Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Szado, stylista pochodzący ze Stalowej Woli: - Nigdy nie spotkałem bardziej sfiksowanej osoby od Pameli Anderson [ZDJĘCIA]

BARTOSZ MICHALAK, facebook.com/bartosz.michalak1991
Na zdjęciu ze swoim tatą Stanisławem, legendarnym pięściarzem Stali Stalowa Wola.Wywiad ze Stanisławem Szado ---> echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140910/SPORT06/140919986
Na zdjęciu ze swoim tatą Stanisławem, legendarnym pięściarzem Stali Stalowa Wola.Wywiad ze Stanisławem Szado ---> echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140910/SPORT06/140919986 BARTOSZ MICHALAK
Dlaczego dziękuje Bogu, że nie urodził się w dzisiejszych czasach? W jaki sposób udało mu się wybić w Warszawie i zostać topowym polskim stylistą? Jak wygląda życie tak zwanej "warszawki"? Między innymi na te pytania poznacie Państwo odpowiedzi, czytając wywiad z Jarosławem Szado.
Szado od wielu lat pracuje z Justyną Steczkowską. Razem tworzą zgrany, stalowowolski duet.
Szado od wielu lat pracuje z Justyną Steczkowską. Razem tworzą zgrany, stalowowolski duet. archiwum prywatne

Szado od wielu lat pracuje z Justyną Steczkowską. Razem tworzą zgrany, stalowowolski duet.
(fot. archiwum prywatne)

Rozmawiamy w Pana rodzinnym domu w Stalowej Woli. Zmęczony warszawskim "wyścigiem szczurów"?
Weekend spędzony razem z tatą i z siostrą pozwoli mi wrócić do tak zwanej normalności. Mam na sobie koszulkę, której większość ludzi nie chciałaby wziąć za darmo, stare spodenki znalezione w szafie. Powiem otwarcie - w Warszawie nie wyszedłbym tak ubrany na miasto.

To nie jest kwestia przesadnego interesowania się tym, co na mój temat mówią inni. Po prostu współpracując z największymi polskimi gwiazdami, po części też muszę dbać o swój wygląd. Wyobrażasz sobie kompletnie zaniedbanego gościa, który ubiera osoby pokroju Justyny Steczkowskiej czy Małgosi Kożuchowskiej? W tym przypadku szewc musi chodzić w butach.

Akurat moja wyobraźnia nie zna granic. Jak to się stało, że młody chłopak ze Stalowej Woli potrafił się wybić w Warszawie i zostać cenionym polskim stylistą?
Byłem gdzieś w twoim wieku. Jako 23-latek doszedłem do wniosku, że w tym regionie znam już wszystkie ulice, miejsca związane z kulturą. Skończyłem teatrologię, współpracowałem ze stalowowolskim Miejskim Domem Kultury. Pewnego wieczoru, jak gdyby nigdy nic, oznajmiłem w domu, że wyjeżdżam. To była trochę podróż "za jeden uśmiech". Wsiadłem w pociąg, wysiadłem w stolicy i rozpocząłem swoją tułaczkę.

Pamiętaj, że mówimy o końcówce lat osiemdziesiątych. W telewizji nie było programów modowych, zagraniczne czasopisma były prawdziwym rarytasem. Na półkach sklepowych najwięcej było octu…

Dobrze, wysiadł Pan w Warszawie i gdzie poszedł? Przecież nikogo Pan nie znał. Był Pan zwykłym chłopakiem ze Stalowej Woli, czyli miasta kojarzonego z hutą i ze sportem.
Zameldowałem się w jakimś tanim hotelu, żeby nie spać pod gołym niebem. Na drugi dzień wyszedłem na miasto w jasnym celu - poszukać szczęścia. Ktoś z góry musiał maczać w tym swoje palce (uśmiech). W tamtym czasie swoją galerię modową otwierała Grażyna Hase. Po krótkiej rozmowie zostałem zatrudniony na próbę jako sprzedawca. - Możesz zacząć od jutra - usłyszałem.

Byłem pełen pokory. Przez sekundę nie przyszła mi taka myśl, żeby zacząć się "szarogęsić" i twierdzić, że chciałbym być stylistą oraz choreografem różnych imprez. Poczekaj, odbiorę - akurat Justyna (Steczkowska - red.) dzwoni.

Niech Pan kontynuuje.
Od razu jak usłyszała, że jestem w Stalowej Woli, to kazała pozdrowić zaprzyjaźnioną panią krawcową. Jest kilka osób w polskim show-biznesie związanych z tym miastem. Justyna, Maciek Zakościelny, znana producentka filmowa Dorotka Kośmicka-Gacke - na różnych imprezach jesteśmy kojarzeni jako "stalowowolska paczka".

Odnośnie mojej pracy w galerii, to z czasem na mój temat zaczęła krążyć opinia: "Ten młody ma łeb na karku". Przede wszystkim chodziło o sprawy organizacyjne, zarządzanie zasobami ludzkimi i bycie pozbawionym układu nerwowego. Co ciekawe do dzisiaj krążą idiotyczne plotki, że Szado przed pokazami mody jest na "haju" (uśmiech).

Dlaczego?
Bo jestem wyluzowany. Bo nie krzyczę na modelki, bo działam pod wpływem instynktu. W dniu pokazu nie muszę od rana robić prób i katować modelki. Czasami zdarzy mi się krzyknąć: "Poszły konie po betonie!". To bardziej rozbawia dziewczyny, niż je stresuje. Stres jest dla chirurgów, moda to powinna być czysta radość.

Nie jestem treserem małp, tylko współpracuję ze zdolnymi dziewczynami. Dobry aktor wchodzi na plan, gra i jest wolny. Myślisz, że Al Pacino czy Robert De Niro od szóstej rano mają próby, żeby w końcu móc błysnąć talentem?

Jak to się stało, że po katastrofie smoleńskiej współpracował Pan z Martą Kaczyńską, a także z Jarosławem Kaczyńskim?
W Smoleńsku zginęła między innymi minister Grażyna Gęsicka, z którą przez ostatnich kilka miesięcy pracowałem nad tak zwaną poprawą medialnego wizerunku. To była bardzo porządna kobieta. Nieskromnie przyznam, że zebrałem kilka "laurek" za pracę z panią Grażyną.

Po tragedii skontaktował się ze mną sztab Prawa i Sprawiedliwości. To była wyjątkowa okoliczność, dlatego tym bardziej chciałem pomóc.

Porozmawiajmy teraz o osobach, które, delikatnie mówiąc, nie są "bardzo porządne".
Pamela Anderson. Będąc w Warszawie zachowywała się co najmniej dziwnie. Na dyskotece zażądała zbudowania dla siebie na środku parkietu platformy, w której wszyscy mieli ją podziwiać. Cały czas miała fochy, obrażała ludzi. Oczywiście garderoba też jej nie pasowała. Totalnie sfiksowane babsko.

A gdybyśmy mieli porozmawiać na temat sfiksowanych polskich osobistości show-biznesu?
Swoje widziałem, ale większość znanych osób jest w porządku. To media wyolbrzymiają rzekome zachcianki polskich gwiazd.

A co Pan widział?
Uczestniczyłem w imprezach, w których ochroniarze wszystkich przeszukiwali, zabierali telefony, żeby nikt nie mógł uwiecznić tego, co się działo w środku.

Co takiego się działo?
Dobry jesteś (uśmiech). Każdy wybiera zupę, która mu smakuje. Dzięki Bogu moim jedynym uzależnieniem jest Cola i obowiązkowy papieros po obiedzie.

Dziękuję też Bogu, że nie urodziłem się w latach dziewięćdziesiątych. Gdybym teraz miał wyjechać do Warszawy jako 23-latek, to naprawdę sobie tego nie wyobrażam.

Dlaczego?
To nie widzisz, jak świat się zmienia? Co ludzie potrafią obecnie zrobić, żeby zasłynąć. Jakie maski sobie na co dzień przyodziewać. Żeby było jasne - ja nikogo nie krytykuję. Każdy sobie rzepkę skrobie, każdy jest kowalem swojego losu.

Poza tym dzisiaj nikt nie organizuje imprezy na kilka tysięcy ludzi ze względu na pojawienie się na rynku nowej pasty do zębów czy wódki. Parę złotych zarobiłem w życiu na organizacji takich eventów.

Dużo kasy wydaje Pan na ciuchy?
Potrafię się targować. Naprawdę, jestem w tym mistrzem (uśmiech). Niedaleko mojego mieszkania w Warszawie jest plac targowy. Jak idzie Szado, to znaczy, że będą negocjacje.

Ostatnio nawet zaprosiłem na pokaz, jaki robiłem w stolicy, panią Basię i Teresę. Obie pracują w pobliskim kiosku i od poniedziałku do piątku odkładają dla mnie gazety. Super babeczki. Wywołały niemałe zamieszanie na pokazie: "Jarek, co to za kobiety w pierwszym rzędzie? Co ty znowu wymyśliłeś?".

Działam pod wpływem instynktu. Uwierz mi, że bardzo często więcej ciekawych rzeczy, trzeźwego spojrzenia można zaczerpnąć od pań, które na przykład pracują w kiosku, niż wywyższających się pseudoekspertów modowych w kółko gadających o tym samym.

Nie odpuszczę. Na co idzie Panu najwięcej pieniędzy?
Moje wieczne stołowanie się na mieście nie należy do najbardziej ekonomicznych przedsięwzięć. W domu zdarza mi się jadać tylko kolacje, ale też bardzo rzadko. Tato słucha i kręci głową (uśmiech).

Pana ojciec był znakomitym pięściarzem "Stalówki". Jaki ojciec, taki syn? Nie w tym przypadku…
Ile to razy ja się nasłuchałem, żebym wziął się za normalną pracę (uśmiech). Zatrudnił w jakiejś fabryce, pracował na etacie od siódmej do piętnastej i miał stałą pensję. Nie mam o to żalu, bo wiem że tato zawsze chciał i chce dla mnie jak najlepiej. Mimo, że w wielu sprawach mieliśmy inne zdanie, on nigdy niczego mi nie zabronił! Dlatego też rodzinny dom kojarzy mi się ze spokojem i z bezpieczeństwem.

Do dzisiaj zdarza mi się "rozmawiać" z moją zmarłą babcią Rozalią, a także nieżyjącymi już dwoma opiekunkami - panią Dziedzic i panią Wiatrowicz. Te trzy kobiety sprawiły, że zaczęły mnie interesować sprawy, które w tamtych czasach wydawały się wręcz dziwaczne! W końcu, który młody chłopak w hutniczej Stalowej Woli interesował się oprócz mnie choreografią, modą czy rodzajami tkanin?

Coś czuję, że nie miał Pan lekko w szkole.
Stereotyp. Dlaczego stylista nie może na przykład interesować się sportem? Wielokrotnie rozmawiam na temat meczów Legii Warszawa, co niektórych wręcz szokuje. Oczywiście nie mam tutaj na myśli gadania o piłkarskich trykotach "Wojskowych", tylko ładnym golu, ostrym faulu i tym podobne.

Zdarzyło się Panu dostać niemoralną propozycję? W końcu rozmawiamy o show-biznesie…
Pracując w galerii Grażyny Hase pewna klientka poprosiła mnie, żebym jakieś dzieło sztuki dostarczył jej do hotelu o 23. Wprost powiedziała, że nie pożałuję (uśmiech). Poza tym była natarczywa, bo jak żartobliwie powiedziałem, że o tej godzinie już twardo śpię, to zaczęła mnie wręcz szantażować, że nie dbam o klientów i pani Hase będzie na mnie zła.

Zna Pan moje kolejne pytanie.
Nie pojechałem do żadnego hotelu. Nie lubię ludzi, którzy mają złudzenie, że miano "prezesa" czyni ich panami losu. Jak chcą leczyć kompleksy, niech to robią, ale nie moim kosztem.

Żałuje Pan współpracy z niektórymi osobami?
Na pewno chluby nie przynosi mi pomoc polskiej Angelinie Joli, czyli Agnieszce Orzechowskiej. Chciała nagrać swoją płytę, miałem jej pomóc w wizerunku scenicznym, stylizacji. Fajna dziewczyna, ale dość szybko się pogubiła. Wpadła w różne nałogi, coraz mniej osób miało z nią realny kontakt. Po prostu nie wytrzymała presji, krytyki.

Zupełnie inaczej wspominam pracę na tej płaszczyźnie z Muńkiem Staszczykiem. Oglądałeś może teledysk do piosenki "Chłopaki nie płaczą"? Wymyśliłem sobie, że chłopaki z zespołu T-Love będą w nim tańczyć. To było coś nowego, bo Muniek kojarzył się z bardzo statycznym piosenkarzem.

Jaki był zwrotny moment w Pana życiu zawodowym?
Na jednym z pokazów mody szczególną uwagę zwróciła na mnie zagraniczna producentka serialu "Seks w wielkim mieście". Padły słowa typu: "Tego faceta wam zazdroszczę".

Myślę jednak, że największym wyzwaniem było spróbowania swoich sił w stolicy. Pojechanie w ciemno i tak na dobrą sprawę stworzenie sobie miejsca pracy, bo przecież w tamtych czasach nie było w Polsce stylistów, czy reżyserów pokazów mody.

Wróćmy jeszcze do tematu pieniędzy. Rozumiem, że Pana wynagrodzenie w każdym miesiącu może być różne.
Ma to swoje zalety, ale i wady. Telewizyjna ramówka podzielona jest na wiosnę oraz jesień. Jeśli pan Wiktor Solorz i pani Nina Terentiew dojdą do wniosku, że Szado już się nie nadaje, to z Polsatu znikają moje dwa projekty. Pokazy mody również nie odbywają się w każdy wtorek.

Poza tym konkurencja nie śpi. Nie skłamię, jeśli powiem, że Justyna Steczkowska kilka razy w roku słyszy podpowiedzi typu: "Znamy lepszych od tego Szado".

Lubicie się z konkurencją?
Nie doszukuj się takich pojęć jak "przyjaźń" w tym świecie.

Załóżmy, że dzwoni do Pana ktoś ze sztabu Polskiego Stronnictwa Ludowego. "Jarek, zmień nasz wizerunek, bo ludzie się z nas śmieją. Idą wybory, chyba nie wejdziemy do sejmu!" Co Pan robi?
Do wyborów zostało raptem kilka miesięcy. Chyba nawet słynna kobieta pracująca, która żadnej pracy się nie bała, miałaby wątpliwości.

Jakie plany na przyszłość? Chyba nie spoczął Pan na laurach.
Ostatnio zauważyłem, że moje parcie na sukces jest dużo słabsze, niż jeszcze kilka lat temu. Chyba za dużo czytam biografii nieżyjących artystów. Duże wrażenie zrobiła na mnie chociażby książka poświęcona Jamesowi Deanowi. Facet zagrał raptem w trzech filmach, a mimo to stał się legendą.

Muszę jednak wrócić do rzeczywistości. Życie bez konkretnego celu jest męczące. Trzeba odnaleźć w sobie chęć zrobienie czegoś "dużego". To wymaga naprawdę sporo energii, żeby ciągle chcieć coś udowadniać…

Jarosław Szado - urodził się i wychował w Stalowej Woli. Po ukończeniu studiów teatrologicznych współpracował z Miejskim Domem Kultury. Jako niespełna 24-latek zdecydował się na wyjazd do Warszawy. Początkowo pracował w galerii modowej Grażyny Hase. Aktualnie jest znanym i cenionym stylistą, choreografem, reżyserem pokazów mody, a także prezenterem telewizyjnym. W stacji Polsat Cafe prowadzi dwa programy: "Gwiazdy na dywaniku" oraz "Shopping Queen".

Pocztówka z przeszłości. Jarosław Szado, jako uczeń szkoły podstawowej, w domowym zaciszu odrabia lekcje.
Pocztówka z przeszłości. Jarosław Szado, jako uczeń szkoły podstawowej, w domowym zaciszu odrabia lekcje. archiwum prywatne

Pocztówka z przeszłości. Jarosław Szado, jako uczeń szkoły podstawowej, w domowym zaciszu odrabia lekcje.
(fot. archiwum prywatne)

Na zdjęciu ze znaną restauratorką - Magdą Gessler.
Na zdjęciu ze znaną restauratorką - Magdą Gessler. archiwum prywatne

Na zdjęciu ze znaną restauratorką - Magdą Gessler.
(fot. archiwum prywatne)

Na bankiecie telewiji Polsat w towarzystwie aktorki Olgi Bołądź.
Na bankiecie telewiji Polsat w towarzystwie aktorki Olgi Bołądź. archiwum prywatne

Na bankiecie telewiji Polsat w towarzystwie aktorki Olgi Bołądź.
(fot. archiwum prywatne)

Jarosław Szado przez pewien czas współpracował z Małgorzatą Kożuchowską.
Jarosław Szado przez pewien czas współpracował z Małgorzatą Kożuchowską. archiwum prywatne

Jarosław Szado przez pewien czas współpracował z Małgorzatą Kożuchowską.
(fot. archiwum prywatne)

Pamiątkowe zdjęcie z Muńkiem Staszczykiem, którego Szado "zmusił" do zatańczenia w słynnym teledysku do piosenki "Chłopaki
Pamiątkowe zdjęcie z Muńkiem Staszczykiem, którego Szado "zmusił" do zatańczenia w słynnym teledysku do piosenki "Chłopaki nie płaczą". archiwum prywatne

Pamiątkowe zdjęcie z Muńkiem Staszczykiem, którego Szado "zmusił" do zatańczenia w słynnym teledysku do piosenki "Chłopaki nie płaczą".
(fot. archiwum prywatne)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie