Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Remigiusz Czernecki, neurolog wyróżniony w konkursie Lekarz Roku 2014: Być może będzie można pomagać bardzo ciężko chorym ludziom

Iza Bednarz [email protected]
Doktor Remigiusz Czernecki, piąty lekarz w województwie świętokrzyskim i pierwszy w powiecie starachowickim.
Doktor Remigiusz Czernecki, piąty lekarz w województwie świętokrzyskim i pierwszy w powiecie starachowickim. Monika Nosowicz - Kaczorowska
Rozmawiamy z Remigiuszem Czerneckim, laureatem piątego miejsca w plebiscycie Lekarz Roku 2014.

Lekarz Roku 2014

Lekarz Roku 2014

Plebiscyt organizowany przez "Echo Dnia" i Narodowy Fundusz Zdrowia. Pierwsze miejsce Zdzisław Domagała. Kolejne miejsca w województwie zajęli: 2. Paweł Skowronek, ortopeda traumatolog (w Kielcach zajął pierwsze miejsce); 3. Waldemar Kowalski, ginekolog; 4. Arkadiusz Chil, ginekolog, onkolog - wszyscy z Kielc;
5. Remigiusz Czernecki, neurolog ze Starachowic; 6. Maria Bryła, ginekolog z Kielc; 7. Magdalena Wolak, pediatra ze Starachowic; 8. Anna Bogusz, pediatra, alergolog ze Skarżyska; 9. Jan Latała, psychiatra z Kielc; 10. Maciej Ciesielski, stomatolog .

Co pana podkusiło, żeby zostać neurologiem?
W czasie studiów w Szczecinie spotkałem znakomitego specjalistę profesora Przemysława Nowackiego, który zresztą do tej pory wykłada na tej uczelni i kształci młodych adeptów neurologii. I to on mnie zafascynował neurologią. Pokazał jak dużo można i należy jeszcze zrobić, żeby pomóc choremu. W okresie, kiedy ja studiowałem, dla wielu schorzeń neurologicznych nie było praktycznie żadnego leczenia. Można było rozpoznać daną chorobę, a leki, którymi dysponowała wówczas medycyna, właściwie tylko łagodziły objawy.

I mimo wszystko zdecydował się pan.
Bo zafascynowało mnie, że jednak medycyna idzie naprzód, trwają badania i być może w przyszłości będzie można pomóc tym chorym. I to faktycznie powoli się zmienia. Jest coraz więcej leków w różnych dziedzinach neurologii. Chociaż dalej leczenie w większości polega na tym, że można chorobę spowolnić, zablokować, ale nie wyleczyć zupełnie.

To wciąż mało pocieszające.
Nie uważam tak. Na przykład w stwardnieniu rozsianym mamy już dostępne leki zapobiegające kolejnym rzutom choroby, dzięki czemu chory może przez wiele lat funkcjonować praktycznie normalnie, chodzić do pracy. To jest ogromna wartość: móc prowadzić normalne, aktywne życie. Nie możemy tych chorych całkowicie wyleczyć, bo nie znamy przyczyn powstawania stwardnienia rozsianego, ale możemy zablokować postęp choroby. Tak samo jest w przypadku innych schorzeń neurologicznych: choroby Parkinsona, Alzheimera. Dzięki temu, że wciąż trwają badania, mamy leki, które w znaczny sposób opóźniają procesy degradacji mózgu. Jeszcze kilka-kilkanaście lat temu diagnoza: choroba Parkinsona czy Alzheimera brzmiała jak wyrok, teraz chorzy przeżywają w dość dobrej kondycji ogólnej coraz dłużej. Wiadomo, że całkiem tych schorzeń nie wyleczymy, ale możemy je zahamować, coraz więcej pomagać, poprawić komfort życia chorym i ich rodzinom. Postęp, zwłaszcza w ostatnich latach jest ogromny. Poprawiają się możliwości diagnostyki. Trwają prace nad wykorzystaniem komórek macierzystych w leczeniu stwardnienia zanikowego bocznego.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STARACHOWICKIEGO

Remigiusz Czernecki

Doktor nauk medycznych, specjalista neurologii. Doktorat z zakresu leczenia epilepsji obronił na Wydziale Lekarskim Anglojęzycznym w Akademii Medycznej w Lublinie. Pracuje w szpitalu w Starachowicach, jest zastępcą kierownika oddziału neurologii w pododdziałem udarowym. Swoją pracę traktuje jako wyzwanie. Wykorzystuje w niej swoją wiedzę i doświadczenie, także z zakresu badań klinicznych i programów lekowych.

Tego schorzenia, na które cierpi Stephen Hawking, genialny fizyk, twórca teorii czarnych dziur? Genialny mózg uwięziony w ciele, które stopniowo, nieodwracalnie odmawia posłuszeństwa skazując przytomnego człowieka na całkowitą zależność od innych we wszystkich czynnościach życiowych?
No właśnie. Jest to schorzenie, na które do tej pory medycyna nie mogła nic poradzić, postęp choroby stopniowo unieruchamiał człowieka wygaszając po kolei wszystkie funkcje. Podobnie było z chorymi na stwardnienie rozsiane, ci pacjenci byli skazani na niepełnosprawność, pojawiające się powikłania i umieranie. W tej chwili pojawiły się nowe leki, które spowalniają albo całkowicie wyhamowują postęp tej choroby. W każdej dziedzinie neurologii pojawiają się takie światełka w tunelu, które pomagają chorym przetrwać.

Plagą naszych czasów są udary mózgu. Jak wynika z danych Fundacji Udaru Mózgu, w Polsce do udaru dochodzi średnio co 8 minut. Co roku choroba występuje u około 60.000-70. 000 osób. Kiedyś udary mózgu dotykały ludzi w wieku podeszłym, teraz zdarzają się nawet 30-latkom. Co się z nami dzieje?
Zwykle u podłoża zaburzeń neurologicznych leżą schorzenia kardiologiczne, szczególnie nieleczone czy źle leczone nadciśnienie tętnicze. Na nadciśnienie cierpią już coraz młodsi ludzie.

Według danych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, ponad 1/3 chorych na nadciśnienie tętnicze w ogóle nie wie o tym, że choruje, bo nikt nie zdiagnozował im nadciśnienia.
Bo nikt nie kontroluje sobie regularnie ciśnienia. Dlatego trzeba podkreślić, że ogromnie ważną rolę pełni profilaktyka, edukowanie pacjentów. Przy udarach, zwłaszcza rodzinnych, czyli tam, gdzie chorowało kilka osób spokrewnionych ze sobą, bardzo ważna jest współpraca lekarza z pacjentem, żeby zawczasu zapobiec kolejnym przypadkom. Na szczęście leczenie jest coraz lepsze. W wielu szpitalach powstają oddziały udarowe, wdrażane jest leczenie trombolityczne (rozpuszczające zakrzep w naczyniu krwionośnym doprowadzającym krew do mózgu - przyp. red.), to okno przeżycia, w którym należy podać choremu lek rozpuszczający skrzep, żeby przywrócić krążenie mózgowe wydłuża się już do 4,5 godziny od momentu wystąpienia udaru. Ale, żeby wygrać z udarem potrzebna jest dobrze prowadzona edukacja i profilaktyka.

A jak jest z naszą świadomością społeczną? Czy wiemy, jak się zachować, gdy podejrzewamy udar?
Lepiej jest w dużych miastach, gdzie są oddziały udarowe i pacjenci trafiają bezpośrednio tam. Gorzej w małych miejscowościach, gdzie pacjent czeka dwa dni, bo "może mi to przejdzie, może ja sobie rozmasuję to zdrętwienie i samo minie". Dlatego jest ogromnie ważna rola mediów i lekarzy, żeby pacjentów edukować, tłumaczyć, jakie są objawy udaru mózgu i jak należy się zachować.

Więc edukujmy, panie doktorze: na co zwrócić uwagę, żeby nie przegapić udaru?
Jeśli zauważymy u siebie osłabienie, drętwienie kończyn, zaburzenia mowy, nagłe zawroty głowy, silny ból głowy, jakiego nigdy nie było do tej pory, zaburzenia widzenia, nie można czekać, trzeba wezwać niezwłocznie pogotowie. Wtedy jest szansa na reakcję. Bo jeśli pacjent z udarem dotrze do szpitala w ciągu czterech i pół godziny, ma szansę na włączenie leczenia trombolitycznego. Wówczas następuje rozpuszczenie tego zatoru, objawy się cofają i po rehabilitacji chory wraca do normalnej sprawności. I tacy pacjenci trafiają już coraz częściej i obserwujemy wspaniałe efekty tego leczenia.

A kiedy przegapimy pierwsze objawy, nie zdążymy w ciągu tych 4,5 godziny dotrzeć do oddziału udarowego?
W większości przypadków pozostaje leczenie zachowawcze, czyli eliminowanie powikłań i rehabilitacja. Dziś ta rehabilitacja jest już coraz lepsza. Dobrze prowadzona przywraca do częściowej sprawności pacjenta, chociaż wiele dysfunkcji, niestety pozostaje. W naszym oddziale udarowym prowadzimy program leczenia spastyczności poudarowej toksyną bo-tulinową. Zajmują się tym tylko dwa ośrodki w Świętokrzyskiem: Starachowice i Sandomierz. Leczenie polega na tym, że pacjentom, którym po udarze dokucza sztywność mięśni tak silna, że nie mogą wykonać najprostszych czynności, nawet samodzielnie zjeść zupy, podajemy środek, który rozluźnia mięśnie. To umożliwia prowadzenie rehabilitacji i poprawę sprawności chorego.

W takim razie, jak odpoczywa neurolog, jak dba o siebie, żeby ustrzec się udaru?
Zazwyczaj jest tak, że szewc bez butów chodzi. My dużo pracujemy, na oddziale udarowym i w przychodni, bo naprawdę jest bardzo dużo chorych, a te świadczenia nie są limitowane. Mam też swoich pacjentów, którzy chcą kontynuować leczenie po leczeniu szpitalnym, ciągle dochodzą nowi, każdemu staram się pomóc, bo rozumiem jak ciężko się pozbierać po takiej katastrofie jak udar, dlatego praca zajmuje mi bardzo dużą część życia. Próbowałem to jakoś ograniczyć, ale nie zawsze się da. Ale obiecałem mojej rodzinie, że trochę przyhamuję tempo. Mam trzy wspaniałe córki i odczuwam niedosyt, że za mało czasu im poświęcam. Widzę, że coś ważnego mi ucieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie