Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Leki poronne" znów przed tarnobrzeskim sądem. Sąd Apelacyjny dopatrzył się uchybień

Marcin Radzimowski
42-letnia kobieta i 52-letni mężczyzna - oboje z okolic Bydgoszczy, oskarżeni o handel lekami wywołującymi poronienia, ponownie staną przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu. Sędzia - przewodniczący składu, zapoznaje się właśnie z aktami sprawy.

Ta sprawa dotyczyła kilkudziesięciu pokrzywdzonych z całej Polski, jednak to po wydarzeniach na Podkarpaciu ujrzała światło dzienne. Dokładnie w lutym 2010 roku, kiedy to mieszkaniec Stalowej Woli zgłosił się do miejscowej komendy policji. Poinformował, że wbrew jego woli jego konkubina usunęła ciążę, zażywając tabletki kupione poprzez ogłoszenie znalezione w gazecie.
Prowadząc śledztwo policjanci zaczęli odkrywać kolejne karty układanki. Okazało się bowiem, że ogłoszenia z ofertą "wywoływania miesiączki" ukazały się na terenie całego kraju.

Było prawie pewne, że na anons odpowiedziało więcej kobiet, niż tylko mieszkanka Stalowej Woli. Śledczy zdołali ustalić osoby używające numery telefonów wykorzystywanych do kontaktu z klientami, a także osoby, które odpowiedziały na ogłoszenie i kupiły środki wywołujące poronienia. Często tabletki kupowały kobiety będące w trudnej sytuacji finansowej, dla których ciąża i dziecko było zbyt dużym obciążeniem. Klientkami były też młode dziewczyny, które nie planowały jeszcze zakładania rodziny.

Według wyliczeń prokuratury, oskarżeni sprzedali środki kilkudziesięciu kobietom z całej Polski, za jedną dawkę pobierając od 800 do 1100 złotych. W większości przypadków klientki zażyły tabletki i w efekcie poroniły - tabletki te to leki na różne schorzenia, jednak nie mogą być zażywane przez kobiety w ciąży.

Proces przed tarnobrzeskim sądem mocno się przedłużał, a to z powodu odległych miejsc zamieszkania pokrzywdzonych od Tarnobrzega i problemów logistycznych z dojazdem, a to znowu z powodu stanu zdrowia oskarżonego, który w pewnym okresie przebywał w szpitalu.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Zaprzeczyli, jakoby handlowali tabletkami poronnymi. W zasadzie przyznali się jedynie do tego, co było oczywiste. Na przykład 52-latek przyznał się do wysyłania przesyłek na poczcie, ale przecież... został zatrzymany na gorącym uczynku, gdy nadawał paczkę.

Zarówno on, jak również jego życiowa partnerka tłumaczyli, że wysyłali paczki na prośbę pewnego lekarza stomatologa. Jak twierdzili, to była przysługa za to, że ów lekarz miał planować wynajmowanie od oskarżonego kamienicy na potrzeby swojego gabinetu.

Oskarżony skazany został na karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na pięć lat, przepadek około 50 tysięcy złotych korzyści uzyskanych z przestępstwa i zapłatę 6 tysięcy złotych grzywny. Kobieta skazana została na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, przepadek 3 tysięcy złotych uzyskanych korzyści oraz 4 tysiące złotych grzywny.

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uchylił wyrok tarnobrzeskiego sądu i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Dopatrzył się między innymi uchybień formalnych dotyczących prowadzenia rozprawy w niektórych terminach pod nieobecność oskarżonych (nie wiadomo, czy zostali powiadomieni).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie