Dramat rozegrał się w październiku 1992 roku. Opatów należał wtedy do województwa tarnobrzeskiego. W mieszkaniu w bloku wnuczka znalazła ciało swego 88-letniego dziadka, weterana, byłego żołnierza armii generała Andersa. Ślady wskazywały, że mężczyzna został zamordowany, a motywem był rabunek. Z mieszkania 88-latka zniknęły zegarek, stare monety, pieniądze. Policjanci zabezpieczyli ślady, ale sprawcy nie udało się zatrzymać. Po pewnym czasie sprawa została umorzona.
Po wielu latach wrócili do sprawy
W 2013 roku - gdy technika badania zgromadzonych śladów pozwalała na znacznie więcej niż w początkach lat '90 - do sprawy wrócili funkcjonariusze Archiwum X świętokrzyskiej policji, czyli stróże prawa zajmujący się rozwiązywaniem zagadek sprzed lat. Współdziałali z Prokuraturą Okręgową w Tarnobrzegu, bo to pod jej nadzorem odbywało się umorzone śledztwo.
Na podstawie nowych policyjnych ustaleń tarnobrzeska prokuratura wydała postanowienie o ponownym podjęciu śledztwa. Pod koniec lipca 2013 roku w powiecie staszowskim zatrzymany został 57-letni obecnie mężczyzna. Usłyszał zarzut zabójstwa. W środę w Sądzie Okręgowym w Kielcach rozpoczął się jego proces. Mężczyzna nie jest w areszcie. Odpowiada z wolnej stopy.
"Jeszcze raz przeżywać ten koszmar"
"Chciałabym wyrazić wdzięczność, podziw i uznanie dla osób, które doprowadziły do oskarżenia i do tego, że dziś rozpoczyna się proces, nie mam jednak sił, by uczestniczyć w rozprawach, by jeszcze raz przeżywać ten koszmar" - napisała w liście do sądu wnuczka ofiary. List został odczytany na początku środowej rozprawy. Potem głos należał do prokuratora. Opis tego, co spotkało 88-latka jest wstrząsający.
Według ustaleń śledczych napastnik bił mężczyznę pięściami, kopał go po głowie tak, że nie wytrzymały kości, dusił, przystawiał do gardła coś ostrego, by dowiedzieć się gdzie 88-latek trzyma oszczędności. Obrażenia spowodowały śmierć mężczyzny. Z mieszkania weterana zniknęły zegarek produkcji ZSRR i oszczędności, około 800 tysięcy starych polskich złotych. O zadanie zabójczych ciosów prokurator oskarża 57-latka z powiatu staszowskiego.
Znajomi, alkohol i mocne papierosy
- Zrozumiałem stawiany mi zarzut, nie przyznaję się, odmawiam składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania - oświadczył w środę przed sądem oskarżony. Wobec tego sąd zdecydował o odczytaniu wyjaśnień, jakie mężczyzna składał podczas przesłuchań w trakcie śledztwa rozpoczętego w 2013 roku.
- W 1992 roku także byłem szczupły, a na skroniach już zaczynała mi się siwizna. Chodziłem w ciemnozielonej kurtce, granatowych dżinsach Levisach i sportowych butach, paliłem mocne papierosy - wspominał mężczyzna podczas pierwszej rozmowy z prokuratorem.
Jak mówił, nigdzie wtedy nie pracował, dorywczo dorabiał na budowach, dostawał też pieniądze od siostry prowadzącej firmę. Mieszkał w rodzinnej gminie w powiecie staszowskim, miał jednak znajomych w pobliskim Opatowie i odwiedzał to miasto. Znał kobietę, które była wówczas z synem 88-latka i w ten sposób po raz pierwszy trafił do jego mieszkania.
- Były tam dwa pokoje, łazienka, korytarz. Kiedy przychodziłem, grzecznościowo witałem się ze starszym panem. Był schludnym gościem, średniej budowy ciała. W mieszkaniu piliśmy alkohol. 88-latek przy mnie nigdy nie pił - mówił oskarżony podczas przesłuchania i uzupełniał: - Bardziej znałem tę kobietę, niż syna starszego pana, ale mogło być i tak, że byliśmy w mieszkaniu, kiedy tego syna nie było.
Oskarżony zapewnia, że nie miał powodów
Z relacji oskarżonego wynika, że mieszkaniu ofiary był dwa może trzy razy.
- Mogłem też tamtędy przechodzić w drodze do restauracji, która znajdowała się na przeciwko. Zdarzało mi się w Opatowie nocować, pić alkohol, ale nie jest w stanie powiedzieć, czy byłem tam w dniu zabójstwa. Mogłem być, a mogłem nie być. Słyszałem potem, że dziadka ktoś pobił, ale ja nie miałem z nim konfliktu, nie miałem podwodów by to zrobić - opowiadał 57-latek po zatrzymaniu. W środę podtrzymywał te słowa.
Odmówił badania wykrywaczem kłamstw
Oskarżony, z wykształcenia mechanik, w 2004 roku wyjechał do pracy w Wielkiej Brytanii. Pracował jako operator maszyn, zajmował się kontrolą jakości. Niemal co roku przyjeżdżał z wizytą w rodzinne strony. W 2013 roku właśnie podczas takiego przyjazdu został zatrzymany i usłyszał zarzut. Jak mówi, od tamtej pory nie pracuje i pozostaje na utrzymaniu rodziny. W procesie mężczyzny przed sądem ma stanąć 21 świadków i szereg biegłych, w tym specjaliści od odtwarzania przebiegu wydarzeń na podstawie śladów znalezionych na miejscu morderstwa.
W aktach sprawy są ekspertyza DNA i odcisków palców. Śledczy chcieli wiedzieć czy mężczyzna jest prawo czy leworęczny, czego dotykał podczas odwiedzin u 88-latka, a także jak zwykł obchodzić urodziny, bo do tragedii doszło w dzień po takiej okazji. Prokurator proponował, by oskarżony poddał się badaniu wykrywaczem kłamstw, ale 57-latek odmówił. Kolejna rozprawa w początkach kwietnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?