Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapitan statku z Radomia uratował ponad 700 uciekinierów z Afryki!

/jp/
Uciekinierzy z Afryki na statku dowodzonym przez radomianina Pawła Banysia.
Uciekinierzy z Afryki na statku dowodzonym przez radomianina Pawła Banysia. Dziennik Bałtycki
Dowodzony przez radomianina, kapitana Pawła Banysia statek Santa Giorgina (należący do armatora niemieckiego Reederei Claus-Peter Offen) z częściowo polską załogą uratował podczas dwóch akcji ponad 700 uciekinierów z Afryki, dryfujących na pontonach na Morzu Śródziemnym, między Libią a Sycylią.

- Pierwsza akcja była z marszu. Mąż mówił tylko, że wrażenie jest niesamowite. Ale po drugiej akcji był już mocno poddenerwowany, bo zastanawia się ile jeszcze ludzi będzie musiał wyciągać na pokład. Na razie nie widać końca - mówi Monika Banyś, żona radomianina Pawła Banysia, kapitana statku Santa Giorgina.

Kapitan Banyś w niedzielę zostawił w porcie na Sycylii 380 uchodźców, dwa tygodnie temu uratował 430 uciekinierów. Teraz płynie statkiem do Portugali.

Większość członków załogi to Filipińczycy, ale jest kilku Ukraińców i kilku Polaków. Za pierwszym razem kapitan Banyś musiał wyruszyć w morze już w chwili, gdy statek stał na kotwicy. Po wyłowieniu ludzi musiał zmienić trasę i płynąć do Włoch.

- Był zszokowany, bo nie widział jeszcze takiego stłoczenia na pontonach. Mówił, że wyglądało to gorzej niż sardynki w puszce. Ci ludzie byli osłabieni, mdleli, niektórzy po wciągnięciu na statek całowali pokład, bo uważali, że płyną do lepszego świata - mówi Monika Banyś.

Z relacji męża zna szczegóły jednej i drugiej akcji ratowniczej. - Najpierw trzeba osłonić pontony od fali, którą tworzy tak duży statek. Gdyby tego nie zrobiono wszystkie pontony przewróciłyby się - mówi Monika Banyś.

Opowiada, że dla męża trudne było też wygłoszenie uspokajającej mowy do uratowanych, bo istniała groźba, że rzucą się na wydawane jedzenie i wodę i sami zaczną się tratować.

- Oni byli przez wiele dni bez jedzenia - opowiada Monika Banyś. Kapitan statku wprowadził też ograniczenie, że jedna osoba może korzystać tylko przez 2 minuty z toalety.

O kapitanie z Radomia i problemem z uchodźcami z Afryki bardzo głośno jest już w Niemczech. Bardzo zajęła się tym problemem jedna z gazet hamburskich i niemieckie stacje telewizyjne. W Niemczech dyskutuje się, jak zmienić prawo, aby ratowaniem ludzi zajmowały się specjalne służby, a nie statki handlowe. To właśnie niemieckie media oraz Dziennik Bałtycki opisały pierwszą akcję ratowniczą kapitana Pawła Banasia.

Przed dwoma tygodniami statek czekający na wejście do libijskiego portu Al Khums, otrzymał sygnał z Maritime Rescue Coordination Centre w Rzymie, włoskiego odpowiednika Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Kapitał musiał niezwłocznie podnieść kotwicę, aby wyruszyć na poszukiwanie ludzi. Na pierwszej pozycji podanej przez Maritime Rescue Coordination Center załoga statku odnalazła dwa puste, zniszczone pontony.

Santa Giorgina kilkakrotnie zataczała koła wokół pontonów, szukając bezskutecznie żywych rozbitków. Ich losy są do tej pory nieznane. Niedługo później stacja ratownicza w Rzymie podała kolejną pozycję. Kiedy statek dotarł tam około godziny 20, marynarze zobaczyli cztery duże pontony wypełnione ludźmi. Byli wycieńczeni, odwodnieni, głodni. Niektórzy mieli problemy z wejściem na pokład statku. - Dopiero po północy zakończyliśmy akcję ratunkową i mogliśmy ruszyć do portu na Sycylii - Augusty - relacjonował kapitan Banyś. Dopiero wieczorem następnego dnia Santa Giorgina wpłynęła do portu w Auguście, gdzie na uciekinierów czekali przedstawiciele Czerwonego Krzyża i służby porządkowe. Po przebadaniu uciekinierzy trafili do obozu dla uchodźców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie