Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kieleckie pięcioraczki mają już po siedem lat. Co u nich słychać?

wona Rojek [email protected]
Maja, Oliwka, Karolinka, Natalia i Julia - słynne kieleckie pięcioraczki tuż przed pójściem do szkoły wypoczywały nad morzem.
Maja, Oliwka, Karolinka, Natalia i Julia - słynne kieleckie pięcioraczki tuż przed pójściem do szkoły wypoczywały nad morzem. Aleksander Piekarski
Maja, Oliwka, Karolinka, Natalia i Julia, słynne kieleckie pięcioraczki we wtorek poszły po raz pierwszy do szkoły. Dla dziewczynek rozpoczął się nowy etap życia.

Jedyne w Polsce

Jedyne w Polsce

Pięcioraczki przyszły na świat 5 kwietnia 2008 roku. Takie narodziny zdarzają się raz na 52 miliony urodzin. Pięcioraczki, gdzie są same dziewczynki, to jedyne takie siostry w Polsce, a drugie na świecie. Sami rodzice mówią, że to dla nich niezwykłe doświadczenie psychologiczne, chcą wychować dzieci w taki sposób, aby żadne z nich nie czuło się faworyzowane, ani pomijane. Muszą być bardzo uważni na ich prośby i zachowania. Mama zdradza, że córki nieraz zwracają się pieszczotliwie do taty "nasz kochany królu", a wtedy on odpuszcza im wszystkie grzeszki. Dla udobruchania mamy dziewczynki nazywają ją "królową" i śmiejąc się wkładają jej koronę na głowę.

W poniedziałek wieczorem w domu Pauliny i Piotra Szymkiewiczów nie mówiło się o niczym innym, jak tylko o nowym roku szkolnym. Mama dziewczynek prasowała córkom pięć takich samych białych bluzek, tata dopilnował, aby wcześniej się wykąpały i wcześniej poszły spać.

Rodzice opracowywali nową strategię działania, bo przy takiej ilości dzieci w tym samym wieku, nie jest łatwo poradzić sobie ze wszystkimi obowiązkami. - Jak dziewczynki chodziły do przedszkola, to rano jadły tylko jogurty, a śniadania miały w placówce, teraz będą musiały zjadać je w domu, a dodatkowo trzeba będzie przygotowywać im kanapki i napoje do szkoły - mówiła mama. - To wymaga więcej wysiłku, przy wychowywaniu takiej gromadki dzieci w tym samym wieku. Będziemy też musieli o wiele wcześniej wstawać, bo i sama szkoła jest o wiele dalej położona, jest w innej części Kielc, niż było przedszkole, do którego dziewczynki uczęszczały przez cztery lata.

Dobre zaplecze rehabilitacyjne

Paulina Szymkiewicz, mama dziewczynek nie ukrywa, że dość długo zastanawiali się z mężem, jaką szkołę wybrać dla dziewczynek. - W końcu doszliśmy do wniosku, że najlepsza będzie ta na ulicy Jasnej z tego względu, że ma wspaniałe zaplecze rehabilitacyjne, a nasze córeczki z powodu wcześniactwa cały czas potrzebują opieki różnych specjalistów i lekarzy - mówi mama.

- W szkole jest basen, pracują tu logopedzi, pedagodzy, psycholodzy, co jest dla nas bardzo ważne. Do tej pory woziliśmy dziewczynki na dodatkowe zajęcia usprawniające ich zdrowie, co zajmowało sporo czasu, a teraz będą miały większość zajęć na miejscu. Te korzyści zrekompensują nam pewne niewygody związane z dłuższym dojazdem.

Podczas rozpoczęcia roku szkolnego Anna Urban, wychowawczyni pięcioraczek mówiła, że Maja, Oliwka, Karolinka, Natalia i Julia są w jednej klasie, do której chodzi dwudziestu uczniów. - Mamy to szczęście, że w tej grupie uczniów będzie 10 chłopców i 10 dziewczynek, zostanie zachowana jakaś równowaga płci - opowiadała sympatyczna wychowawczyni.

- Rzeczywiście zajmujemy się kompleksowym rozwojem każdego dziecka, w tym takich o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Prowadzimy terapię sensoryczną, jest wiele zajęć usprawniających rozwój fizyczny. Myślę, że rodzice dziewczynek będą z naszej szkoły zadowoleni, zapewnimy dziewczynkom takie zajęcia, jakich potrzebują. Do pomocy w codziennej pracy z uczniami w tej klasie jest też druga pani nauczycielka, Dorota Nowak.

Maria Kalita, dyrektor tej szkoły podkreśla, że przez to, że w klasach są dzieci zarówno zdrowe, jak i te z orzeczeniami o niepełnosprawności wszystkie uczą się empatii, otwartości, opiekuńczości i tolerancji.- Początkowo myśleliśmy o tym, żeby posłać dziewczynki do Szkoły Podstawowej numer 8, mieszczącej się na naszym osiedlu - dodaje Piotr Szymkiewicz. - To również bardzo dobra szkoła. Ale przeważyło to, że na ulicy Jasnej jest bardzo dobre zaplecze rehabilitacyjne,
postanowiliśmy tam zapisać córki. Najwięcej obowiązków spocznie na głowie żony, bo ja zaczynam pracę o godzinie siódmej i to Paula będzie odwoziła córki do szkoły i przywoziła je po lekcjach. Córki kilka godzin będą musiały spędzić w świetlicy, bo nauka w szkole jest na dwie zmiany. W niektóre dni lekcje kończą się o godzinie szesnastej.

Kolejny etap w życiu

Rodzice bardzo przeżywają nowy etap w życiu swoich córek. - Już od jakiegoś czasu przygotowywaliśmy dziewczynki do pójścia do szkoły. - Każda chciała mieć własny elementarz, więc je kupiliśmy, chociaż w szkole pewnie będą obowiązywały inne książki. - Chciały mieć osobne biurka, miejsca do nauki, więc im je zapewniliśmy - mówi mama. - Uczyliśmy je pisania literek, czytania, systematyczności. Pod wieczór od paru miesięcy sprawdzałam córeczkom zeszyty, mają ich całe mnóstwo. Chociaż każda dziewczynka ma inne zdolności, to lubią się uczyć.

- Mamo, a kiedy przyjdziesz sprawdzić mój zeszyt - dopytywały się po kolei. - Wieczorem padamy ze zmęczenia - śmieje się tata. - A teraz, gdy dojdzie pilnowanie córek przy odrabianiu lekcji będzie jeszcze więcej rzeczy na głowie. Nie ukrywamy, że piątka dzieci daje nam nieraz w kość. Nasze pociechy są bardzo ciekawe świata, zadają mnóstwo pytań, każda z nich uczy się tego samego w jednym czasie i to jest dla nas rodziców największym wyzwaniem. Dziewczynki wypracowują w nas wielkie pokłady cierpliwości i uczą nas wielkiej pokory do życia. Mimo trudów, uskrzydla na to, że nasze córki przez siedem lat zrobiły niesamowite postępy zdrowotne i emocjonalne. Te osiągnięcia zostały wypracowane ciężką pracą i okupione zdrowiem, szczególnie mojej żony, ale żona taka już jest "zawsze musi mieć wszystko dopięte na ostatni guzik" - śmieje się Piotr.

Gwar i ruch

Chociaż obowiązków przybywa to dziewczynki nie czują tego, że są dla swoich rodziców ciężarem, a Ci nie dają im tego odczuć. Starają się, nawet mimo niedogodności logistycznych, jeździć na wycieczki ze swoimi pociechami i pokazywać im wiele nowych, ciekawych miejsc, przez co mogą poznawać świat. Niedawno były na wakacjach, kapały się, opalały, są pełne radości. Przybiegają wesołe po wieczornej kąpieli - Mamusiu, a ja z kim będę siedziała w ławce, bo chciałabym z Julią - krzyczy Karolinka. - A gdzie jest mój piórnik - dopytuje się Julka. - Mamo, a jakie nam będziesz dawała napoje do szkoły - pytają pozostałe dziewczynki, robiąc przy tym mnóstwo hałasu. - Taki gwar mamy z nimi non stop, już się przyzwyczailiśmy - mówi Paulina Szymkiewicz. - Z każdym miesiącem, rokiem czekają nas nowe emocje. Dobrze, że na co dzień pomagają na babcia i dziadziuś, obecnie najbardziej zaangażował się w pomoc mój tata, bo przeszedł na emeryturę - mówi pani Paulina.

Paulina i Piotr Szymkiewiczowie na razie nie myślą o tym, jakie ich córki mogłyby wykonywać w życiu zawody, jest na to za wcześnie. - My najbardziej chciałybyśmy być modelkami - krzyczą dwie dziewczynki. - A my będziemy fryzjerkami albo piosenkarkami - mówią pozostałe. - Teraz najbardziej zależy nam na tym, żebyśmy miały fajne koleżanki i kolegów w naszej klasie. - Trzeba poczekać do pierwszej wywiadówki, żeby zobaczyć jak dziewczynkom idzie nauka - podsumowuje rozmowę tata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie