MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Był jak król! Niezwykła historia kariery Witolda Zaraski. Część I

Jarosław PANEK, [email protected]
Najnowsze zdjęcie Witolda Zaraski, wykonanie kilkanaście dni temu w Kielcach podczas bankietu Targów Kielce
Najnowsze zdjęcie Witolda Zaraski, wykonanie kilkanaście dni temu w Kielcach podczas bankietu Targów Kielce
Witold Zaraska! Twórca potęgi kieleckiego Exbudu. Był jak król. Bogaty, sławny, podziwiany. Rządził apodyktycznie, niczym legendarna szefowa amerykańskiego Vogue’a Anna Wintour. Przyjmował głowy państw. Pod koniec zawodowej kariery oszalał z miłości do dużo młodszej od siebie dziewczyny. Oto historia oszałamiającego sukcesu, dużych pieniędzy, wielkiego romansu i zaskakującego końca zawodowej kariery.

Opisywaliśmy już kiedyś dzieje Exbudu oraz Witolda Zaraski. Ale wtedy nasze internetowe serwisy jeszcze raczkowały. Dziś przypominamy ten cykl, aby mogli go przeczytać także nasi internuaci. Jeszcze raz odsłaniamy kulisy powstania, potęgi, a potem końca legendy świętokrzyskiej gospodarki, pierwszej polskiej giełdowej spółki, kieleckiego Exbudu. Legendy, która nigdy nie umarła, bo wciąż budzi emocje.

Człowiek - wizjoner

U szczytu swej potęgi kielecki Exbud był jak małe, bogate państwo. Zatrudniał kilka tysięcy ludzi, wielu z nich uczynił bardzo zamożnymi, gościł nawet głowy państw, a swym najbardziej zasłużonym pracownikom wręczał ciężkie statuetki z litego srebra i złote zegarki.

Dziś ta dawna perełka świętokrzyskiego biznesu należy już do koncernu budowlanego Skanska, a były prezes Witold Zaraska, ongiś jedna z najważniejszych osób w Polsce, zaszył się w Małopolsce. Niedawno zresztą znów zmienił miejsce zamieszkania. Co sprawiło, że najcenniejsza polska marka, duma Kielc, praktycznie znikła z rynku? Zła koniunktura na rynku, spisek, a może historia... wielkiego romansu? Przypominamy dziś cykl, który kiedyś publikowaliśmy w gazecie, a teraz po raz pierwszy przybliżamy naszym internautom w odcinkach.

W swym najlepszym okresie kielecki Exbud wyrósł na niewyobrażalną potęgę z kolosalnymi zyskami. To on rozdawał karty w branży, to on zgarniał wszelkie możliwe nagrody. Był także obiektem marzeń wszystkich młodych ludzi, pragnących szybkiej kariery. Exbud to także osoba bez wątpienia charyzmatycznego szefa i twórcy tej potęgi, prezesa Witolda Zaraski. Człowieka – wizjonera, który jeszcze za komuny odważył się stworzyć firmę zarządzaną według kapitalistycznych standardów.

Ponury prima aprilis

Śmiało można powiedzieć, że Exbud nigdy nie osiągnąłby takich sukcesów, gdyby właśnie nie Witold Zaraska. Postać niskiego wzrostu, przez wrogów zwany pogardliwie „małym”, zmuszał nawet swych najzagorzalszym przeciwników co najmniej do szacunku. O prezesie Zarasce przez wiele lat krążyły legendy i anegdoty. A to tym, że potrafił w prima aprilis zwolnić kilku dyrektorów, żeby na drugi dzień ich przyjąć, że kochał najlepsze samochody i luksus, że jego 800 - metrowa willa w Zagnańsku, to prawdziwy pałac, że na jego życie i wielkie pieniądze dybali przestępcy, wysyłając listy z pogróżkami.

Słynny w Kielcach był jego konflikt z rekinem giełdy i konkurentem w branży budowlanej, Michałem Sołowowem, z którym mimo oschłych stosunków, zdołał ubić interes sprzedaży „Słowa Ludu” i Radia „Tak”. Wiele z tych opowieści ma w sobie ziarna prawdy, inne nieco przeinaczono, jeszcze inne zmyślono.

Fakt, że Witold Zaraska na swój sposób rządził nie tylko w Kielcach, ale i w Polsce. Bo mało było w naszym kraju przedsiębiorców, dla których specjalnie przyjeżdżały z Warszawy albo innych stolic europejskich głowy państw. Prezes Zaraska przez wiele lat był w wielu dziedzinach pierwszy. To on stworzył w PRL – u pierwszą zarządzaną według rynkowych reguł firmę, to on współtworzył Business Centre Club, to Exbud był jedną z pierwszych sprywatyzowanych polskich firm państwowych i jedną z pierwszych pięciu giełdowych spółek, które zadebiutowały na parkiecie warszawskiej giełdy. Parkiet ów zresztą również powstał w dużej mierze dzięki prezesowi Exbudu.

Nawet gdy Witold Zaraska przestał być już szefem wielkiej grupy finansowej to i tak nie dawał o sobie zapomnieć. Jako pierwszy odważył się wytoczyć proces warszawskiemu domu aukcyjnego Agra Art, gdy część specjalistów uznała że obraz Władysława Maleckiego, „Pejzaż z oddziałem powstańczym” kupiony za 155 tysięcy złotych to falsyfikat. Wydawać by się mogło, że Witold Zaraska niczym król Midas, czego dotknie, zamienia w złoto. Złoto, a raczej złote brzęczały także w jego prywatnej sakiewce.

Przez kilka lat ten słynny kielecki menadżer, znajdował swoje miejsce na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”, a sam siebie chętnie przyrównywał do legendarnego menadżera Lee Iacocci, który kiedyś uratował od bankructwa amerykański koncern Chrysler tyle, że „Lee Iacocca już się zatrzymał, a ja biegnę dalej” – mawiał o sobie Witold Zaraska. Ale ten bieg dość nagle i raptownie się skończył, a bohater naszego cyklu, zamieszkał w wielkiej willi pod Krakowem, skąd od czasu do czasu wpada jedynie do stolicy oraz do Kielc, gdzie niedawno gościł na bankiecie Targów Kielce.

Jutro o tym, jak i dlaczego Witold Zaraska w ogóle pojawił się w naszym regionie.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia