Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Izabelą Brejtkop, aktorką Teatru Powszechnego w Radomiu

Barbara Koś
Izabela Brejtkop to jedna z gwiazd radomskiego teatru.
Izabela Brejtkop to jedna z gwiazd radomskiego teatru. Barbara Koś
Miała sześć lat kiedy zakochała się w teatrze. Teraz lat ma troszkę więcej ale jej miłość do teatru nie mija. Izabela Brejtkop, aktorka Teatru Powszechnego w Radomiu opowiadała o sobie w spotkaniu z cyklu Qlturalni" w Młodzieżowym Domu Kultury.

To było w 1976 roku. Radom nie miał jeszcze wówczas własnej sceny. Miał za to własny budynek, w którym prezentował się Teatr imienia Żeromskiego z Kielc.

- I właśnie kielecki teatr przywiózł "Zemstę" - opowiada Izabela Brejtkop. - Miałam sześć lat ale rodzice wzięli mnie ze sobą na przedstawienie. I tam na scenie zobaczyłam piękną panią. Prześlicznie ubraną, poruszającą się z gracją na scenie… I wtedy podjęłam decyzję: chcę być taka jak ona! Ale dopiero trzy lata temu, kiedy nasz teatr wystawił "Zemstę" udało mi się zagrać Podstolinę.

Izabela Brejtkop to jeden z filarów radomskiego teatru. Jej najnowsza rola właścicielki pensjonatu w "Cabarecie" - pani Schneider - wzbudziła zachwyt publiczności i krytyki.

- To bardzo trudna rola - przyznaje Izabela Brejtkop. - Kosztowała mnie wiele pracy. Ale właśnie to lubię!

Jest znakomitą Gospodynią w "Weselu" Wyspiańskiego w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, gdzie w roli Gospodarza podobnie jak w "Cabarecie" w roli pana Schulza partneruje jej Jarosław Rabenda ( ta para w wielu przedstawieniach rozumie się idealnie) a także panią Dulską, która jej zdaniem, niestety nie umiera nigdy.

-"Moralność" którą gramy najczęściej dla młodzieży, jest mocno okrojona - nadmienia Izabela.- Praktycznie to nie ma tam połowy tekstu. Dulską gra się normalnie ponad dwie godziny, my machamy w półtorej. Niemniej został sam najważniejszy tekst. I sztuka podoba się uczniom.

No, czasami któryś tam młodzian popisze się przed koleżankami jakimś "auuu" na widowni. Z reguły jednak widzowie chłoną tę sztukę z otwartymi oczami. No cóż, problemy dramatu Zapolskiej są wciąż aktualne na czym zresztą polega nieśmiertelność te sztuki.

No więc postanowiła, że będzie aktorką. I po maturze w "Kochanowskim" zdawała do szkoły teatralnej. Niestety, bez skutku. Tak stało się też za drugim razem. Janusz Gajos, co prawda, zdawał jeszcze więcej razy a Daniel Olbrychski dopiero niedawno zrobił dyplom. Ale ona nie chciała już porażek. Wstąpiła do Prywatnego Studium Aktorskiego "AS", które wtedy było jeszcze rzadkością.

Z "Powszechnym" w Radomiu związała się w 1992 roku, by grać na początku "rolę dziewcząt i służących;". Od roku 1995, kiedy uzyskała dyplom eksternistyczny aktora dramatu, mogła już w pełni rozwijać talent.
Dla bezpieczeństwa ukończyła też studia w radomskiej Prywatnej Wyższej Szkole Ochrony Środowiska ale jak dotąd nie musiała robić użytku z tego wykształcenia.

Ile dotąd zagrała ról w Powszechnym?

-Pewnie ponad sto - zastanawia się Izabela. - Nie liczę… Nasz kolega, świętej pamięci, Andrzej Bieniasz, zapisywał skrupulatnie zarówno swoje role jak i liczbę granego właśnie spektaklu. Przejął to po nim Jarek Rabenda. Ja nie. W każdym razie ról na pewno było wiele.

Obecnie można ją oglądać w spektaklach:"Mój boski rozwód", Alicja w krainie czarów", "Siostrunie", "Zemsta", "Piaf", "Moralność Pani Dulskiej" "Skrzypku na dachu", "Weselu" i "Cabarecie".

Lubi grać dla dzieci.- Byłam mamą Muminków - opowiada. - Ponieważ przedstawienie było na licencji szwedzkiej, musieliśmy grać w ściśle zaprojektowanych kostiumach. Mój różowy, pękaty, kostium był piękny. Ale jak było w nim duszno! Podczas przerwy biegłam do garderobianej, Halinko, rozepnij mnie, bo się uduszę…I Halinka na chwilę rozpinała mi suwak by zaraz go zapiąć z powrotem. Z każdego przedstawienia wychodziłam mokra. Ale to był naprawdę wspanialy spektakl. A jak dzieci były nim zachwycone!...

Była też Lisem w "Małym księciu". I właśnie jako Lis zapomniała kiedyś tekstu! Boże! Zapomnienie tekstu jest czymś najgorszym, co może spotkać aktora na scenie.

- I wtedy Mały Książę prędko podpowiedział mi to słowo…Ale myślałam, że ta cisza trwa pół godziny- wspomina Izabela.

Albo w "Weselu". Wtedy nie ona ale młody kolega zapomniał swojej kwestii. A ta scena "Wesela" Grabowskiego skonstruowane jest tak, że wszyscy goście siedzą martwo przy stole i od niechcenia przerzucają się słówkami.
- Ale bez jednego słówka nie ma sceny - przypomina Iza. - Kolega milczy, my siedzimy - jak się zachować? Na szczęście suflerka w porę podrzuciła mu brakujące zdanie.

Czy długo uczy się roli? - To zależy - zastanawia się aktorka. - Mam dobrą pamięć wzrokową i rzucając okiem na tekst już go zapamiętuję. Potem próbuję go na scenie, korzystając z pomocy suflerki. Przy monodramie "Mój boski rozwód", który zresztą bardzo lubi grać, w ciągu czterech godzin opanowała dziesięć stron.

Co trudniej grać - komedię i czy dramat? Bez wątpienia komedię. Owszem, widza trzeba rozśmieszyć. To kanon. Ale trzeba to zrobić tak, aby nie przegiąć. Nie szarżować, nie puszczać oczka, nie strywializować sztuki i nie zrobić z niej prymitywnego ubawu. Takie są założenia reżysera i aktorów. Ale czasem zdarza się różnie,

Które role szczególnie lubi ? Panią Schneider w "Cabarecie", Gołdę w "Skrzypku," bohaterkę "No boski rozwód."

Nie lubi prób sytuacyjnych. Te żmudne ustawianie postaci, czy mają wyjść z tej czy tamtej strony. Ale te próby są absolutnie konieczne. Po próbach sytuacyjnych wszystko idzie jak z płatka. Okupionego ciężką, solidną pracą wspartą aktorskim rzemiosłem. To wszystko daje dopiero efekt.

Kiedyś jeden z portali zadał jej kilka pytań.
- Teatr jest dla mnie...? - Prawie całym światem - odpowiedziała.
- Największym wyzwaniem było...? -Myślę, że największe wyzwanie jest dopiero przede mną.
- Debiut wspominam…? -Sympatycznie i ciepło, choć byłam mocno stremowana.
- Przed wyjściem na scenę...?-Liczę do trzech i myślę tylko o tym, co robię na scenie.
- Z tremą radzę sobie…? -Trema działa na mnie mobilizująco. Skupiam się, żeby jak należy i jak najlepiej wykonać powierzone mi zadanie.
- Wymarzona rola to...? -Rola pełna sprzeczności, namiętności, wahań nastrojów, najlepiej "czarny charakter".
- Warsztat aktorski szlifuję...? - Kiedy pracuję z różnymi reżyserami, którzy mają ciekawe, a czasem szalone wręcz pomysły.
- Postać, z którą się utożsamiam...? -"Królowa śniegu".
-Publiczność podczas spektaklu...? - Jest najważniejsza.
- Wzorem warsztatu aktorskiego jest dla mnie...? -Meryl Streep, Anna Seniuk.
- Chciałabym jeszcze osiągnąć...? -Chciałabym grać, grać, grać…
-Nie wyobrażam sobie życia bez...? --Prób, spektakli i emocji towarzyszących premierze.

Nic dodać, nic ująć.

Izabela Brejtkop, radomianka. Dyplom eksternistyczny aktora dramatu uzyskała w ZASP w 1995 r., uczyła się też w Prywatnym Studium Aktorskim "AS". Z Teatrem Powszechnym" w Radomiu związana jest od 1992 r., ale pracowała też jako prezenterka telewizji Dami oraz redaktor w dziale informacji Radia Radom. Ukończyła też studia w radomskiej Prywatnej Wyższej Szkole Ochrony Środowiska.
Zagrała blisko sto ról.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie