Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mimo remisu z Ruchem Korona wciąż ma szansę na awans do pierwszej ósemki

Sławomir Stachura [email protected]
Remisem z Ruchem Chorzów 0:0 kielczanie utrudnili sobie drogę do pierwszej ósemki tabeli, ale osiągnięcie ambitnego celu wciąż jest możliwe

Wielka szkoda, że Koronie Kielce nie udało się w piątek pokonać Ruchu i tylko zremisowała z chorzowianami 0:0. Patrząc na tabelę i to jak ułożyły się wyniki, czołowa ósemka byłaby już praktycznie na wyciągnięcie ręki. Teraz jest dalej, ale wciąż możliwa. Trzeba tylko wygrać w Krakowie z Wisłą, a na koniec sezonu zasadniczego ograć u siebie gdańską Lechię.

Gdyby nie bramkarz

Mecz z chorzowianami, którzy na wiosnę przegrali dwa mecze, ale wygrali aż cztery i tak jak Korona do piątku zdobyli 14 punktów, zaczął się zgodnie z oczekiwaniami. Schowany głęboko na własnej połowie Ruch sporadycznie przekraczał linię środkową, a Korona pokazywała wszystko co najlepsze. Miała ogromną przewagę, atakowała środkiem i skrzydłami, i choć okazji bramkowych nie było za dużo, to dwie mogły przed przerwą zakończyć się bramkami. W bramce "Niebieskich" dobrze jednak spisywał się Słowak Matus Putnocky, który już w drugiej minucie kapitalnie obronił piłkę po uderzeniu pod poprzeczkę Rafaela Porcellisa, a w 23 instynktownie obronił uderzenie innego Brazylijczyka - Luisa Carlosa po świetnym dograniu Oliviera Kapo.

Okresu wielkiej przewagi Koronie nie udało się udokumentować golem, co z pewnością podziałało mobilizująco na chorzowian.

Trochę zepchnięci pod własną bramkę

Inna sprawa, że trener Waldemar Fornalik wyciągnął wnioski z pierwszej połowy. Jego zespół po przerwie ustawił się wyżej i po trwającej na początku tej części zaciętej walce o opanowanie środka pola, zaczęli zdobywać tam przewagę doświadczony Łukasz Surma i Bartłomiej Babiarz. Kto wie, może gdyby w Koronie grał pauzujący za kartki Vlastimir Jovanović, a nie znacznie mniej doświadczony Lukas Klemenz, to byłoby zupełnie inaczej i chorzowianie by nie uzyskali takiej swobody w środku, która pozwalała im na łatwiejsze konstruowanie akcji także na skrzydłach. Trener Ryszard Tarasiewicz zaryzykował, chciał wygrać i dosyć wcześnie wpuścił na boisko ofensywnych Jacka Kiełba i Przemka Trytko. Zamierzonego skutku to jednak nie przyniosło. Dobrze, że chorzo-wianie nie skarcili Korony, bo trzeba przyznać, że po przerwie mieli na to okazje.

Wisła i Lechia są do ogrania

O tym, czy kielczanom uda się awansować do pierwszej połówki tabeli, zadecydują więc dwa ostatnie mecze. Trzeba jednak będzie pokonać w niedzielę w Krakowie Wisłę, a potem u siebie Lechię. Korona na wiosnę dobrze gra na wyjazdach, wygrywa tam nawet częściej niż w Kielcach, a remis Wisły w Bielsku-Białej potwierdza, że krakowianie są do pokonania. Podobnie jak Lechia, która dostała lanie we Wrocławiu i to jest dobry wynik dla Korony. Bo może się okazać, że właśnie kosztem gdańszczan uda się kielczanom wskoczyć do ósemki po ostatnim meczu sezonu zasadniczego.

Golański też będzie grał

Korona do meczu w Krakowie przystąpi już z Jovanoviciem, któremu zawsze bardzo dobrze grało się przeciwko Wiśle. Będzie też Paweł Golański. Po piątkowym meczu opuszczał plac gry wyraźnie kulejąc, ale doznał jedynie mocnego zbicia kości stopy i do niedzieli po bolesnym urazie nie powinno być już śladu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie