Majówkowe święto w Stalowej Woli nie było zbyt udane dla fanów piłki nożnej. "Stalówka" co prawda zremisowała 1:1 z Zagłębiem Sosnowiec, ale jak przyznają sami zawodnicy należy uznać ten wynik za stratę dwóch punktów niż dopisanie do swojego konta jednego "oczka".
Strata Michała
Wynik to jeden minus sobotniego popołudnia. Drugim na pewno jest kontuzja Michała Kachniarza. 27-letni pomocnik na pewno nie zaliczy tego sezonu do udanych, bo po jesiennym leczeniu urazu, wrócił do pełni sił. Zaczął regularnie grać i pech powrócił. W 35 minucie spotkania z Zagłębiem w walce o piłkę nabawił się kontuzji. Jak się później okazało Michał musiał opuścić plac gry. Sztab szkoleniowy Stali czeka na diagnozę lekarską.
Poza grą wciąż jest czołowy pomocnik zespołu Damian Łanucha. Do treningów dopiero co wrócili Paweł Giel oraz Danko Kovačević.
Wszedł i strzelił
Kontuzjowanego Kachniarza zmienił w sobotę Tomasz Płonka i trzy minuty po wejściu na plac gry popisał się ładnym uderzeniem głową, po którym to piłka znalazła się w siatce bramki gości. Popularny "Płona" zdobył już czwartego gola podczas wiosennej części rozgrywek. Po meczu był jednak smutny z dwóch powodów. - Nie udało nam się wygrać, a graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Dostałem również czwartą żółtą kartkę w tym sezonie i w ten sposób muszę pauzować i nie zagram z Kotwicą w Kołobrzegu - mówi Tomasz Płonka. - Na pewno czujemy niedosyt, bo powinniśmy zgarnąć trzy punkty.
Takie same odczucia miał na pomeczowej konferencji prasowej trener gospodarzy Jaromir Wieprzęć. - Nie zdobyliśmy punktu, ale straciliśmy dwa. Od 13 minuty gramy z przewagą zawodnika. Strzelamy bramkę, prowadzimy 1:0, mamy wszystko pod kontrolą i jeden moment dekoncentracji, jeden prosty błąd, który nie powinien się przydarzyć. Zagłębie nieprzypadkowo przegrało tylko jeden mecz w tej rundzie, więc potrafiło ten błąd wykorzystać. Potem dążyliśmy do strzelenia drugiej bramki, ale zespół z Sosnowca umiejętnie się bronił - dodaje trener "Stalówki". - Na pewno chłopcy się starali i zostawili zdrowie na boisku, ale niedosyt jest u mnie i u całego zespołu.
Miejscowych za organizację gry pochwalił za to szkoleniowiec ekipy z Sosnowca, Robert Stanek. - Stal chciałem pochwalić za pomysł na grę ofensywną. W defensywie umiejętnie rozbijali nasze ataki. My wykorzystaliśmy jeden błąd i pokazaliśmy, że jesteśmy kolektywem - kończy trener Zagłębia.
Odrobić punkty
Pozytywów stara się doszukać jedna z wyróżniających się postaci tego meczu w barwach Stali, Mateusz Kantor. - Może nie do końca należy remis traktować jak porażkę, bo zawsze zyskaliśmy punkt. Na pewno jest wielki niedosyt. Fatalnie zachowaliśmy się przy stracie gola. Powinniśmy być bardziej skoncentrowani na początku drugiej połowy. Stało się jak się stało. Zdobyliśmy tylko jedno "oczko" - przyznaje Mateusz Kantor. - Po stracie bramki atakowaliśmy, ale jakiejś klarownej podbramkowej sytuacji nie mieliśmy. Dobrze wyglądała nasza gra skrzydłami.
Teraz piłkarze Stali muszą szukać straconych punktów. Pierwsza okazja do poprawy nastrojów już w sobotni wieczór w Kołobrzegu. Walcząca o utrzymanie Kotwica na pewno nie będzie łatwym rywalem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?