Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Horna z Klubu Karate Morawica to najpopularniejszy trener w powiecie kieleckim. Poznaj go

Dorota Kułaga [email protected]
Andrzej Horna, najpopularniejszy trener w powiecie kieleckim za 2014 rok, razem z żoną Jolantą chętnie podróżuje motocyklem po Europie. W ten sposób zwiedzili już wiele krajów.
Andrzej Horna, najpopularniejszy trener w powiecie kieleckim za 2014 rok, razem z żoną Jolantą chętnie podróżuje motocyklem po Europie. W ten sposób zwiedzili już wiele krajów. Archiwum prywatne
W wolnych chwilach z żoną Jolantą podróżuje motocyklem po Europie.

Dużym echem odbiło się zwycięstwo w naszym plebiscycie sportowym w powiecie kieleckim?

Oczywiście, a muszę przyznać, że było to dla mnie duże zaskoczenie. Jako ostatni dołączyłem do grona nominowanych, atakowałem z szesnastego miejsca, i udało się odnieść zwycięstwo. Można powiedzieć, że wygrałem przysłowiowym rzutem na taśmę. Dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie głosy, szczególnie swoim zawodnikom i ich rodzicom. To pierwsze takie wydarzenie w moim życiu, bardzo miłe. Mam nadzieję, że nie ostatnie.

Jak długo jest Pan związany z karate?

Od 1981 roku. Najpierw jako zawodnik, a później trener. Można powiedzieć, że udzielam się głównie jako szkoleniowiec, bo z żoną poświęciłem się wychowaniu trójki dzieci. Wszystkie przechodziły przez sportową ścieżkę akrobatyki. Syn doszedł do tytułu mistrza Polski, ostatnio przerzucił się na piłkę nożną. Córki przez wiele lat były związane z akrobatyką, potem tańczyły. A ja cały czas byłem wierny karate. Chciałem przekazać to, czego się nauczyłem. Efekty są, oby tak dalej. Od sierpnia 2013 roku pracuję w klubie z Morawicy. Mam diamenciki, które trzeba oszlifować i będą sukcesy. Najważniejsze, że dzieci chcą pracować, chętnie przychodzą na zajęcia. Wiadomo, że sam talent nie wystarczy, musi być też ciężka praca. Za darmo nic nie ma.

Wiem, że żona i dzieci to Pana wierni kibice....

Zgadza się, zawsze mogę na nich liczyć. Żona Jola i trójka dzieci, to moi wierni kibice. Syn Maciek, który studiuje w Warszawie, gra w piłkę w czwartoligowej Victorii Sulejówek. Córki Magda i Iza studiują na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, dodatkowo Iza kończy szkołę artystyczną. Nie jest łatwo, bo córki w Krakowie, syn w Warszawie, a my z żoną w Kielcach, ale dajemy radę.

Praca, treningi karate zajmują duzo czasu. Ma Pan jeszcze możliwość rozwijania jakiegos hobby?

Praktycznie nie mam wolnego czasu. Pięć razy w tygodniu trenuję, a w soboty zazwyczaj sędziuję na zawodach, albo jeżdżę na turnieje ze swoimi dzieciakami. Ale jak już mam urlop, to z żona chętnie podróżuję motocyklem po Europie.

A córka po kim odziedziczyła zdolności artystyczne - po mamie, czy tacie?

Po mamie, chociaż ja wcześniej też interesowałem się muzyką, ale nie rozwijałem się w tej dziedzinie. Chciałem być muzykiem, śpiewać na estradzie. To moje dawne zainteresowania. Nie poszedłem do szkoły muzycznej. Czasy były ciężkie, trzeba było się wziąć za pracę.

Grał Pan na jakimś instrumencie?

Tak, na akordeonie i na klawiszach. Miałem chrzestnego po konserwatorium muzycznym, można powiedzieć, że mieliśmy takie tradycjne rodzinne, których, niestety, nie kontynuowałem. Moja mama też grała na instrumencie.

Pan postawił na sportową drogę, dokładnie na karate...

Tak, i z tej drogi też jestem bardzo zadowolony.

WSZYSTKO o sportach walki w Świętokrzyskiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie