Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20-letnia historia "świętych wojen" Kielce - Płock. Zaczęło się od… wyrwania barku

Rafał Szymański [email protected]
W meczach drużyn z Kielc i Płocka walka jest bardzo twarda. Kilka razy mógł się już o tym przekonać Żeljko Musa, chorwacki obrotowy, występujący w zespole Vive Tauronu Kielce.
W meczach drużyn z Kielc i Płocka walka jest bardzo twarda. Kilka razy mógł się już o tym przekonać Żeljko Musa, chorwacki obrotowy, występujący w zespole Vive Tauronu Kielce. Sławomir Stachura
Historia kielecko-płockich "świętych wojen" ma już ponad 20 lat. Zaczęła się od… wyrwania barku. To wyjątkowe pojedynki, na które czekają nie tylko kibice w obu miastach i nie tylko fani piłki ręcznej.

Autorowi niedawno prezentowanego przez Canal + ponadgodzinnego filmu dokumentalnego "Święta wojna", zrobionego bardzo solidnie i ciekawie, nie udało się jednoznacznie ustalić, od czego zaczęły się pojedynki, które od wielu lat są solą polskiej piłki ręcznej.

Nawet ci, będący świadkami wszystkich, jak masażysta zespołu z Płocka Mariusz Jaroszewski, który pracuje w klubie ponad 30 lat, mieli kłopot z ustaleniem chronologii wydarzeń. W latach 80. nic nie wskazywało na to, że kolejne dwie dekady płocko-kieleckich konfrontacji będą elektryzowały kibiców nie tylko w Płocku i Kielcach.

Zaczęło się od wyrwania barku

Był sezon 1992/93. Kielecka Iskra, która kilka miesięcy wcześniej, dzięki lepszemu o jedną bilansowi bramek od Unii Tarnów utrzymała się w ekstraklasie, niespodziewanie wygrywała mecz za meczem i zmierzała ku pierwszemu w historii tytułowi mistrza Polski.

W całym sezonie drużyna trenera Edwara Strząbały straciła tylko osiem punktów. Podczas meczu z płocką Petrochemią, gdy losy tego pojedynku były już rozstrzygnięte, Krzysztof Kisiel, dziś drugi trener zespołu z Płocka, tak ostro zaatakował Zbigniewa Roberta, że rozgrywającemu zespołu z Kielc wyrwał kość ramienia ze stawu barkowego.

Popularny "Bedanc" końcówkę sezonu przeleżał w szpitalu, zagipsowany po szyję, a po zdobyciu mistrzostwa jego koledzy z zespołu przyjechali do niego z hali przy Krakowskiej z medalem i szampanami.

Zbierał zęby z parkietu - "wojna" na dobre

"Rewanż" nastąpił kilka miesięcy później, już w następnym sezonie. Sytuacja była podobna, kilka minut do końca meczu, wygrana kielczan już pewna. Nasi zawodnicy "polowali" na Kisiela, ale ten, widząc co się szykuje, przezornie ewakuował się na ławkę rezerwowych. Ale zemsta musiała się dokonać...

Pełną historię "świętych wojen" znajdziesz we wtorek w specjalnym dodatku do Echa Dnia "Echo Vive".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie