Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W swej niewielkiej pracowni stara się ocalić stare Końskie od zapomnienia

Marzena Kądziela [email protected]
Maciej Stolcman z dtworzoną  ze wszystkimi detalami przedwojenną konecką cerkwią
Maciej Stolcman z dtworzoną ze wszystkimi detalami przedwojenną konecką cerkwią
Maciej Stolcman to chyba jeden z ostatnich modelarzy, dla których wykonywanie wszelkiego rodzaju miniatur to wciąż największa pasja. Jego modele odtwarzają przedwojenne Końskie.

Dzięki niemu możemy zobaczyć, jak wyglądały kiedyś, przed drugą wojną światową najważniejsze budynki w Końskich. Dziś nie ma już synagogi, cerkwi, annotargu, starej poczty. Maciej Sztolcman próbuje w swej niewielkiej pracowni w mieszkaniu na czwartym piętrze w bloku ocalić je od zapomnienia.

Jego pasja nie wzięła się znikąd. - Gdy miałem kilka lat, tato kupował mi modele samolotów - opowiada 58-letni hobbysta. - Sam także interesował się modelarstwem i latającymi maszynami. To właśnie on kupił mi pierwszą książkę wydaną w 1957 roku "Miniaturowe lotnictwo", którą mam do dziś. Dzięki niej odkryłem zupełnie mi nieznany świat. Marzyłem o lataniu i robieniu samolotów. I właśnie małe samoloty były moimi pierwszymi, własnoręcznie wykonywanymi modelami.

Drugim bodźcem dla małego Maćka były opowieści ciotek. Rodzina Sztolcmanów mieszkała w Warszawie od pokoleń. Wielu jej członków zajmowało się sztuką - malowaniem, rzeźbą, restauracją zabytków. Franciszek Kostrzewski był na przykład rysownikiem Warszawy i karykaturzystą, a Władysław Sztolcman miał swoje prace w stałej galerii w Zachęcie.

- No i moje stare ciotki snuły opowieści z czasów swojego dzieciństwa - kontynuuje konecczanin. - To był początek XX wieku. W ich warszawskim mieszkaniu przy ulicy Chocimskiej były przepiękne zabawki, a wśród nich całe domki dla lalek. Z mebelkami, dywanami, obrazkami na ścianach. Wszystko to robił mój dziadek. Ciotki podobno jako małe dziewczynki często chorowały i ich tato chciał im poprzez zabawki ulżyć w cierpieniu. Mam do dziś malutką sztalugę, którą do "domku malarza" zrobił dziadek. Kilka elementów wyposażenia jest w Muzeum Zabawek w Kielcach. To rozbudziło moją wyobraźnię.

Chciałem robić to, co dziadek

Jako uczeń szkoły podstawowej, a potem liceum ogólnokształcącego Maciej razem z przyjacielem, nieżyjącym już Tomkiem Partyką tworzyli podstawy koneckiego modelarstwa. Schronienie pasjonatom dała Konecka Spółdzielnia Mieszkaniowa, potem Związek Harcerstwa Polskiego. Maciej robił modele latające, jeździł na zawody i pokazy, potem przez 10 lat prowadził pracownie w klubie "Kaesemek".

- Niestety, moda na modelarstwo się skończyła - mówi. - Sądzę, że w naszym mieście można by policzyć osoby tym zainteresowane na palcach jednej ręki.

Marzył o parku miniatur w nad zalewem Sielpi

Na początku lat 90. XX wieku w ręce Macieja wpadła jakaś zagraniczna kolorowa gazeta, a w niej zdjęcia z parku miniatur w Holandii.

- Byłem oczarowany - wspomina. - Budynki w skali 1:20. Do każdego było można zajrzeć, oglądać detale zewnątrz i wewnątrz. I wtedy wpadłem na pomysł, że taki park moglibyśmy zrobić w Sielpi. W tym czasie takich atrakcji chyba jeszcze w Polsce nie było, no może w miejscach, o których wtedy nie słyszałem. Pomyślałem, że skoro Sielpia jest koło Końskich, to należałoby promować nasze miasto. Ale nie za pomocą niezbyt urodziwych współczesnych budynków lecz takich, których już w Końskich nie było. "Stare Końskie" - to byłoby coś, pomyślałem. No i podzieliłem się swym pomysłem z ówczesnymi zarządzającymi kąpieliskiem. Dostałem przyzwolenie, wiatr w skrzydła i zacząłem przygotowania.

Te przygotowania to mnóstwo przeczytanych książek, setki obejrzanych zdjęć, dziesiątki rozmów z ludźmi, którzy pamiętali jeszcze nasze miasto sprzed wojny. - Wiele książek podrzucił mi wtedy wielki pasjonat historii Tadeusz Grajpel - dodaje modelarz. - On też podsunął mi kilka pomysłów na moje przyszłe modele. Ponieważ przed wojną w Końskich doskonale ze sobą współżyli chrześcijanie, żydzi i prawosławni, postanowiłem zacząć od budowli sakralnych.

Synagoga, cerkiew, kościół…

Na pierwszy ogień poszła synagoga, a to między innymi dlatego, że już w latach 20. XX wieku uznana była za zabytek klasy 0. - Była to piękna budowla z drewna modrzewiowego - opisuje Maciej. - Kilka miesięcy zbierałem materiały, by zbudować model w skali 1:100. Potem był annotarg, na którym przed wojną toczył się niemal cały konecki handel.

Zbudowałem kościół św. Mikołaja tak jak wyglądał przed przebudową, cerkiew. Potem postanowiłem za pomocą modelu pokazać jak wyglądał budynek "Sokolni" i wiele innych. Niestety, zmieniały się czasy, zmieniała się władza i pomysł utworzenia w Sielpi parku miniatur "Stare Końskie" upadł. Szkoda.

Pracami Maćka Sztolcmana zainteresował się na szczęście konecki oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego, a konkretnie prezes Wojciech Pasek, który pełni też funkcję społecznego dyrektora Muzeum Regionalnego w Końskich. To właśnie do muzeum trafiły małe budyneczki koneckie Macieja. Ale muzeum po wyburzeniu obiektu, w którym się mieściło, nie ma swej siedziby. Eksponaty, wśród których są także modele Macieja Sztolcmana, znajdują się w gablotach na korytarzu zachodniego skrzydła Urzędu Miasta i Gminy.

A konecki modelarz utrwalił w swej malutkiej pracowni w bloku na czwartym piętrze jeszcze wiele zapomnianych koneckich budynków takich jak stara poczta, stara rzeźnia, zakład Łabaczów, spichlerz i wiele, wiele innych. Ma nadzieję, że jeszcze kiedyś, już w prawdziwym muzeum, zwiedzający zobaczą jego prace.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KONECKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie