Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Piątek: - W wolnych chwilach dalej jeżdżę na rowerze

Redakcja
b - Największym moim sukcesem jest sportowa rodzina - podkreśla Zbigniew Piątek, były utytułowany kolarz, olimpijczyk z Barcelony i z Sydney. Na zdjęciu z żoną Małgorzatą i córką Anią, która zajmowała się tańcem, a obecnie studiuje i udziela się w modelingu.
b - Największym moim sukcesem jest sportowa rodzina - podkreśla Zbigniew Piątek, były utytułowany kolarz, olimpijczyk z Barcelony i z Sydney. Na zdjęciu z żoną Małgorzatą i córką Anią, która zajmowała się tańcem, a obecnie studiuje i udziela się w modelingu.
Zbigniew Piątek to jeden z najlepszych polskich kolarzy w historii, dwukrotny olimpijczyk. Obecnie spełnia się w innej roli - jest wójtem Piekoszowa.

Zacznijmy od igrzysk olimpijskich. Startowałeś na nich dwa razy. Zadebiutowałeś w Barcelonie w 1992 roku. Jak wspominasz ten występ?

To było dla mnie duże przeżycie. Spełniło się moje marzenie. Łatwo nie było. Konkurencja była duża, a startowało tylko trzech polskich kolarzy. Znalazłem uznanie w oczach ówczesnego trenera kadry Wacława Skarula. Oprócz mnie byli jeszcze Andrzej Sypytkowski i Jacek Mickiewicz. To było wielkie wyróżnienie i ogromna radość z tego, że mogę być na tak ważnej imprezie. Już sama obecność w wiosce olimpijskiej była dużym przeżyciem. Obok było wiele gwiazd sportu z różnych dyscyplin sportu.

Zająłeś 55 miejsce. Spełniło Twoje oczekiwania?

Można było lepiej pojechać. Ale ja nigdy nie byłem sprinterem. Na metę przyjechał cały peleton. Na finiszu zostałem zablokowany i zająłem 55 miejsce. Wielkiego wyniku nie było, ale już sam udział w igrzyskach był wyróżnieniem.

Po raz drugi zasmakowałeś igrzysk w 2000 roku w Sydney.

Nie było już tak wielkich emocji, jak w debiucie. Wtedy cała otoczka igrzysk była dla mnie czymś nowym. Zakończyłem wyścig na 48. pozycji w gronie 155 startujących.

A z pozostałych startów co najbardziej utkwiło Ci w pamięci?

Wygrany Tour de Pologne w 1987 roku. Miałem 21 lat i wtedy to było duże osiągnięcie. Zwycięstwo w tym wyścigu otworzyło mi drzwi do reprezentacji Polski, dało też pewność siebie. I wiarę w to, że jestem w stanie wygrywać z najlepszymi.

Później regularnie zdobywałeś medale mistrzostw Polski. W sumie masz ich na koncie ponad dwadzieścia. Któryś z nich był szczególnie ważny?

Było dużo startów i medali. Nie chciałbym jednego z nich wyróżniać. Teraz trudno powiedzieć, który z nich był ważniejszy.

Mówiło się o Tobie - profesor peletonu. Kojarzysz, kto po raz pierwszy użył tego określenia?

Nie kojarzę. Spotykałem się z tym określeniem wiele razy, ale skąd się wzięło, dziś nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.

Na ilu kilometrach zatrzymał się Twój licznik w rowerze?

Dokładnie nie liczyłem. Myślę, że w sumie uzbierałoby się ponad 500 tysięcy kilometrów, a więc znacznie więcej niż spędziłem za kierownicą swoich wszystkich samochodów.

Z taką średnią dwa, trzy dobre auta już byś "zajechał".

Ale ja nie czuję się zajechany (śmiech). Człowiek ma ten atut, że potrafi się regenerować.

Co dało Ci kolarstwo?

Poznałem świat, byłem na wszystkich kontynentach, oczywiście z wyjątkiem Antarktydy. Spotkałem ciekawych ludzi. Kolarstwo w jakimś stopniu ukształtowało moją drogę życiową.

Karierę zakończyłeś dziesięć lat temu, ale zostałeś przy kolarstwie. Początkowo byłeś trenerem.

Tak, byłem trenerem kadry narodowej młodzieżowców. Zostałem nim praktycznie od razu po zakończeniu kariery. Trwało to do 2013 roku. Dla mnie to było ważne, że mogłem się realizować w czymś, na czym dobrze się znam i co sprawia mi dużą przyjemność.

A później postawiłeś na politykę. Jak się odnajdujesz w roli wójta Piekoszowa?

Na początku było ciężko, bo była to nowa dziedzina, ale teraz już jest bardzo dobrze. Można powiedzieć, że wszystko jest pod kontrolą. Ta praca sprawia mi przyjemność i daje satysfakcję.

Syn Hubert trenował kolarstwo, ale nie osiągnął takich sukcesów jak tata.

Był w Szkole Mistrzostwa Sportowego, ale w pewnym momencie skończył trenować. Jak nie ma odpowiednich wyników, to trzeba się zająć czymś innym.

Córka Ania zajmuje się jeszcze tańcem?

Już nie. Poszła na studia. Ma dużo innych zajęć. Zajmuje się między innymi modelingiem.

A Ty co porabiasz jak masz trochę wolnego czasu?

Tego czasu zazwyczaj brakuje. Jak już jest trochę wolnego, to... jeżdżę na rowerze. Teraz dla przyjemności, odreagowania stresów i w ramach troski o zdrowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie