Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o atrakcje turystyczne w Sandomierzu. Końca konfliktu nie widać

Małgorzata Płaza [email protected]
Brama Opatowska jest jednym z najpopularniejszych wśród turystów sandomierskich obiektów. Jest także przedmiotem poważnego sporu między miastem a przewodnikami.
Brama Opatowska jest jednym z najpopularniejszych wśród turystów sandomierskich obiektów. Jest także przedmiotem poważnego sporu między miastem a przewodnikami. Małgorzata Płaza
Miasto nie porozumiało się z oddziałem PTTK w sprawie Bramy Opatowskiej w Sandomierzu i podziemi.

Konflikt o atrakcje

Konflikt o atrakcje

Eskalacja konfliktu między miastem a oddziałem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego nastąpiła w połowie maja 2013 roku, gdy obiekty zablokowali wynajęci przez ówczesnego burmistrza ochroniarze. Przez pewien czas bilety sprzedawali zarówno urzędnicy, jak i PTTK, a później - na podstawie zarządzenia burmistrza - wstęp był bezpłatny. Porządku na sandomierskiej starówce pilnowała policja. Przewodnicy prowadzili dyżury w obiektach.
Od dwóch lat miasto nie ma ani złotówki zysku z atrakcji.
W sądzie jest kilkanaście spraw, między innymi o zerwanie kłódek czy bezprawne wejście na teren obiektów.

Nadzieje na rozwiązanie sporu miasto - oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego po zmianie burmistrza okazały się płonne. Prowadzone rozmowy nie przyniosły porozumienia. Strony konfliktu postanowiły zdać się na rozstrzygnięcie sądowe.

Spór toczy się od początku 2013 roku. Wtedy przewodnikom wygasła umowa na administrowanie Podziemną Trasą Turystyczną i Bramą Opatowską, najchętniej odwiedzanymi przez przyjezdnych atrakcjami turystycznymi w mieście. Eskalacja konfliktu nastąpiła w maju 2013 roku, gdy obiekty zablokowali wynajęci przez ówczesne władze miasta ochroniarze. Konflikt przeniósł się do sądu, ale żadna z kilkunastu spraw nie została jeszcze rozstrzygnięta.
Obie strony twierdzą, że mają prawo do nieruchomości.

Rozbieżności finansowe

Kilka tygodni temu wydawało się, że do zgody jest blisko. Zgodnie z projektem porozumienia, strony konfliktu miały wycofać większość spraw sądowych, pozostawić tylko te, które dotyczą własności obiektów. Do podpisania porozumienia nie doszło.

- Rozmowy były prowadzone niemal od pierwszego dnia po objęciu przeze mnie funkcji burmistrza - mówi Marek Bronkowski. - Miały konkretny cel: zawarcie porozumienia. Nie ma go ze względu na różne stanowiska w sprawie kwoty, jaką PTTK powinno płacić miastu za użytkowanie obiektów.

Samorząd oczekuje rocznie 500 tysięcy złotych, łącznie za oba obiekty. Marek Bronkowski wyjaśnia, że kwota wynika z propozycji PTTK, złożonej miastu w końcu 2012 roku, gdy ważyła się sprawa przedłużenia dzierżawy. Obecnie towarzystwo chce dać połowę tej sumy.

- PTTK zgadza się wpłacać do kasy miasta pieniądze na rzecz rozwoju turystyki. Przedstawiciele organizacji odmawiają zawarcia umowy najmu czy jakiejkolwiek innej wskazującej na to, że byliby posiadaczami zależnymi. Burmistrz, akceptując niekorzystne warunki, narazi się na zarzut niegospodarności - mówi Teresa Prokopowicz, radca prawny magistratu.

Chce znać wysokość dochodów

Burmistrz twierdzi, że zgodziłby się na niższą kwotę, nawet tę proponowaną przez towarzystwo obecnie, ale - jak mówi - musi mieć jasność co do zysków z bramy i podziemi.
- Kwota musi wynikać z faktycznych dochodów, jakie przynoszą obiekty. PTTK nie przedstawia jednak żadnych dokumentów, które potwierdzałyby wysokość wpływów - dodaje Marek Bronkowski.

Nadzieję na rozwiązanie konfliktu dawało to, że środowisko związane z PTTK poparło w wyborach Marka Bronkowskiego. Marzena Martyńska, sekretarz oddziału, była pełnomocnikiem jego komitetu wyborczego. - To nie ma znaczenia. W tej chwili jestem burmistrzem i dbam o budżet miasta - zaznaczył burmistrz, dodając, że wciąż widzi szanse na porozumienie.

Tłumaczy i odpiera zarzuty

Marzena Martyńska tłumaczy, że propozycja 500 tysięcy złotych rzeczywiście padła, ale była obwarowana warunkiem: jeśli nie zmniejszy się ruch turystyczny w Sandomierzu. Tymczasem - jak zaznacza - liczba osób, które odwiedziły miasto w ubiegłym roku, zmalała w stosunku do 2012 o ponad 10 procent. Sekretarz PTTK dodaje, że przytaczane dane na temat liczby osób odwiedzających obie atrakcje są zawyżane.

- Pokazałam dokumenty finansowe burmistrzowi, mimo iż nie ma on prawa do kontrolowania naszego stowarzyszenia - zaznacza przedstawicielka organizacji.

Jak informuje Martyńska, PTTK osiągnęło w ubiegłym roku zysk z całej działalności w wysokości 440 tysięcy złotych, przy czym nie ma odrębnych danych dla bramy i trasy. Przy 500 tysiącach organizacja musiałaby - jak zaznacza jej przedstawicielka - dokładać do prowadzenia obiektów.

- Jesteśmy oburzeni tym, jak się nas traktuje, że ciągle podejrzewa się nas o niejasne interesy. Wypracowujemy zysk małą liczbą osób, które niewiele zarabiają. Nie wypłacamy sobie dywidend. Nie podnosimy cen biletów czy usług przewodnickich, choć koszty rosną - podkreśla przedstawicielka PTTK.

Martyńska zaznacza, że należy wreszcie ustalić, kto jest właścicielem obiektów.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu SANDOMIERSKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie