Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedna z najlepszych polskich biegaczek młodego pokolenia ze Stalowej Woli: Żarty z mojego nazwiska to największe "suchary" jakie znam [ZDJĘCIA]

BARTOSZ MICHALAK, facebook.com/bartosz.michalak1991
Angelika Sarna na kilka chwil przed rozpoczęciem treningu na stadionie przy Hutniczej 15.
Angelika Sarna na kilka chwil przed rozpoczęciem treningu na stadionie przy Hutniczej 15. Bartosz Michalak
Na stadionach lekkoatletycznych jest kojarzona przez coraz większą liczbę kibiców. Niekoniecznie ma to związek z poprawianymi wynikami, lecz… okularami, w których biega, a także wyjątkowo długimi nogami. Angelika Sarna, wychowanka stalowowolskiej Victorii, opowiedziała nam o sobie.

Trzy tygodnie temu w Gdańsku wywalczyłaś minimum na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy juniorów w Szwecji. Osiemset metrów pobiegłaś w czasie 2:05,90. W tym roku to najlepszy wynik wśród polskich juniorek.
Paradoksalnie nie ma to jednak większego znaczenia. Jeśli o takim stanie rzeczy będziemy mogli rozmawiać pod koniec grudnia, to wówczas będzie można o mnie powiedzieć, że jestem najlepszą polską juniorką 2015 roku. Do tego daleka droga. Chociażby moja najlepsza kumpela z klubu i nie tylko - Oliwia Pakuła planuje już pewnie "wykręcenie" naprawdę dobrego czasu (uśmiech).

Przypuszczam, że wszystko rozegra się w lipcu, właśnie na mistrzostwach Europy. Ktoś z boku mógłby nas określić jako rywalki, co po części jest prawdą, ale w rzeczywistości trzymamy się razem. Zdarza nam się spać w jednym pokoju na zgrupowaniach, organizować wspólne narady przed biegami.

Ostatnio na zawodach zajmujecie na przemian pierwsze lub drugie miejsca. Różnice czasowe między wami są minimalne. Pytanie, co jeśli jedna zacznie "dołować", a druga systematycznie poprawiać "życiówki"?
Chyba nie sądzisz, że zaczniemy się wtedy podtruwać (uśmiech)? A tak poważnie, to zdarzały nam się już takie starty, podczas których na przykład solidnie przegrywałam z Oliwią. Nie miało to żadnego wpływu na nasze relacje.

W ekspresowym tempie dotarliśmy na stadion przy ulicy Hutniczej. Lekcje skończyłaś o czternastej, trening zaczynasz godzinę później. Niezłe tempo.
Lubię taką wojskową dyscyplinę. To chyba konsekwencja oglądania filmów o tematyce żołnierskiej. Kilka lat temu miałam nawet w planach wstąpienie do wojska. Składając papiery do Samorządowego Liceum Ogólnokształcącego, byłam świadoma, że zarówno na stadion Stali, jak również Sparty będę miała "kawałek".

Jak widziałeś, po drodze podmieniłam tylko plecak u mamy. Uwolniłam się od tego z książkami, wzięłam ten ze sprzętem sportowym. Mieszkam na Agatówce. Po treningu też muszę się streszczać, żeby mama nie czekała na mnie zbyt długo po pracy.

Wróćmy do tematu… wojska.
Nie ma na razie o czym dyskutować. Panią porucznik raczej nie zostanę, bo nie chcę rezygnować z wyczynowego uprawiania sportu. Ale za to studia na Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie wciąż są realne. Na razie muszę jednak "wyciągnąć" jak najwyższą średnią na koniec drugiej klasy liceum. Będąc w kadrze Polski, jestem zobowiązana jeździć na obozy organizowane przez Polski Związek Lekkoatletyczny. W tym roku kalendarzowym w szkole jestem trochę gościem. Mam indywidualny tok nauczania. Tylko żebyś nie mylił tego z indywidualnym nauczaniem.

Jaka jest różnica?
Indywidualne nauczanie umożliwia wizyty nauczycieli w domu. Indywidualny tok nauczania umożliwia ci jedynie nieco dłuższy czas na zaliczenie danego materiału. Ale to, w jaki sposób pojmiesz ten materiał leży w twojej gestii. Chyba pierwszy raz w życiu nie będę miała paska na świadectwie.

Rozmowy o ocenach w szkole są brutalnie nudne, więc zmieniamy temat. Jak często masz styczność ze słabej jakości żartami związanymi z twoim nazwiskiem?
Nawiasem mówiąc, to o szkole dłużej byś ze mną nie pogadał. Jak większość sportowców, jestem związana z grupą ludzi, których poznałam w klubie. Delikatnie mówiąc, w ewentualnym głosowaniu na przewodniczącą klasy, może dostałabym dwa lub trzy głosy. W zależności czy zagłosowałabym sama na siebie (uśmiech). Nie mam parcia, żeby być wszędzie lubianą, więc mówię o tym całkowicie na luzie.

Odnośnie żartów związanych z moim nazwiskiem, to są to największe "suchary", jakie znam. Już bardziej zabawne są sytuacje, gdy podczas jakiegoś rozbiegania w grupie, ktoś zupełnie obcy nieświadomie stwierdzi: "Biegają jak sarenki".

Nie przeszkadza ci bieganie w okularach?
Zdarza mi się startować na zawodach w okularach, ale nie oznacza to, że bez nich nie widziałabym swojego toru! Wkrótce pomyślę nad kupnem soczewek. Podobno jest możliwość zrobienia okularów o typowo sportowym wyglądzie, w dowolnie wybranych kolorach. Swego rodzaju chwyt marketingowy.

Najlepszym chwytem marketingowym będzie zejście poniżej dwóch minut na osiemset metrów.
W przeciągu ostatniego roku poprawiłam się o ponad cztery sekundy! Osiemnaste urodziny mam dopiero w październiku. Patrząc realnie, raczej nie będę w stanie zakwalifikować się na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Brazylii. Zakładając, że wymagane minimum na tak wielką imprezę będzie w granicach dwóch minut, musiałabym w trakcie najbliższych dwunastu miesięcy "zgubić" jeszcze pięć sekund. Lepiej nie stawiać na mnie u bukmacherów (uśmiech).

Wyjazd na olimpiadę jako osiemnastolatka, to byłoby naprawdę coś.
Bardzo cenię sobie lokalny patriotyzm, dlatego przy każdej możliwej okazji wspominałabym o Stalowej Woli czy gminie Zaleszany, w której mieszkam. Podoba mi się, że Aśka Jóźwik nigdy ukrywa, że wychowała się na wsi, konkretnie w Kępiu Zaleszańskim. Cenię ludzi, którzy przy okazji większych sukcesów nie zapominają o tym, skąd są i kto ich na początku trenował.

A ciebie kto prowadzi? Dochodzą do mnie sprzeczne informacje.
Odkąd załapałam się do kadry narodowej, jestem pod opieką trenera Mirosława Barszcza, który pracę w Victorii łączy właśnie z pracą w reprezentacji. Nie zapominam jednak o trenerze Stanisławie Aniole, z którym często jeżdżę na zawody, który chodził za mną do gimnazjum i powtarzał: "Dziewczyno, masz warunki, masz zdrowie - nie zmarnuj tego". Raz do klasy przyszła nawet pani dyrektor i poprosiła mnie o wyjście na korytarz, bo czekał tam pan Anioł. Zrezygnowałam z tańczenia, postawiłam na sport.

Aktualnie jedyną rozrywką pozasportową w moim życiu jest zabawa ze swoimi trzema psami. Mam dwa yorki i dalmatyńczyka. Mam też dwóch starszych braci, ale to już inna historia (uśmiech).

Kończąc. Był moment, że chciałaś rzucić sport? Początki zazwyczaj nie należą do najłatwiejszych.
W 2010 roku pojechałam na halowe mistrzostwa Polski młodziczek do Spały. Metę minęłam, gdy najlepsze zawodniczki przygotowywały się już do dekoracji. Tak, byłam ostatnia. Zamiast słów współczucia, dostałam jeszcze solidny ochrzan za niepotrzebną zmianę taktyki. Pojawiła się myśl w głowie, że nic z tego nie będzie. Że w Polsce są tysiące dziewczyn, które po prostu są ode mnie lepsze.

Dołek minął, codzienne treningi przyniosły w końcu rezultat i w styczniu 2015 roku podpisałam pierwszą w swoim życiu umowę sponsorską, z firmą "New Balance". W międzyczasie zaliczyłam zgrupowania w takim kraju jak Hiszpania. Polskie wybrzeże, Szklarską Porębę też znam bardzo dobrze, a to wszystko dzięki uprawianiu sportu. W dzieciństwie marzyłam o odwiedzeniu takich pięknych miejsc…

Angelika Sarna (urodziła się 1 października 1997 roku w Stalowej Woli) - wychowanka stalowowolskiej Victorii. Jej dotychczasowy rekord życiowy na 800 metrów wynosi 2:05,90. W lutym tego roku sięgnęła w Toruniu po halowe wicemistrzostwo Polski juniorek i juniorek młodszych na swoim koronnym dystansie. W 2014 roku znakomicie spisała się na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży we Wrocławiu, zdobywając złoty medal. W lipcu weźmie udział w mistrzostwach Europy juniorów w Szwecji.

Pamiątkowe zdjęcie ze zgrupowania w Sopocie.
Pamiątkowe zdjęcie ze zgrupowania w Sopocie. archiwum prywatne

Wychowanka Victorii Stalowa Wola osiąga coraz lepsze wyniki.
(fot. archiwum prywatne)

Pamiątkowe zdjęcie z obozu w Hiszpanii.
Pamiątkowe zdjęcie z obozu w Hiszpanii. archiwum prywatne

Pamiątkowe zdjęcie ze zgrupowania w Sopocie.
(fot. archiwum prywatne)

Angelika Sarna na kilka chwil przed rozpoczęciem treningu na stadionie przy Hutniczej 15.
Angelika Sarna na kilka chwil przed rozpoczęciem treningu na stadionie przy Hutniczej 15. Bartosz Michalak

Pamiątkowe zdjęcie z obozu w Hiszpanii.
(fot. archiwum prywatne)

Angelika Sarna na kilka chwil przed rozpoczęciem treningu na stadionie przy Hutniczej 15.
(fot. Bartosz Michalak)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie