Co za wiosna
wszędzie
swąd spalonych traw
w nozdrza bije mocny ślad
człowieka z epoki
Czy dlatego
wypatruję głazów
za których łupkami
skryły się prawieki?
Draśnięty krzemieniem
wciąż myślał
w zbieractwo szedł
palił trawy
było żyźniej Czy ja wiem?
Nie ma sprawy
- przedawniona -
Jak wilk wdycham przeszłość:
ani głupota ani zabawa
przetrwać - w niedźwiedziej skórze
na odwilż czekać
to była sprawa!
Co za wiosna:
w gniazd pogorzeliskach - strach
się wylągł
mdlącą zatyka mnie ciszą
łąki czarne skręty ćmią
oparzone brzozy chłodzi wiatr
sosny smolne
- półżywe pochodnie
nie zapomną - nawet tysiąc lat
Zbolały całun po milionach istnień
odważna okryje trawa
nie wiem gdzie przysną słowiki
(z ich marzeń bzów śpiewne pąki)
Z dymem uleciał błękit skrzydlaty
modraszka - impresja łąki
Erę w której żyjemy
nazywać będą - "człowieka"
- Ach jaki postęp jaki postęp
(wszystkiemu ludzie poradzą)
- Co po nas?
pytanie
w zwoju historii Ziemi
z nadzieją cierpliwie czeka
Leszczyny, marzec/kwiecień, 2012 r.
Miłość nie zna…
Kiedy nad roztkliwioną wiosennie przystanęłam rzeką
ptak w nagich gałęziach jak anioł zaśpiewał
trwały w niemym zachwycie skamieniałe krzewy
i ja z myślą że miłość nie zna przedawnienia
Na słowika za wcześnie
ale z jego to pieśni fraza roztęskniona
Tak - przytaknął mech świeży
i mrugnęła przylaszczka
w listka pochyleniach:
jeśli miłość prawdziwa - nie zna przedawnienia
Dzięcioł czarny przebrany za poszczącą wronę
troskliwie łata dratwą spróchniały wór drzewa
a nad wodą tak rzewnie że aż serce pęka
kos
wytrwale to samo jeszcze mocniej śpiewa
Leszczyny, 15 marca 2010.
Leszczyńska dróżka do kościoła p.w. św. Jacka
I
Ważek niebieskoszmaragdowych
taniec na Lubrzance
ziół zapach mocny od łąki zawiewa
lis chudy przeciął trasę
słowik zamiast śpiewać
w milczeniu - zagrodzi ci drogę
by piór halabardą obronić swe gniazdko
(dróżka niczym dżdżownica)
trzeba oko w oko
- ech…
gdy w nie spojrzysz
porównasz je z gwiazdą waleczną
gdy pierwsza na firmament ciemności się wdziera
II
Trakt z czasów Żeromskiego -
kamień mnie uwiera w tańcu wymuszonym
oddając na gibki podbój niezliczonym braciom
biel wełnianek w mokradłach
schłodzi - spotkań z jeżyną
tatuaże małe
Ze Skały starowinki spieszą na różaniec
z oktawą wieńcówek na różyczkach serca
storczyk dziką miłością pokropił oblicze
i ukrywać nie umie ani nie chce siebie
III
W górze głośno - warkot od Masłowa -
ileż to świętokrzyskie niebo duchów niesie!
Ktoś ciągle tęczę goniąc obłoki rozsnuwa
czarownica z mgieł leśnych lotniarzem zamiata
i dynda biedak blady jak wieczorna zjawa
Drzewa tu z Andriollego - gotowa rycina
nic nie trzeba dodawać malować wycinać
Czasem wichura ułoży do snu starą wierzbę
atlas ptaków spłoszonych otworzy powietrze
tak czyste
że zda się z zieleni majowej złożone
Gdyby ci przyszło kiedy odwiedzić te strony
zanurz stopę w Lubrzance
motylki: błękitny i pomarańczowy
cicho i subtelnie
omiotą serca pokrzywiane smutki
byś mógł łąką leszczyńską odetchnąć
i zamarzyć jej trwanie -
wielobarwnie
dzielne
21 lipca 2011 r. Leszczyny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?