"Zmień się na zdrowie" - Czym zdrowo doprawiać potrawy? Jak oszukać głód? Przeczytaj porady specjalistów

Organizm Radosława Winiarskiego zaczął działać jak w zegarku. - Tak przyzwyczaiłem się do regularnych pór posiłków, że co cztery godziny robię się głodny i muszę coś zjeść - śmieje się uczestnik programu.

Uważaj na glutaminian sodu

Używany w chemii spożywczej glutaminian sodu zalegalizowany pod nazwą kodową E-621 budzi wątpliwości co do swojego działania. Wzmacnia smak żywności, mówi się jednak o jego złym wpływie na zdrowie. Popularny ulepszacz możemy znaleźć w zupach instant, sosach, przyprawach (curry), kostkach bulionowych, konserwach, wędlinach. Z badań wynika, że osoby, które regularnie jedzą produkty, w jakich skład wchodzi E-621, niezależnie od kaloryczności dań cierpią z powodu otyłości trzy razy częściej niż ci, którzy go unikają. Jego nadmiar w diecie może wpływać na uszkodzenie siatkówki i powodować utratę wzroku. Glutaminian sodu ma też niekorzystny wpływ na przewodnictwo nerwowo-mięśniowe. Choć zarzuty pod jego adresem nie zostały do końca potwierdzone i wciąż jest on dopuszczany do użytku, warto zwrócić uwagę na to, czy znajduje się w składzie produktu. Z drugiej strony z przymrużeniem oka należy traktować reklamy potraw "bez glutaminianu sodu", gdyż prawdopodobnie w zamian zawierają dużą ilość soli.

Dietetyk Beata Bartosz duży nacisk kładzie na odpowiednie nawodnienie organizmu. - Zaleca się przyjmowanie około półtora do dwóch litrów płynów dziennie. Najlepiej, by była to zwykła, czysta woda, która nie zawiera żadnych kalorii. Organizm człowieka bez wody jest w stanie przeżyć 3-5 dni, a bez jedzenia nawet miesiąc - tłumaczy specjalistka.

Niektórzy z pewnością zadadzą sobie pytanie: czy woda może być gazowana? - Najlepiej sięgać po tę niegazowaną. Bąbelki dodatkowo podrażniają żołądek, co wzmaga uczucie głodu - wyjaśnia Beata Bartosz. Bezwzględnie przestrzega natomiast przed piciem kolorowych, słodzonych napojów i alkoholu, który w jednym gramie zawiera aż 7 kalorii.

Małgorzata Stawiak-Ososińska wraz z mężem stara się urozmaicać swój jadłospis wymyślając coraz to nowe przepisy. Wszystko po to, by zdrowa dieta nie znudziła się za szybko. Jedzą więc smacznie i zdrowo.

Wrogiem odchudzania, a tym samym szczupłej sylwetki jest sól. - Odpowiada za nadciśnienie, zatrzymywanie wody w organizmie, a nawet nowotwory żołądka. Dlatego lepiej odstawić solniczki na bok, nie dosalać potraw i wody, w której gotujemy makaron czy ziemniaki - wylicza Beata Bartosz.

Uczula uczestników akcji "Zmień się na zdrowie", że dzienna norma soli, jaką powinniśmy zjadać, to 5-6 gramów, czyli…jedna mała, płaska łyżeczka. - Wystarczy, że zjemy kilka kromek chleba, plaster wędliny, plaster sera i już przekraczamy tę normę, dlatego lepiej nie solić dodatkowo niczego, co mamy na talerzu - apeluje. Jeden plaster szynki to około 0,9 grama soli, kromka chleba zawiera jej pół grama.

Andrzej Ososiński przyznaje, że wraz z żoną do zaleceń dietetyka podeszli bardzo poważnie. - Ważymy wszystkie produkty przed przyrządzeniem dania, jemy dużo warzyw, nie dosalamy potraw - wymienia.

Powinniśmy jadać posiłki nieduże, ale za to często, 4-6 razy w ciągu dnia w odstępach nie dłuższych niż cztery godziny. Dlaczego? Jest to związane z greliną, hormonem produkowanym przez ściany żołądka. Jej stężenie w osoczu jest zależne od stanu odżywienia organizmu.

Najwyższe jest tuż przed posiłkiem. Grelina dociera do ośrodka łaknienia w mózgu i informuje organizm o głodzie. Zjadając posiłek obniżamy poziom greliny, a po jedzeniu rośnie on znów. Im dłużej będzie rósł, czyli im dłużej nie będziemy jeść, tym trudniej będzie go potem obniżyć, będziemy musieli więcej zjeść. Dlatego tak niebezpieczne jest stosowanie głodówek.
Warto także zapamiętać liczbę 3,5. Co tyle godzin należy coś zjeść. Ta liczba pada nieprzypadkowo, co tyle bowiem jedzą małe dzieci, a przecież one wiedzą najlepiej, bo takie zachowanie dyktuje im natura.

- Porcje, które powinnam zjadać w zupełności mi wystarczają, są nawet za duże - mówi Martyna Znojek. Ubolewa natomiast, że z racji trybu pracy nie ma możliwości jadać o wyznaczonych porach.

Dietetyk Beata Bartosz radzi, by w kuchni uczestników akcji zagościły zioła. - Lubczyk świetnie zastąpi sól czy maggi. Lepiej zrezygnować z popularnej vegety na rzecz oregano czy bazylii - tłumaczy ekspertka programu "Zmień się na zdrowie".

Z kolei żeby zachować składniki odżywcze ziemniaków można wrzucać je bezpośrednio do gotującej się wody, piec w piekarniku bądź przyrządzać na parze. Błędem jest zostawianie obranych ziemniaków na jakiś czas przed gotowaniem w zimnej wodzie. Tracą w ten sposób to, co w nich najlepsze.

Dietetyk Beata Bartosz wskazała uczestnikom akcji kilka zasad, którymi powinni na co dzień kierować się w życiu. Ważne, by jeść regularnie, co najmniej cztery posiłki dziennie, a każdy dzień rozpoczynać od śniadania zjadanego nie później, niż godzinę od wstania. Dietę należy urozmaicać o produkty roślinne i zwierzęce, a codziennie jeść warzywa i owoce. - Warto pić mleko, jogurty czy kefiry o obniżonej zawartości tłuszczu, natomiast z umiarem spożywać mięso i jego przetwory. Mięso najlepiej wybierać chude - radzi dietetyk.

- Spodziewałam się konkretnej diety, a nie spisu produktów i ilości porcji, które trzeba samemu komponować - mówi Monika Kowalczyk. - Ze względu na pracę trudno mi przestrzegać pór posiłków - dodaje.