz boimy się o własne losy, nazwiska padają, w każdej chwili może zwolnić kogoś innego, czujemy się zaszczute.

Roman Marchewka, prezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Opatowie:

- Panią Kargul zwolniłem, gdyż utraciłem do niej zaufanie. Jak kierownik może podważać decyzję przełożonego dotyczącą czasowego przeniesienia pracownika ze stanowisko na inne stanowisko? Jest nawał pracy, mówię, że chcę przenieść pracownika z produkcji do biura, bo ma wykształcenie, bo ma przygotowanie, a pani Kargul mówi, że ta jej nie pasuje i biegnie po radę nadzorczą. Gdzie radę nadzorczą mieszać do takich rzeczy? Żeby ignorować decyzję prezesa? To naruszenie zasad wspołżycia społecznego. Dłużej nie mogłem w firmie tolerować takiej sytuacji, dwuwładzy? To pani kierownik ma w zakresie obowiązków przeciwdziałać dyskryminacji i mobingowi, a ona wręcz wywarła na mnie presję, żebym kogoś innego przerzucił, osobę, która osiem lat temu pracowała w księgowości. Jak ktoś radę nadzorczą nastawia na mnie, podważa moje decyzje w stosunku do tej pani, która miała być przeniesiona, stosuje dyskryminację i ta pani A się zwalnia z pracy i oskarża panią kierownik i panią przewodniczącą rady nadzorczej o mobbing, to coś jest nie tak. Pani A złożyła wypowiedzenie i odeszła, bo mówi, że w takiej atmosferze nie będzie pracować, bo cały czas jest dyskryminowana i przez panią kierownik utrącana - mówi prezes Marchewka.
Kierowniczka Kargul ripostuje: - Moja współpraca z pracownikami układa się dobrze. Do nikogo nie mam żadnych zastrzeżeń.

Prezes Marchewka mówi: - Moim podstawowym obowiązkiem jest zatrudnianie pracowników i zapewnianie im pracy. Dzięki temu firma generuje zysk. Chcę, aby w zakładzie był spokój. Chciałem normalnej relacji między prezesem a kierownikiem. Rada nadzorcza prosiła mnie o polubowne załatwienie sprawy z panią Kargul. Może inaczej ukarać? Zaprosiłem kierowniczkę do siebie, powiedziałem, przesunę panią na inne, równoważne stanowisko z tym samym wynagrodzeniem, ale niech pani nie robi z ludźmi takich hocków-klocków. Co usłyszałem? Nie, bo ja jestem kierownikiem tego zakładu. To ona jest szefem wszystkich? Ona będzie nad prezesem? - zastanawia się prezes.

Maria Kargul: - Pan prezes chciał ze mną dojść do ugody. Zaproponował mi, żebym napisała oświadczenie, że winę biorę na siebie za to, że pani A zwolniła się, a później co? Prezes i tak by mnie zwolnił, wtedy miałby podstawy, że moja wina? Jak winę mogę wziąć na siebie? Tymczasem część pracowników popierających Marię Kargul mówi wprost: - Chcielibyśmy, aby na miejsce prezesa Marchewki wróciła dawna prezes, pani Wiesława Kaczmarczyk.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu OPATOWSKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie