Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosa Radom wygrała w Lublinie, ale nie było tak łatwo (ZDJĘCIA)

/SzS/
Fragment meczu w Lublinie
Fragment meczu w Lublinie Ł. Wójcik
Koszykarze Rosy Radom wygrali wyjazdowy mecz z Wikaną Startem Lublin. Jednak do samego końca było bardzo nerwowo.

Wikana - Rosa

Wikana Start Lublin 67
Rosa Radom 81
(19:28, 10:23, 22:9, 16:21).

Wikana: Bryon Allen 16, Piotr Śmigielski 0, Isaac Wells 12, Robert Lewandowski 8, Tomasz Wojdyła 4, Łukasz Diduszko 2, Bartosz Diduszko 16, Jarosław Trojan 4

Rosa:_Mike Taylor 12, John Turek 17, Robert Witka 2, Uros Mirković 7, Danny Gibson 8, Łukasz Majewski 14, Daniel Szymkiewicz 4, Michał Sokołowski 7, Kim Adams 10.

Po ostatniej serii spotkań w Tauron Basket Lidze Rosa jechała do Lublina w roli murowanego faworyta.
- Nie lekceważymy rywala. Ta liga jest nieprzewidywalna i wiele niecodziennych wyników zapadało - przed meczem ostrożnie mówił trener Wojciech Kamiński.
W składzie zabrakło Damiana Jeszke, który jest przeziębiony i został w Radomiu.

Prowadzenie miejscowych
Gospodarze na ten mecz wyszli z dużym animuszem. Lublinianie zajmują ostatnie miejsce w tabeli i chcieli za wszelką cenę sprawić niespodziankę. Po trzech minutach to Wikana prowadziła 12:3, a Rosa miała problemy ze skutecznością. Chwilę później było już 14:5.
“Jesteśmy z wami, hej Roso jesteśmy z Wami" - śpiewali z sektora dla gości, fani Rosy których sporo dotarło do Lublina.
Radomscy koszykarze szybko zrozumieli, że na stojąco meczu się nie wygra i jeszcze w pierwszej kwarcie zaczęli żwawiej się ruszać. Nie minęło kolejne dwie minuty, a z dziesięciu punktów straty, zrobiło się tylko dwa. Po trafieniu z dystansu Dynny'ego Gibsona, radomianie pierwszy raz wyszli na prowadzenie. Nasz zespół rozkręcał się z każdą sekundą i pierwszą kwartę zakończył się z przewagą dziewięciu punktów (28:19).
Pokazali co potrafią
Rosa słynie z najlepszej w lidze defensywy i pokazała to na początku drugiej kwarty. Gospodarze w ciągu sześciu minut tylko raz zdołali trafić do celu, nie potrafili się przedrzeć przez radomski mur. Przewaga Rosy błyskawicznie urosła do 20 punktów. Zapowiadał się nokaut, ale wszystko się zmieniło po przerwie..

Za dużo swobody
Radomianie również na początku drugiej połowy zaczęli jakby usztywnieni. Mając przewagę ponad 20 punktów grali trochę nonszalancko, pozwalali rywalowi na zbyt wiele. Zamiast dobić przeciwnika, to kompletnie stanęli.
Przewaga stopniała do dziewięciu punktów. Było momentami nerwowo. Lubelscy kibice uwierzyli nawet, że ich drużyna może jeszcze sprawić niespodziankę. Gdyby radomianie grali z mocniejszym rywalem, to z pewnością nie byłoby tak łatwo o wygraną.

Rosa mogła ten mecz wygrać wcześniej, ale o wszystkim decydowała ostatnia kwarta. Tutaj od celnej “trójki" zaczął kapitan, Łukasz Majewski. Trwała gonitwa gospodarzy. Mnożyły się błędy i straty Rosy. Bryon Allen trafił z dystansu i sześć minut przed końcem był wynik 60:63. Rosa opanowała nerwy, a graczom Startu trochę zabrakło sił. W trudnym momencie dwie dobre akcje przeprowadził Kim Adam i wygrana stała się faktem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie