Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krężołek. Trzyletni Kubuś walczy z rakiem mózgu. Rodzice proszą o pomoc

Iwona Rojek [email protected]
Trzyletni Kubuś Stęplewski z tatą. Chłopiec  przeszedł operację wycięcia złośliwego  guza mózgu, czeka go chemioterapia i radioterapia, rodzice boją się, żeby nie miał przerzutów.
Trzyletni Kubuś Stęplewski z tatą. Chłopiec przeszedł operację wycięcia złośliwego guza mózgu, czeka go chemioterapia i radioterapia, rodzice boją się, żeby nie miał przerzutów. Iwona Rojek
Honorata i Rafał Stęplewscy toczą ciężką walkę o życie ich jedynego syna Kuby, który zachorował na złośliwy guz mózgu. Są bez pracy i środków do życia, proszą o pomoc.

Na rodziców Honoratę i Rafała Stęplewskich wiadomość o tym, że ich jedyny synek Kuba ma złośliwego guza mózgu spadła jak grom z jasnego nieba. Chłopiec wyglądał zdrowo, był zadowolony i pogodny, nie mieli pojęcia o tym, że w jego główce rozwija się groźny guz.

Trzyosobowa rodzina mieszka bardzo skromnie w niewielkiej miejscowości Krężołek cztery kilometry od Łopuszna w powiecie kieleckim. Warunki mieszkaniowe mają bardzo ciężkie, zajmują jeden niewielki zagrzybiony pokoik w domu rodziców Rafała. Ale do tej pory wszystko w ich życiu układało się w miarę spokojnie, najważniejsze było to, że dziecko urodziło się zdrowe.

Dziecko urodziło się zdrowe

- Poznaliśmy się z żoną w pierwszej klasie szkoły średniej i do razu mimo młodego wieku wiedzieliśmy, że chcemy być razem - opowiada Rafał, który cały czas pomaga żonie opiekować się chorym dzieckiem. - Po sześciu latach znajomości pobraliśmy się i zapragnęliśmy mieć dziecko. Ja przez cały okres ciąży czułam się bardzo dobrze - mówi Honorata.

- Nic mi nie dolegało, synek urodził się w Końskich zdrowy, dostał najwyższą liczbę punktów w skali Agpar. Po przywiezieniu go do domu ze szpitala też rozwijał się prawidłowo. Uzgodniliśmy z mężem, że ja zajmę się małym, a on pojedzie na jakiś czas do pracy za granicę, żebyśmy mogli zamieszkać na swoim, nie możemy siedzieć na głowie rodzicom, tym bardziej, że w ich domu mieszka jeszcze drugi brat męża z rodziną.

Życie jednak pisze swoje scenariusze i wszystko, jak opowiadają Rafał i Honorata, zaczęło się toczyć zupełnie inaczej.

- Półtora miesiąca po wyjeździe męża do Belgii zauważyłam, że Kubuś zaczyna się dziwnie potykać - wspomina Honorata. - Kilka razy się przewrócił. Do tego doszły poranne wymioty. Nie miałam pojęcia z czym te objawy połączyć. Myślałam o anginie, jakiejś infekcji gardła, potem o zatruciu pokarmowym. Postanowiłam pojechać do naszego rodzinnego lekarza do Łopuszna, ale on mnie uspokoił, że to może być zwykła grypa jelitowa, która szybko minie. Potykania małego też nie ocenił jako coś szczególnie groźnego. Stwierdził, że w tym wieku zdarzają się takie zachowania u dzieciaków, zwłaszcza gdy są ruchliwe.

Potykał się i wymiotował

Honorata, bardzo załamana całą sytuacją mówi, że po powrocie do domu od lekarza trochę się uspokoiła.

- Ale po kilku dniach niepokój powrócił, bo poranne wymioty stały się codziennością i zachwiania równowagi też. Znajomi doradzili jej, żeby nie poprzestała na jednej wizycie u lekarza, tylko pojechała pytać co mogą oznaczać te objawy do kolejnego. Postanowiła wybrać się do Kielc do znanego doktora Zdzisława Domagały, o którym słyszała, że jest bardzo dobrym pediatrą.

- Doktor od razu postanowił wykonać tomograf komputerowy głowy, a jego wynik był porażający - przypomina sobie mama Kubusia. - Dobrze chociaż, że w bardzo empatyczny sposób lekarz przekazał mi tę straszną wiadomość, że moje dziecko ma złośliwego guza mózgu i nie wiadomo, jakie będą rokowania. W takiej chwili człowiek zapomina o tym jak się nazywa i kim jest, pode mną ugięły się nogi, nie pamiętam jak wyszłam z gabinetu i dokąd poszłam. Szłam przed siebie bezwiednie. Nie wiedziałam jak tę wiadomość przekazać mężowi, który był za granicą, ani rodzinie, tym bardziej, że trzeba było od razu działać. Doktor Domagała powiedział, żeby nie zwlekać tylko jak najszybciej jechać na usunięcie guza do Łodzi, obiecał załatwić karetkę, bo sprawa była poważna.

Guz został wycięty

O tym wszystkim rozmawiamy w Krężołku w niewielkim pokoiku przy Kubusiu, a on patrzy na nas wielkimi, smutnymi oczami, jakby doskonale rozumiał, że w jego główce coś jest nie w porządku.

- Operacja w uniwersyteckim szpitalu w Łodzi, podczas której wycięto 4-centymetrowego guza w całości, odbyła się na początku marca i trwała ponad 7 godzin - opowiada mama chłopca. - Najgorsze było oczekiwanie czy dziecko przeżyje i w jakim będzie stanie. To były okropne godziny, ale jak zobaczyłam wychodzącego z sali operacyjnej lekarza z pogodną miną, to kamień spadł mi z serca. Pierwszy etap walki zakończył się pomyślnie. Okazało się, że Kubuś cierpi na guz o nazwie medulloblastoma, na złośliwy nowotwór inwazyjny móżdżku. Po operacji trzeba robić wszystko, żeby nie doszło do przerzutów. Ojciec chłopczyka, Rafał, który po półtora miesiąca pracy w Belgii, na wieść o tym, że jego synek jest tak ciężko chory natychmiast wrócił do domu, też wszystko bardzo przeżywa .

- Po operacji myśleliśmy, że Kuba wróci do domu, ale okazało się, że pojawiły się kolejne komplikacje, zaczął się wylewać płyn rdzeniowo-mózgowy i trzeba było zrobić drugi zabieg, założyć w głowie zastawkę - mówi przejęty. - Pobyt w klinice przedłużył się prawie do miesiąca, a po powrocie do domu wkrótce trzeba było jechać na chemioterapię.

Brat pożyczył samochód

Rodzice opowiadają, że na początku mieli nadzieję, że chorobę synka będzie można leczyć na oddziale onkologiczno-hematologicznym w szpitalu dziecięcym w Kielcach, mieliby bliżej, ale poinformowano ich, że tego rodzaju nowotworów nie leczą w Kielcach. Cała dwuletnia terapia, w skład której po chemioterapii czeka małego jeszcze radioterapia, będzie odbywać się w Łodzi.

- Wpadliśmy trochę w popłoch, bo raz że oboje z żoną, która do tej pory zajmowała się dzieckiem, po moim nagłym powrocie z zagranicy, nie mieliśmy pracy, a tym samym środków do życia. Nie było na lekarstwa, na opłacenie pobytu w hotelu, w czasie, gdy Kuba miał chemię, a dodatkowo jeszcze nasz rozlatujący się samochód nie pozwalał na często podróże do Łodzi - mówi Rafał.

- Na szczęście ludzki okazał się mój brat Marcin i pożyczył nam swój samochód, żebyśmy mogli jeździć do szpitala. Teraz synek przeszedł już dwa cykle chemii, po których czuł się koszmarnie, był bardzo słaby, wymiotował i czeka na kolejny, ale ze względu na słabe wyniki nie może jej teraz odbyć.

Honorata dopowiada, że ona nie ma prawa jazdy, więc pomoc męża jest nieodzowna, sama nie dałaby sobie rady, a do Centrum Matki Polki w Łodzi jeżdżą obecnie co drugi dzień. W związku z tą sytuacją nie mogą podjąć żadnej pracy. Dlatego bardzo proszą czytelników o pomoc, żeby mogli dalej toczyć walkę o życie swojego jedynego dziecka. - A mały jest tak słaby, że musimy teraz chodzić wszyscy w maskach, żeby nie złapał żadnej infekcji.

Modlą się o zdrowie dziecka

Honorata i Rafał mówią, że nie przewidzieli tego, że będą mieli życie na walizkach. Myśleli, że uda się powoli dojść do jakiejś małej rodzinnej stabilizacji, ale na razie się na to nie zanosi.

- Całe dnie spędzamy w podróży albo w szpitalu - mówi mama. - Teraz wyniki morfologii u Kubusia są złe, więc nie może mieć chemioterapii, ale na szczęście nie ma przerzutów do płynu mózgowo-rdzeniowego. Może w przyszłym tygodniu będzie lepiej. Cała nasza rodzina i cały nasz Krężołek pociesza nas, żebyśmy się nie poddawali, tylko modlili do Boga i zaufali mu, to Kuba wyzdrowieje. Nie wyobrażamy sobie tego, żeby miało być inaczej. Przecież całe życie jest przed nim.

Pomoc dla Kuby

Niespodziewanie zachorował na inwazyjny złośliwy guz mózgu. Operację przebył w Centrum Matki Polki w Łodzi. Tam też będzie miał cykle chemioterapii i radioterapii. Rodzice muszą co kilka dni jeździć do Łodzi na badania i chemię. Do tej pory chłopiec przeszedł dwa cykle chemioterapii. Z tego powodu rodzice nie mogą teraz pracować, skupili się na ratowaniu życia dziecka. Bardzo proszą o wpłacanie nawet drobnych kwot na konto w Banku Spółdzielczym w Łopusznie Honorata Stęplewska 7184 9900 0800 0659 2430 0000 01. Pieniądze są potrzebne na wykupienie lekarstw, wyjazdy do Łodzi i opłatę mamy za hotel, podczas gdy dziecko ma chemioterapię.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KIELECKIEGO

ZOBACZ też: Odkrycie polsko-kanadyjskiej grupy naukowców szansą dla kobiet zagrożonych rakiem piersi (dostawca: Fakty TVN/x-news)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie