Boję się tak samo, jak każdy człowiek

Jest Pan jedynym pilotem LOT-u, pochodzącym z powiatu włoszczowskiego?
Myślę, że tak.

Jak został Pan pilotem embraerów?
To była długa droga. Swoją karierę zaczynałem w Aeroklubie Kieleckim od kursu podstawowego na szybowcu. To był rok 1976. Następnie przeszedłem kurs samolotowy podstawowy i dalej kurs na licencję zawodową. Potem była służba wojskowa w Zamościu, Łasku i Dęblinie. W 1986 roku wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. Spędziłem tam około 10 lat. W Stanach zdobyłem amerykańskie uprawnienia do latania samolotami (FAA). Pilotem LOT-u jestem od 2007 roku. Latam pasażerskimi embraerami, które zabierają na pokład do 112 pasażerów.

Trudno się lata takimi samolotami?
Nie. Na pewno łatwiej, niż małymi samolotami. Duże samoloty są bardziej stabilne i w pełni zautomatyzowane, co ułatwia pracę pilotom.

Jaki najdłuższy kurs odbył Pan do tej pory?
Latam po całej Europie, między innymi do Madrytu, Tbilisi, Tel Awiwu, czy Erywania.

Czy wozi Pan ważne osobistości?
Zdarzało się. Leciał ze mną do Łotwy i Estonii między innymi były minister obrony narodowej Radosław Sikorski.

Nie boi się Pan latać po ostatnich wydarzeniach na Ukrainie, czy we francuskich Alpach?
Boję się tak samo, jak każdy człowiek.

Posiada Pan własne lądowisko w Lipiu i kilka samolotów.
To prawda. Mam pomieszczenie, w którym stacjonują moje samoloty. Obecnie jestem też w trakcie budowy zaplecza techniczno-administracyjnego. Jednak praca zawodowa w Warszawie nie pozwala mi na szybsze zrealizowanie wszystkich zamierzeń.