Rozmowa z Magdaleną Warzechą, pochodzącą z Pińczowa zapowiadającą się śpiewaczką operową

Urodziła się Pani w Pińczowie, ale teraz mieszka w innym mieście. Jakim?

W Bydgoszczy. Od roku studiuję tam w klasie profesor Katarzyny Rymarczyk w Akademii Muzycznej imienia Feliksa Nowowiejskiego. W Pińczowie, gdzie się wychowałam i chodziłam do szkoły, staram się bywać najczęściej, jak tylko się da. Także z okazji występów, co w sobotę, 22 sierpnia, miało miejsce na koncercie "Najpiękniejsze perły muzyki wokalnej" w ramach Świętokrzyskich Warsztatów Wokalistyki i Plastyki Ruchu.

Wyjątkowe są dla Pani występy w rodzinnym mieście?

Są bardzo przyjemne, staram się wypaść u siebie jak najlepiej, a to zawsze generuje dodatkowe emocje. Bardzo lubię występować przed swoją publicznością. Ostatni, jak i ubiegłoroczny występ z okazji XVI Koncertu ku pamięci Jana Góreckiego, wspominam bardzo dobrze.

Jak rozpoczęła się Pani przygoda ze śpiewaniem operowym?
Zaczynałam od śpiewania na szkolnych występach. W pewnym momencie jeden z moich nauczycieli muzyki, profesor Tadeusz Bartos, stwierdził, że powinnam zacząć kształcić głos. Tak trafiłam pod opiekę doktor Romy Ow­sińskiej, pod której kierunkiem ukończyłam Szkołę muzyczną II stopnia w klasie śpiewu solowego z oceną bardzo dobrą, następnie zdałam do Akademii Muzycznej. Szybko tę muzykę pokochałam i teraz nie wyobrażam sobie, by z niej zrezygnować. Przyszłość wiążę ze śpiewaniem repertuaru operowego, pragnę także rozwijać swój głos w dziedzinie muzyki oratoryjnej, kantatowej. Teraz głównie skupiam się na kształceniu mojego warsztatu wokalnego, by w przyszłości wykonywać tę muzykę jak najlepiej.