Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal w szpitalu w Skarżysku. Zapomnieli poinformować o śmierci babci

Iza BEDNARZ
Skandal w szpitalu w Skarżysku-Kamiennej. "Zapomniano" poinformować rodzinę o śmierci starszej kobiety, choć o jej zdrowie dopytywała się wnuczka.

Tak powinno być

Tak powinno być

Rozporządzenie ministra zdrowia z 31 października 2006 roku w sprawie postępowania ze zwłokami osób zmarłych w szpitalu.
Osoba wskazana w regulaminie porządkowym szpitala niezwłocznie zawiadamia o śmierci pacjenta przebywającego w szpitalu lekarza leczącego lub lekarza dyżurnego. Lekarz ten, po przeprowadzeniu oględzin, stwierdza zgon i jego przyczynę oraz wystawia kartę zgonu. W przypadkach, gdy zgodnie z ustawą ma być przeprowadzana sekcja zwłok, stwierdzenie przyczyny zgonu następuje po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Wyżej wymieniona osoba wskazana w regulaminie porządkowym szpitala niezwłocznie po stwierdzeniu zgonu pacjenta zawiadamia wskazaną przez chorego osobę lub instytucję, przedstawiciela ustawowego albo opiekuna faktycznego, o śmierci pacjenta.

Sytuacja pacjentki bez zmian - usłyszała kobieta telefonująca do szpitala w Skarżysku-Kamiennej, żeby dowiedzieć się o swoją babcię. Pacjentka zmarła poprzedniego dnia. Dopiero dwa dni później udzielono jej informacji o śmierci babci.

- Dla mnie to jakaś paranoja, jak można tak traktować chorego i jego rodzinę. Przecież odwiedzaliśmy babcię, przy przyjmowaniu jej do szpitala został podany numer kontaktowy, gdyby nastąpiła jakaś nagła sytuacja, dlatego rodzina powinna być powiadomiona o śmierci nazajutrz rano, a nie po dwóch dniach! - denerwuje się Grzegorz Herman, wnuk Leokadii Herman, która zmarła w szpitalu w Skarżysku-Kamiennej.

Pani Leokadia po przebytym udarze trafiła 3 maja na Oddział Neurologii Szpitala Powiatowego w Skarżysku-Kamiennej. - Wiedzieliśmy, że stan babci jest ciężki, liczyliśmy się z tym, że może w każdej chwili umrzeć, dlatego odwiedzaliśmy ją regularnie. Podałam swój adres i telefon w dokumencie, który wypełnia się w momencie przyjmowania chorego do szpitala. Były tam wszystkie potrzebne dane - relacjonuje pani Agnieszka, wnuczka zmarłej.

28 maja około godziny 21 Leokadia Herman zmarła. Kiedy 29 maja około godziny 13 wnuczka pani Herman zadzwoniła do szpitala, żeby dowiedzieć się, czy stan babci się poprawił, została poinformowana, że sytuacja pacjentki jest bez zmian. - Wybrałam się do szpitala w poniedziałek, 30 maja, do ordynatora, bo babcia miała zostać wypisana do domu. I dopiero od niego dowiedziałam się, że babcia zmarła dwa dni temu. Ordynator mi wytłumaczył, że był na urlopie, więc nie mógł mnie zawiadomić, a jakaś lekarka wyjaśniła, że nikt nie miał czasu szukać w karcie chorego, czy jest adres i telefon osoby, którą trzeba poinformować o śmierci babci - relacjonuje wnuczka Leokadii Herman.
KTOŚ ZANIEDBAŁ

Rodzina zmarłej pacjentki uważa, że szpital rażąco zaniedbał swoje obowiązki. Potwierdza to również Danuta Jackowska ze Świętokrzyskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, powołując się na rozporządzenie ministra zdrowia z 2006 roku, mówiące o tym, że szpital ma obowiązek niezwłocznie zawiadomić wskazaną wcześniej przez chorego osobę lub instytucję o śmierci pacjenta. - Zwykle takie zawiadomienie składa się telefonicznie po dwóch godzinach od stwierdzenia zgonu - dodaje.

SZPITAL SIĘ KAJA

Maciej Juszczyk, dyrektor szpitala w Skarżysku-Kamiennej, ubolewa nad tym, co się stało. Przyznaje, że nie zawsze udaje się zapanować nad wszystkim, co się dzieje w szpitalu, w tym także nad personelem medycznym. - Poleciłem dyrektorowi do spraw medycznych przeprowadzenie procedury sprawdzającej i w najbliższym czasie odpowiem na zarzut rodziny pacjentki. To, co się stało jest absolutnie naganne - mówi.

Grzegorz Herman złożył pisma do dyrekcji szpitala i do rzecznika praw pacjenta o wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, które zaniedbały obowiązek poinformowania rodziny o śmierci bliskiej osoby.

- Nie chcemy się mścić. Chcemy przestrzec innych pacjentów i ich rodziny. Mamy nadzieję, że takie sytuacje już się nie powtórzą - mówią przedstawiciele rodziny zmarłej.

- Przeżyłem w swoim życiu śmierć drugiej babci, która również zmarła w nocy w szpitalu, i w tamtym przypadku lekarze bez problemu znaleźli numer kontaktowy zapisany w karcie i potrafili poinformować nad ranem, że nastąpiła śmierć. Dlatego bardzo dziwi i smuci mnie zachowanie lekarzy Oddziału Neurologii Szpitala Powiatowego w Skarżysku-Kamiennej - dodaje Grzegorz Herman.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie