Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Senegal. Polowanie na ptaki, zwierzęta i… baobaby

Marzena KĄDZIELA
Piję wczesnoporanną kawę nad rzeką Soloum. Obok kwitnące bugenwille, hibiskusy, oleandry. Nie gra muzyka, nikt nic nie mówi. Wsłuchuję się głosy ptaków. Szczebioczą, ćwierkają, gwiżdżą, klekotają… Za chwilę wsiądziemy na łódkę, by znaleźć się w ich wodnym świecie.
Park Djoudj w Senegalu

Senegal. Polowanie na ptaki w Parc de Djoudj

Senegal. Polowanie na ptaki, zwierzęta i… baobaby
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

Delta rzeki Soloum to jedno z ciekawszych miejsc w Senegalu. Tu przybywają ornitolodzy z całego świata, by w nienaruszonej przemysłem przyrodzie podpatrywać ptasi raj. My mamy pecha. Rzekę otuliła gęsta mgła. Chowamy więc aparaty fotograficzne i oddajemy się w pełni wrażeniom słuchowym. Dopiero kolejny poranek zadawala zarówno widocznością jak temperaturą powietrza.

Prawdziwe polowanie na ptactwo wodne odbyło się jednak nie nad rzeką Soloum lecz w delcie rzeki Senegal, niedaleko od dawnej stolicy kraju Saint Louis i granicy z Mauretanią. Trafiamy do Parku Djoudj wpisanego w 1981 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Recepcja, bar, pawilony hotelowe wyglądają na wymarłe. Kiedyś, zanim gruchnęła w świat informacja o groźnej eboli w Afryce Zachodniej, w hotelu bywali miłośnicy ptasiego świata z aparatami wyposażonymi w ogromne obiektywy. Teraz nie ma tu nikogo, choć w Senegalu podobno eboli nie ma. Kupujemy bilety i jedziemy polną drogą wśród rozlewisk rzeki na przystań. Czekamy na łódkę, która za chwilę zabierze nas w podróż.

Coraz bardziej mi się tu podoba. Dostrzegam nie tylko ptactwo. Po raz pierwszy widzę pływające… krowy, które próbują się przedostać na drugi brzeg wąskiej odnogi rzeki. Na brzegu spaceruje rodzina guźców. W innym miejscu na swe śniadanie czekają dwa szakale. W wodnej trawie odpoczywa krokodyl.
A ptactwo? Do wyboru, do koloru. Czaple, bociany, kormorany, flamingi, a nawet orły. Najwięcej jednak jest tu pelikanów skupionych w ogromnych koloniach. Obserwowanie ich to wielka frajda.

Senegal. Polowanie na ptaki, zwierzęta i… baobaby
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

Fascynujące baobaby

Jednym z powodów, dla których odwiedziłam Senegal, był baobab. To drzewo fascynuje mnie od czasu, gdy po raz pierwszy przeczytałam o przygodach Stasia i Nel. W Senegalu mogłam oczy nacieszyć do woli. Baobaby rosną tu wszędzie - w pojedynkę i grupowo. I choć nie są może tak okazałe jak te na Madagaskarze, widokiem dziwacznych drzew jestem usatysfakcjonowana. Dlaczego dziwacznych? Bo według wierzeń buszmenów rosną… korzeniami do góry. Podobno buszmeński bóg się na nie o coś obraził i górę zamienił z dołem.

Jak się okazuje, baobaby są wykorzystywane niemal w całości. Zacznijmy od drewna. Jest ono zbyt miękkie, by wykorzystywać je w budownictwie, ale wszelkie dłubanki można w nim robić. Z włókna powstają liny i powrozy. Owoce, zwane małpim chlebem, mają pestki, z których wyciska się olej, a także otaczający je miąższ. Z niego wyciska się bardzo bogaty w witaminę C sok. Jest tak kwaśny, że sam nie nadaje się do picia. Zmieszany z innymi sokami jest do przyjęcia i w Senegalu bardzo popularny. Młode liście wykorzystuje się do sałatek i je jak nasz szpinak, a pędy - jak szparagi.

No i na chwilę powróćmy do Stasia i Nel. Dziewczynka złożona febrą znalazła schronienie w pniu baobabu. Podobnie robili dawni mieszkańcy kraju. Drzewo służyło też za miejsce pochówku znaczących członków plemion.
Innym ważnym drzewem w senegalskich wioskach jest mango. Podobno zanim wódz zarządził budowę wioski, najpierw sadził drzewo mango. Dlaczego? Nie tylko dla pysznych i pełnych witamin owoców. Ogromna korona drzewa to wspaniały parasol chroniący od słońca i deszczu. To jakby dach naszych remiz czy świetlic. Pod mango odbywają się zebrania i spotkania towarzyskie.

Senegal. Polowanie na ptaki, zwierzęta i… baobaby
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

Ruszamy na safari!

Cóż by to była za podróż po Czarnej Afryce bez safari? Ruszamy w poszukiwaniu parku Bandia kilkadziesiąt kilometrów od Dakaru. Któryś raz przeprawiamy się promem przez rzekę. W Senegalu brakuje wielu rzeczy. Mosty są jednymi z nich. Podróżni tracą mnóstwo czasu na oczekiwanie na prom. Ale niecierpliwią się tylko turyści. Senegalczycy nigdy nie patrzą nerwowo na zegarek.

Usadawiamy się na otwartej ciężarówce, by rozpocząć bezkrwawe łowy. Kto był na safari w Kenii, Tanzanii czy Republice Południowej Afryki, pewnie będzie rozczarowany. Ale dla tych, którzy po raz pierwszy widzą zwierzęta afrykańskie w ich naturalnym otoczeniu, to prawdziwa przygoda.

Podglądamy bawoły, które przyszły do wodopoju, kilka gatunków antylop, piękne zebry, wyniosłe żyrafy, a nawet nosorożce. Park Bandia szczyci się dwoma przedstawicielami tych groźnych zwierzaków
Po safari warto odwiedzić parkową restaurację proponującą dania także z dzikich zwierząt. Ale jak ty wziąć na talerz steka z antylopy, która jeszcze kilka dni temu biegała pośród akacji? Zadawalamy się warzywami i ruszamy na dalszy podbój Afryki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie