Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny, straszny pożar w powiecie koneckim. Nie żyją dwie małe dziewczynki, bliźniaczki! - nowe dramatyczne fakty (video, zdjęcia)

/minos/
Na zdjęciu akcja strażaków w Krasnej w gminie Stąporków.
Na zdjęciu akcja strażaków w Krasnej w gminie Stąporków. fot. Michał Nosal
We wtorek przed godziną 13 wybuchł duży i straszny w skutkach pożar domu w miejscowości Krasna w gminie Stąporków w powiecie koneckim. W pożarze zginęły dwie małe, około trzyletnie dziewczynki - bliźniaczki.

[galeria_glowna]
Marcin Janus - bohaterski nauczyciel, który wyniósł dziewczynkę z ognia w Krasnej: Nie było czasu się zastawiać

Pożar wybuchł, gdy dziewczynki zostały same w domu. Dzieci były głodne, więc babcia zostawiła je i poszła do sklepu. Policjanci potwierdzają, że dwie trzyletnie siostry były wczoraj pod opieką 71-letniej babci, w niewielkim drewnianym domu w miejscowości Krasna w gminie Stąporków. Jak informowali strażacy, w domu nie było prądu, tylko węglowa kuchnia. W pewnym momencie dziewczynki zostały same.

- Z naszych ustaleń wynika, że babcia wyszła do sklepu. Czy była jeszcze gdzie indziej? Jak długo nie było jej w domu? Na te pytania będziemy szukać odpowiedzi - mówi Waldemar Cisowski, zastępca komendanta powiatowego koneckiej policji.

Sklep znajduje się niedaleko od domu 71-latki. Ekspedientka i strażak ochotnik, który także był akurat w sklepie, potwierdzają, że kobieta robiła zakupy. - Wzięła chleb, ciastka i pasztecik. Mówiła, że dzieci są głodne i chcą jeść - relacjonuje pracownia sklepu.

- Nic nie było widać i nagle gwałt - wspomina strażak ochotnik. Mówi ,że podniósł się alarm, ludzie przejeżdżający drogą zauważyli dym.

Obok domu samochodem przejeżdżało młode małżeństwo. Mężczyzna rzucił się na ratunek i wyniósł z płonącego domu jedną z dziewczynek. Drugą z dziewczynek starał się ratować również strażak ochotnik, który był w sklepie. - Myślałem, że może uda się wejść do środka oknem. Ale tam był żywy ogień - relacjonuje.

Dziewczynką wyniesioną z płonącego domu zajęła się pielęgniarka z oddziału neurologii koneckiego szpitala, mieszkająca kilka domów dalej. Koleżanka zaalarmowała kobietę. Ta przybiegła na miejsce i zaczęła reanimację. Później starania o uratowanie dziecka przejęła załoga karetki.

Oficer dyżurny Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Końskich sygnał o pożarze w Krasnej dostał o godzinie 12.36. - Z informacji wynikało, że w płonącym domu ktoś jest, dlatego na miejsce skierowanych zostało łącznie sześć zastępów. Chodziło o to, żeby dysponować jak największymi siłami - tłumaczy Bogusław Jakóbczyk, dowódca Jednostki Ratowniczo Gaśniczej w Końskich.

Jako pierwsi z zaalarmowanych dotarli strażacy ochotnicy z Krasnej. Ich siedziba znajduje się około 500 metrów od miejsca pożaru. - Z relacji wynika, że gdy przyjechali ogień wydostawał się już z domu na zewnątrz oknami i przez dach. Gdy na miejsce dotarli strażacy z Końskich, w aparatach ochrony dróg oddechowych weszli do domu. Ale nie znaleźli nikogo żywego - uzupełnia Bogusław Jakóbczyk.

Reanimację trzylatki wyniesionej z płonącego domu przerwano po około 40 minutach. Życia dziewczynki nie udało się uratować. Kiedy ogień został już pokonany i trwało dogaszenie ocieplanych sianem ścian, w kuchni strażacy znaleźli ciało drugiej z dziewczynek.

Mieszkańcy miejscowości tłumnie zabrali się, by obserwować prace strażaków. Rozmawiali szeptem. Stali niczym na pogrzebie. - Dom jak dom. Ale stracić dwójkę dzieci.. Jezus kochany - załamywała ręce jedna z sąsiadek. - Idą święta, a tu taka tragedia - dodawała inna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie