Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie chętnie włączyli się w pomoc pogorzelcom po pożarze w Łazach

Agnieszka Witczak [email protected]
Trójmiasto NEWS
10,5 tysiąca złotych zebrano podczas weekendowej zbiórki dla pogorzelców z miejscowości Łazy. Kilkuosobowej rodzinie spłonął dom.

- O tym, że rodzinie, która straciła dom należy pomóc, nikogo nie trzeba było przekonywać. Mówili o tym mieszkańcy, radni, sołtysi, władze miasta i gminy Szydłowiec, a także ksiądz podczas mszy - opowiada Dorota Jakubczyk, radna miejska z Szydłowca.

W sobotę i niedzielę przeprowadzono taką zbiórkę w miejscowościach Łazy, Majdów, Ciechostowice.
- Udało się zebrać blisko 10,5 tysiąca złotych. Utworzone zostanie konto, na które trafią te pieniądze - mówi Dorota Jakubczyk. Mieszkańcy chętnie włączyli się w zbiórkę.

Z dobrego serca

Dawali, ile mogli. - Jedni 20 złotych, inni 50, jeszcze inni 100. Każdy z dobrego serca, bo ten pożar zabrał ludziom dom, dorobek ich życia. Teraz pogorzelcy przebywają u rodziny, ale spalony dom trzeba odbudować - opowiada radna. Zebrane podczas zbiórki środki zostaną przeznaczone na zakup materiałów budowlanych. Pomoc obiecał Artur Ludew, burmistrz Szydłowca, a także sponsorzy.

Nieszczelny komin?

Ten dramatyczny pożar miał miejsce w nocy z 16 na 17 lutego. Obecni na miejscu zdarzenia strażacy stwierdzili, że powodem powstania zarzewia ognia była nieszczelność komina.

Ogień postawił domowników na nogi niemal w środku nocy. - W mieszkaniu były butle gazowe, na zewnątrz szalał wiatr i mróz - opowiada Rajmund Mamla, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Majdowie. Ochotnicy z Majdowa powiadomienie o pożarze otrzymali z komendy Państwowej Straży Pożarnej w Szydłowcu. - Dwa nasze wozy dotarły na miejsce najszybciej jak się dało, potem dołączyli szydłowieccy ratownicy. Zanim w ogóle przystąpiliśmy do gaszenia pożaru, należało z domu wynieść dwie butle z gazem, po to, aby zapobiec eksplozji - relacjonował przebieg zdarzeń Rajmund Mamla.

Cały w płomieniach

Po godzinie 21 budynek stał w płomieniach. - Na szczęście nikogo z kilkuosobowej rodziny nie było już w środku. Jeden z domowników zauważył, że mieszkanie się pali i powiadomił strażaków. Gdyby tak się nie stało, wszyscy spaliliby się żywcem - opowiadają wzruszeni nieszczęściem sąsiadów mieszkańcy Łazów. Po tym, jak ratownicy wynieśli butle z gazem, puścili prądy wody na palący się dach i poddasze. Zbyt wiele z dachowej konstrukcji nie udało się uratować. - Akcję utrudniał silny wiatr i mróz. Woda dostawała się do środka domu i od razu zamarzała - opowiadał Mamla. Kiedy już wreszcie udało się ugasić płomienie, strażacy musieli przerzucić zgromadzone na strychu siano na zewnątrz, by polać je wodą.

Weszli sprawdzić

Strażacy weszli jeszcze do środka, sprawdzić, czy ktoś z pogorzelisku nie pozostał. - Z domu w porę zostało wyniesione dziecko - tłumaczą mieszkańcy miejscowości. Już po ugaszeniu ognia rodzina zobaczyła ogrom zniszczeń. Na miejsce przybyli też mieszkańcy okolicy. Wszyscy wspierali pogorzelców, włączyli się też w pomoc, która będzie kontynuowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie