Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spadkowicz rozniósł Siarkę Tarnobrzeg w pył!

Marcin Radzimowski
Kompromitująca postawa podopiecznych trenera Włodzimierza Gąsiora. Takiego lania na boisku nikt się nie spodziewał.

Limanovia Limanowa 4 (2)
Siarka Tarnobrzeg 1 (1)

Bramki: 0:1 Robert Tunkiewicz 13, 1:1 Martin Pribula 22, 2:1 Maciej Mysiak 42, 3:1 Pribula 52, 4:1, Pribula 67.

Siarka: Melon 2 (80 Janowski) - Nadolski 2, Kukiełka 3I, Walencik 3I, Hodowany 2 - Chrabąszcz 3, Stępień 3I, Więcek 2 (46 Michalewski 2), Mandzelowski 3, Tunkiewicz 3 (46 Bukała 2) - Truszkowski 3.
Limanovia: Skrzyniarz - Basta, Kandel, Mysiak, Niechciał - Pribula, Skiba, Tarasenko (79 Więcławek), Atanasov (70 Piwowarczyk), Łukasz Wolsztyński (73 Żołądź) - Waksmundzi (62 Rafał Wolsztyński).
Sędziował: Tomasz Białek z Gorzowa Wielkopolskiegio - 7. Widzów: 200.

Trener Włodzimierz Gąsior na mecz do Limanowej zabrał siedmiu młodzieżowców i już w wyjściowym składzie postawił na młodość, wystawiając Bartosza Walencika, Karola Hodowanego, Jakuba Więcka i Sebastiana Mandzelowskiego. Na niewiele się to zdało, bo choć gospodarze pogodzili się już z degradacją, chcieli na koniec osłodzić publiczności pechowy sezon. I osłodzili, w czym duża zasługa dramatycznie słabo grającej Siarki.

Mecz podopieczni trenera Gąsiora rozpoczęli od ataku, w pobliżu bramki gospodarzy kilka razy gościł Robert Tunkiewicz. Swoją aktywność udokumentował uderzeniem z kilkunastu metrów, po którym piłka przeleciała nad bramkarzem Limanovii i wpadła do siatki.

Po objęciu prowadzenia Siarkowcy na chwilę przycisnęli, jednak ataki na bramkę Limanovii sprawiły, że "Siarkowcy" całkowicie zapomnieli o tyłach. Co się szybko zemściło. Po indywidualnej akcji i minięciu kilku zawodników Siarki, Martinowi Pribuli nie pozostało nic innego, jak tylko strzałem w krótki róg pokonać zasłoniętego przez kolegów z własnej drużyny Artura Melona. Mecz zaczął się więc od początku, a w kolejnych minutach odnotować należy piękne uderzenie "Truszkina" z 30 metrów, po którym piłka minimalnie minęła spojenie słupka z poprzeczką.

Próby ponownego pokonania bramkarza Siarki podejmowane przez graczy Limanovii - Doncho Atanasova i wspomnianego Pribulę, kończyły się albo na obrońcach Siarki, albo na Melonie. Jednak do czasu. Przed przerwą, gdy niektórzy piłkarze byli już myślami w szatni, Atanasov dośrodkowaniem uruchomił Macieja Mysiaka, a ten nie upilnowany przez obrońców z metra uderzył głową w krótki róg. Bramkarz Siarki mógł jedynie wyjąć piłkę z siatki.

Po przerwie na boisku zaznaczyła się jeszcze większa przewaga ligowego spadkowicza, którą przypieczętował Pribula. Słowak przelobował Artura Melona i chwilę potem "Siarkowcy" wznawiali grę ze środka boiska. Wtedy rozpoczęło się jeszcze większe oblężenie bramki gości i wiadomo było, że tego dnia Siarkowcy dostaną jeszcze większe lanie. Hat-tricka zaliczył bowiem w tym spotkaniu Pribula, strzelając Melonowi pod poprzeczkę. Niedługo potem w bramce Siarki stanął młody Janowski.

Przed końcowym gwizdkiem arbitra spotkania gola mógł jeszcze zdobyć Marcin Truszkowski, jednak po jego uderzeniu głową piłka minęła minimalnie bramkę Amadeusza Skrzyniarza.
Grupie kibiców Siarki oglądających spotkanie z trybun w Limanowej, trudno było uwierzyć w to, co stało. I nie chodzi tyle o kompromitujący wynik, co zwłaszcza o kompromitującą grę piłkarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie