Barszczem Sosonowskiego oparzył się niedawno sześcioletni Rafał z Darowic w gminy Fredropol. Na nodze ma duży czerwony ślad, ale oparzenie wyglądało bardzo groźnie i było leczone w szpitalu. Jak opowiada rodzina chłopca, w miejscu oparzenia robiły się pęcherze, a dziecko miało przez kilka dni wysoką temperaturę.
- Nie wiedzieliśmy, kiedy wnuk się popatrzył, ale od razu przypuszczaliśmy, że to może być barszcz Sosnowskiego, więc pojechaliśmy prędko do szpitala. Do tej pory nikt w naszej okolicy nie miał kłopotów z barszczem i nie oparzył w ten sposób, ale ta roślina jest tu znana - opowiada babcia Rafała, Elżbieta Hajduk.
Z podkarpackich szpitali coraz częściej docierają sygnały o poparzeniach przez tą roślinę.
Barszcz Sosnowskiego to spore zagrożenie
- Walczymy z barszczem Sosnowskiego. To jest rzeczywiście bardzo duży problem- mówi sekretarz gminy Fredropol Leszek Urban.
- Zakupiliśmy nożyce i piły teleskopowe oraz kombinezony, które mają za zadanie chronić pracujących przy usuwaniu tej rośliny - dodaje Urban. I zapewnia,że gminne tereny były niedawno oczyszczone. Mieszkańcy bez kłopotów wskazują jednak miejsca, w których wyrosnięty barszcz Sosnowskiego wciąż można spotkać. - Prosimy mieszkańców, którzy wiedzą, gdzie na terenach należących do gminy wciąż rośnie barszcz Sosnowskiego, o taką informację - apeluje Urban. Jak mówi, gmina nie może jednak wkraczać na tereny prywatne.
W przyszłym roku na wiosnę władze Fredropola planują kupić środek, który pozwoli na skuteczne pozbycie się niechcianej rośliny z terenu gminy.
W przypadku Rafała z Darowic oparzenia były, na szczęście, niewielkie, choć ślad na nodze 6-latka wciąż jest widoczny. Dolegliwości bywają jednak dużo bardziej dotkliwe, a kontakt z barszczem Sosnowskiego może wywołać, oprócz zmian na skórze, podrażnienia dróg oddechowych, nudności, wymioty, bóle głowy i zapalenie spojówek. W skrajnych przypadkach może doprowadzić do śmierci.
Nie tak dawno w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich zmarła 67-letnia kobieta, a przyczyną śmierci była niewydolność wielonarządowa po oparzeniu barszczem Sosnowskiego.
Jak informowały media,kobieta nie miała nawet bezpośredniego kontaktu z rośliną, a dolegliwości były spowodowane dużą nadwrażliwością pacjentki na olejki eteryczne.
Trzeba być bardzo ostrożnym podczas wakacyjnych spacerów.
Jak się chronić przed dużymi kłopotami?
Najlepiej unikać jak ognia kontaktu z tą rośliną. Co, jeśli dojdzie do oparzenia?
- Koniecznie trzeba zgłosić się do lekarza lub na szpitalny oddział ratunkowy. Takie oparzenia wymagają specjalistycznego leczenia - przestrzega Danuta Marczakiewicz, ordynator oddziału dermatologii w Wojewódzkim Szpitalu im. św. Ojca Pio w Przemyślu. Jak podkreśla, należy unikać słońca, gdyż w przypadku kontaktu z barszczem Sosnowskiego mamy do czynienia z reakcją fotoalergiczną, która jest wynikiem połączenia reakcji na związki zawarte w roślinie i światło słoneczne.
Barszcz Sosnowskiego, nazywany "zemstą Stalina", do Polski trafił pod koniec lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku z Kaukazu. Miał być paszą dla zwierząt. Dziś jest uznawany za roślinę inwazyjną, która szybko się pleni i trudno ją zwalczyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?