Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jubileusz trzydziestolecia Chóru Kameralnego ze Stalowej Woli w światowym stylu

Zdzisław Surowaniec [email protected]
Chór Kameralny w ciepły wiosenny dzień na wycieczce po Londynie. W dali widać zwodzony most Tower Bridge. To jeden z najbardziej znanych obiektów w Londynie, zbudowany w stylu wiktoriańskim.
Chór Kameralny w ciepły wiosenny dzień na wycieczce po Londynie. W dali widać zwodzony most Tower Bridge. To jeden z najbardziej znanych obiektów w Londynie, zbudowany w stylu wiktoriańskim. Chór Kameralny
W światowym stylu obchodzić będzie jubileusz trzydziestolecia Chór Kameralny, założony przez Jerzego Augustyńskiego w Miejskim Domu Kultury w Stalowej Woli.

Chór Kameralny

Chór Kameralny

zdobywał sześciokrotnie nagrody na ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach, reprezentował Polskę na 10 światowych i międzynarodowych festiwalach oraz odbył 33 zagraniczne podróże koncertowe do krajów Europy i Ameryki. W ciągu 30 lat nieprzerwanej działalności wystąpił on ponad 800 razy w koncertach a capella, jak też w widowiskach muzycznych, spektaklach teatralnych, koncertach wokalno-instrumentalnych, festiwalach w kraju oraz wielokrotnie za granicą.

Kilkakrotnie reprezentował Polskę na międzynarodowych imprezach muzycznych występując w Villingen-Schwwenningen, Sninie, Wehr bei Basel, Kiten, Primorsko, Tacholmacho, Puebli, Chicago, Pocatello. Koncertował również w domach dziecka, domach spokojnej starości, w licznych koncertach charytatywnych oraz uroczystościach patriotycznych i religijnych.

W ostatnich latach, już dwa razy chórzyści wpadli w objęcia polonusów mieszkających koło Londynu. Wyspa stała się im przez to bardziej bliska, a grupa Polaków w Anglii otrzymała solidną porcję muzyki, która przyniosła im powiew polskości.

Były chórzysta

Luton to przedmieście Londynu. To taka sypialnia dla metropolii. - Od dziesięciu lat mieszka tam z rodziną nasz były chórzysta Mariusz Skaczewski - mówi maestro Jerzy Augustyński. Mariusz włączył się w życie miejscowej Polonii, która znalazła swoje miejsce w społeczności angielskiej.

Młoda Polonia z najnowszej emigracji zajmowała się na początku przede wszystkim pracą i zarabianiem pieniędzy. - Kiedyś mieszkali w małych domach, z czasem zaczęli się dorabiać i przenieśli się do większych. Dziś stanowią bardzo poważaną grupę pracującą na stanowiskach kierowniczych, prowadzą ważne firmy - opowiada Jerzy, dyrygent i kierownik artystyczny Chóru Kameralnego. - Po jakimś czasie w sposób naturalny zatęsknili za czymś więcej - dodaje.

Polacy napłynęli

Ostatni pobyt Chóru Kameralnego na Wyspie miał związek z jubileuszem pięćdziesięciolecia angielskiej parafii Holy Ghost w Luton i sześćdziesięciolecia polskiej parafii w Dunstable pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej na przedmieściach Londynu. Kościół został tu zbudowany w roku 1862 jako kaplica Kościoła Metodystów i wykupiony w 1967 roku przez istniejącą od 1953 roku polską wspólnotę parafialną - czytamy w okolicznościowym wydawnictwie.

Polska parafia w Dunstable obejmowała także sąsiednie miasto Luton i okolice. A że w Luton przybywało polskich katolików napływających po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku, w 2012 roku doszło do porozumienia z angielską parafią Holy Ghost w tej miejscowości, aby udostępnić kościół polonusom. Tamtejszy proboszcz przystał na to "z otwartym sercem" - jak wspominają polonusi.

Wynajęte kościoły

Od tej pory tysiące Polaków mieszkających w Luton i okolicy, którzy pragnęli mszy w języku polskim, mogą z niej korzystać w każdą niedzielę oraz w okresie świąt. Angielski kościół świętego Ducha w Luton, ale także w Milton Keynes oraz St. Albans, "wynajęte" dla polskiej społeczności wiernych, są traktowane jako filie kościoła w Dunstable.

W ramach jubileuszu odbył się w Luton dzień kultury polskiej. Gościem specjalnym był Chór Kameralny ze Stalowej Woli. Dużo osób niemających związku z Polską wykupiło bilety. Byli przedstawiciele innych kultur, Pakistańczycy i Hindusi. _- Ciekawostką był polonez, który poprowadziła Barbara Fryc - urodzona w Anglii działaczka polonijna.

Pierwszy koncert chór miał w sali teatralnej przy parafii w Luton, drugi w Dunstable. Duże wrażenie zrobił początek koncertu, kiedy Bartosz Kanach przy fortepianie zagrał instrumentalną wersją hymnu angielskiego "Boże chroń królową" i przeszedł płynnie do polskiego hymnu narodowego wykonanego już przez cały chór.

Muzyka polska i europejska

Chórzyści wykonali dawną oraz współczesną europejską i polską muzykę sakralną, między innymi "Ave Maria" Tomasa Luisa Victorii i Psalm CXIX naszego wybitnego renesansowego kompozytora Mikołaja Gomółki z Sandomierza. W drugiej części zabrzmiały polskie utwory patriotyczne i wojskowe: "Rota" Feliksa Nowowiejskiego, "O mój rozmarynie" i "Przybyli ułani pod okienko".

W niedzielę po mszy świętej i koncercie wyjechali na zwiedzanie Londynu. Zaplanowali też głosowanie w polskiej ambasadzie. - Kolejka była straszna, miała trzysta metrów. Ale przyszliśmy ponownie wieczorem i kolejki już nie było - opowiada Jerzy.

Zwiedzili Muzeum Historii Naturalnej, a z powodu ładnej pogody woleli zobaczyć ciekawe miejsca spacerując. Byli w katedrze Westminster, na przechadzce przez zwodzony most Tower Bridge, zakończyli spacer wzdłuż Tamizy przed parlamentem.

Dużo radości mieli ze spotkania z czarnoskórym muzykiem, który grał w metrze na pianinie, improwizował. - Zobaczył naszą grupę, zaczął z nami rozmawiać, zaproponował wspólny występ. Podał nam temat, chór to złapał i na bazie tego tematu zaczął grać. Zaśpiewaliśmy nasze utwory, zrobił się fajny koncert - relacjonuje Jerzy.

Pielęgnują polskie zwyczaje

- Byliśmy przyjmowali bardzo ciepło i serdecznie. Przyjechaliśmy do rodzin, które już znaliśmy, z którymi zaprzyjaźniliśmy się poprzednio. Już w styczniu ubiegłego roku zafascynowaliśmy się nimi. Nie zajmują się tylko zarabianiem pieniędzy, ale mają też zainteresowania kulturalne, kształcą się, pielęgnują polską kulturę i zwyczaje - zauważył Jerzy. Ale nie myślą o powrocie. Mają ustabilizowane życie, i trudno byłoby im wrócić i wszystko zaczynać od zera.

Mariusz zorganizował w piątek spotkanie dla wszystkich w ogrodzie swojego domu. Ale zaczął padać deszcz i z grilla czy barbecue, jak w Anglii nazywają przyjęcie na świeżym powietrzu, trzeba było zrezygnować. Mariusz zaprosił więc wszystkich do domu. W trzydziestometrowym salonie zmieściło się czterdzieści osób. - Byliśmy wszyscy stłoczeni, ale to miało niesamowity klimat, bo wszyscy śpiewaliśmy, wszyscy rozmawialiśmy - wspomina z uśmiechem Jerzy.

Propozycja trasy koncertowej

W poniedziałek o czternastej godzinie byli na spacerze w Luton i na ostatnich zakupach, a po przylocie do Rzeszowa, o godzinie 22.30 byli już w domu. - Dostałem maila od Mariusza, wyrażającego chęć kolejnego spotkania, tym razem na dłuższej trasie koncertowej - przyznaje maestro Jerzy.

Ale na razie żyje przygotowaniami do koncertu jubileuszowego "Barwy świata", z utworami, jakie chór dostał od zespołów z krajów, w których koncertował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie