Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tałant Dujszebajew, najpopularniejszy trener 2014 roku: - Jestem szczęśliwym człowiekiem

Dorota Kułaga [email protected]
- Mam dobrą pracę, zdrową, szczęśliwą rodzinę, czego mi jeszcze potrzeba? Tak, jestem szczęśliwym człowiekiem - mówi Tałant Dujszebajew, najpopularniejszy trener 2014 roku na Kielecczyźnie.
- Mam dobrą pracę, zdrową, szczęśliwą rodzinę, czego mi jeszcze potrzeba? Tak, jestem szczęśliwym człowiekiem - mówi Tałant Dujszebajew, najpopularniejszy trener 2014 roku na Kielecczyźnie.
Tałant Dujszebajew z zespołu Vive Tauron Kielce został najpopularniejszym trenerem 2014 roku w Świętokrzyskiem. Opowiedział nam o pobycie w Polsce, swoim życiu, rodzinie i marzeniach.

Tałant Dujszebajew

Tałant Dujszebajew

Urodził się 2 czerwca 1968 roku w Biszkeku w Kirgistanie. Występował w reprezentacji Związku Radzieckiego, Wspólnoty Niepodległych Państw, Rosji i Hiszpanii. Grał jako środkowy rozgrywający. Zdobył mistrzostwo olimpijskie, dwa olimpijskie brązy, dwukrotnie mistrzostwo świata. Dwa razy był uznawany za najlepszego piłkarza ręcznego świata - 1994 i 1996 roku. Po zakończeniu kariery zawodniczej pozostał w Ciudad Real, obejmując stanowisko trenera. Z klubem tym dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów. 8 stycznia 2014 roku został trenerem zespołu Vive Tauron Kielce. Ma żonę Olgę i dwóch synów - Aleksa i Daniela.

Wygrał Pan plebiscyt na najpopularniejszego trenera 2014 roku w województwie świętokrzyskim. Jak Pan odbiera to wyróżnienie?

Cieszę się z wygranej, wiadomo, że jest to sukces całej drużyny. Ale u nas nie jest najważniejsze jak ktoś zaczyna, ale jak skończy. Czekamy na koniec sezonu, na mecze decydujące o zdobyciu Pucharu Polski, mistrzostwa kraju. Chcielibyśmy też awansować do Final Four Ligi Mistrzów. Plany są ambitne.

Od stycznia ubiegłego roku jest Pan w Kielcach, razem z żoną. Jak się czujecie?

Akurat teraz moja żona jest w Hiszpanii, ale już się nie może doczekać przyjazdu do Kielc i meczu z udziałem Vive. To świadczy o tym, że dobrze się tutaj czuje. Ja również jestem zadowolony z tego, że tu trafiłem.

Starszy syn gra w Vardarze Skopje, młodszy jest w Barcelonie, na razie w drugim zespole. Czy odwiedzili was już w Kielcach?

Tylko młodszy był w ubiegłym roku. Myślę, że teraz też przyjedzie, jak będą święta wielkanocne. Starszy na razie nie miał czasu. Chce przyjechać, ale ma dużo obowiązków. Mecze w lidze i Lidze Mistrzów. Ale jak tylko znajdzie czas, na pewno nas odwiedzi.

Śledzi Pan występy swoich synów. Czy mają szanse zrobić taką karierę jak tata?

Ja miałem charakter, bardzo dużo pracowałem, uwierzyłem w siebie. Nie byłem taki utalentowany jak Vujović czy Balić. Oczywiście, trochę talentu też potrzeba. Myślę, że moje dzieci mają więcej talentu niż ja. Jeśli uwierzą w siebie, będą ciężko pracować, mieć charakter zwycięzcy, to wtedy zrealizują to, o czym marzą i zaistnieją w piłce ręcznej.

Po polsku mówi Pan już prawie tak dobrze jak w ojczystym języku. Czyta Pan już książki i gazety po polsku?

Gazety tak, książek na razie nie. Zresztą ostatnio czytam za mało literatury. Dużo czasu zajmuje mi oglądanie spotkań na wideo, codziennie analizuję po 3-4 mecze. Na to potrzeba czasu.

Jak jest okazja, to z żoną zwiedzacie ziemię świętokrzyską?

Oczywiście. Nie tylko ten region, jeździmy po całej Polsce. W Kielcach lubię spacerować na Kadzielni. Byliśmy już w Sandomierzu, Gdańsku, Krakowie, Warszawie, Malborku. Nie byliśmy jeszcze we Wrocławiu. Wszyscy mówią, że jest to piękne miasto. Myślę, że niedługo się wybierzemy. W województwie świętokrzyskim też jest dużo ciekawych miejsc, które warto zobaczyć.

Kibice zagadują Pana na ulicy, proszą o pamiątkowe zdjęcie?

Rzadko. Większość czasu spędzam w mieszkaniu. Jak 5-6 godzin poświęcasz na oglądanie meczów, idziesz na trening, to nie masz za dużo czasu, żeby spacerować po mieście.

Jest pan typem domatora?

Tak. Wolę w spokoju siedzieć w domu, przy kawie oglądać wideo.

To jest sportowa rodzina

To jest sportowa rodzina

Żona Tałanta Dujszebajewa - Olga w Rosji z powodzeniem grała w piłkę ręczną, na koncie ma nawet mistrzostwo świata. Była bramkarką. Starszy syn Alex jest rozgrywającym Vardaru Skopje, występuje też w reprezentacji Hiszpanii. Młodszy syn Daniel trenuje w grupach młodzieżowych Barcelony.
Tałant Dujszebajew i jego żona znani są też z tego, że lubią podróżować, głównie po Europie. -Świetnie czujemy się w Hiszpanii, to jest mój dom. Podobają nam się inne miasta - Rzym, Paryż, Praga, Wiedeń, Londyn, Budapeszt. Jak jedziemy z żoną, to wcześniej czytamy w przewodnikach o tych miejscach - mówi Tałant.

Poznał Pan już polską kuchnię. Ma Pan ulubione potrawy?

To ważne, żeby poznawać kulturę i tradycję kraju, w którym się mieszka. Jedzenie to dla mnie część tej kultury. Lubię zupy - żurek, ogórkową, grochówkę. Smakują mi bigos, pieczona kaczka. W restauracji Siedem Pokus jadłem żeberka i mogę powiedzieć, że są najlepsze na świecie. Reklamowałem je już nawet w Hiszpanii (śmiech).

W restauracji Karola Bieleckiego w Kielcach, jednego ze swoich podopiecznych, też ma Pan ulubione potrawy?

To połączenie kuchni europejskiej i polskiej. Można zjeść między innymi dobry tatar, kaczkę. Sympatyczne miejsce, jest tam bardzo miły nastrój.

Jeśli chodzi o polską kulturę i tradycję, to co Pana zaskoczyło?

Opłatki. Pierwszy raz byłem na takim spotkaniu (chodzi o klubowe spotkanie wigilijne - przyp. red.). Nigdy wcześniej z tym się nie spotkałem, nawet w Hiszpanii. Ale generalnie kultura polska jest podobna do tej, która jest na Ukrainie, w Rosji czy na Białorusi.

Świetnie porozumiewa się Pan w kilku językach. Niewiele osób może się tym pochwalić.

To bardziej chęci niż talent. Mówię po kirgisku, rosyjsku, hiszpańsku, niemiecku, angielsku, no i teraz po polsku. Miałem szczęście mieszkać w tych krajach, zawsze mówię, że tam gdzie jesteś, powinieneś zrobić wszystko, co możesz, żeby maksymalnie zrozumieć kulturę tego kraju. A język w tym pomaga. Oczywiście, chciałbym się też nauczyć węgierskiego (Tałant jest też trenerem reprezentacji Węgier - przyp. red.), ale wiem, że będzie to bardzo trudne. Nie mieszkam tam, jestem tam tylko miesiąc w ciągu roku. I język też jest trudny do opanowania.

Jest Pan osobą znaną i popularną. Nie myśli o tym, żeby spróbować sił w polityce?

Miałem już takie propozycje 9-10 lat temu, później w Hiszpanii. Nie skorzystałem. Piłka ręczna to jest moje życie. Miałem 11-12 lat, jak zacząłem grać i cieszę się, że jestem w tym miejscu. Wszystko co mam, zawdzięczam piłce ręcznej.

Nadal w ramach odstresowania zakłada Pan słuchawki i biega, słuchając muzyki?

Tak. Zwłaszcza przed meczem, czy jak jestem zdenerwowany, to słucham muzyki, żeby się wyłączyć, uspokoić. To w 90 procentach rosyjska muzyka, trochę jest też hiszpańskiej. Niedawno Tomek Strząbała pożyczył mi płytę z polską muzyką, jej również od czasu do czasu słucham.

Jest Pan romantykiem czy raczej twardo chodzi po ziemi?

Między romantykiem i realistą (śmiech). Lubię być trochę romantykiem, ale nie lubię dawać kwiatów. Raz w życiu je kupi-łem, jak mieliśmy wesele. Potem już nie. Bardzo lubię patrzeć na kwiaty, ale nie kupować. Ale staram się żonie sprawiać nie-spodzianki. Jest o nie coraz trudniej, bo mieszkamy razem ponad 25 lat, bardzo dobrze się znamy, i ciężko jest ją zaskoczyć.

Jakie są Pana marzenia?

Najważniejsze, żeby wszyscy na świecie byli zdrowi i żeby nie było wojen, żeby nie ginęli niewinni ludzie. Oczywiście, z Vive Turonem chciałbym też zdobyć Puchar Polski, mistrzostwo kraju i wygrać Ligę Mistrzów, a ponadto odnieść sukces z reprezentacją Węgier. Ale to są indywidualne marzenia, które ma każdy człowiek.

Może Pan o sobie powiedzieć, że jest szczęśliwym człowiekiem?

Jak najbardziej. Mam dobrą pracę, zdrową, szczęśliwą rodzinę, co jeszcze potrzeba? Jestem szczęśliwy. A jak wygram z Vive Turonem Ligę Mistrzów to będzie już pełnia szczęścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie