Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Faszyn from Raszyn" w Radomiu. Moda na kicz rządzi w Internecie i na imprezach

tnt
„Faszyn from Raszyn” kpi z ofiar mody, które nie potrafią łączyć obowiązujących trendów, nieudolnie miksują różne stylizacje.
„Faszyn from Raszyn” kpi z ofiar mody, które nie potrafią łączyć obowiązujących trendów, nieudolnie miksują różne stylizacje. www.facebook.pl/faszynfromraszyn
Białe kozaki, za mały neonowy t-shirt, spod którego wystaje czarny koronkowy stanik, spódniczka w panterkę i siateczkowe rajstopy, a na głowie - tapir z doczepianych włosów. Modowa makabra? Stylizacja, która woła o pomstę do nieba? Pewnie! Chcecie więcej? Koniecznie zajrzyjcie na „Faszyn from Raszyn” - w Internecie i w „realu”, w radomskim Flamingo.

Co to? Pierwsza odsłona, to „**ujowa strona o modnie ubranych ludziach”, druga - impreza, na której trzeba być.

Ćwierć miliona fanów kiczu

„Faszyn from Raszyn” to blog i profil na Facebooku, który bije rekordy popularności. Na portalu społecznościowym prawie ćwierć miliona osób obserwuje kolejne stylizacje, które wrzuca autorka, a przesyłają wierni fani.

Kim jest dziewczyna, która postanowiła wyśmiać umysłową biedę, pokazać ofiary mody, zakpić z trendów, marek i metek? To Marta, radomianka, która 10 lat temu wyjechała na studia do Warszawy. Pracuje, prowadząc serwis internetowy, a po godzinach śledzi modowe wpadki Polaków. O sobie mówi niechętnie, bo to, co najważniejsze w jej blogu, to wszechobecny kicz. O kiczu wie wszystko - to efekt prowadzenia od 2012 roku bloga „Faszyn from Raszyn”.

Jak na sylwestra w Nadarzynie

- Pracuję blisko show-biznesu, a jedną z moich pasji jest fotografia. Kiedy przemieszczałam się po Warszawie, zawsze robiłam zdjęcia ludziom, tym dobrze i źle ubranym. Te reportaże pokazywałam znajomym. Pytali mnie o nowe zdjęcia, więc z czasem zaczęłam je umieszczać w sieci. Widziałam interakcję z czytelnikami, którzy zaczęli mi wysyłać zdjęcia. Machina bloga zaczęła się rozkręcać - opowiada i tłumaczy genezę nazwy bloga: - Oglądałam jakiś sezon „Top Model”. Jeden z jurorów, chyba Dawid Woliński, powiedział do dziewczyny, która chciała zostać modelką, że ubrała się jak na sylwestra w Nadarzynie. Z Nadarzynem skojarzył mi się Raszyn, bo podwarszawskie miejscowości uważane są, z resztą niesłusznie, za kolebkę złego gustu. Tak powstał „Faszyn from Raszyn” - mówi Marta.

Przez lata funkcjonowania bloga to określenie stało się bardzo nośne, weszło do codziennego języka. - Nawet mojemu bratu zdarza się w szkole usłyszeć, że ktoś wygląda jak z „Faszyn from Raszyn” - śmieje się Marta.

Moda ze stolicy

Pierwsze zdjęcia Marta robiła sama, na ulicach Warszawy.

- Bo to nie małe miasteczka są najgorzej ubrane, tylko właśnie metropolie. Tam widać, jak bezmyślnie ludzie gonią za modą, jak nie potrafią się zdecydować na jeden obowiązujący trend, tylko miksują różne stylizacje znane z gazet czy nawet modowych telewizji. Niestety to, co świetnie wygląda na wybiegu, na ulicy jest po prostu śmieszne. Nie mamy umiaru, i z tego się nabijam - mówi blogerka.

- Na początku często słyszałam zarzuty, że naśmiewam się z biedy czy ze starszych pań, które być może już nie są do końca sprawne umysłowo, ale ja nie pokazuję takich ludzi, na blogu zdarzają się przysłowiowe białe skarpety do sandałów, ale najczęściej są to stylizacje tak wypełnione najnowszymi trendami, że aż kipi z nich blichtr - dodaje Marta.

Żniwa na Pradze

„Faszyn from Raszyn” to także panie, które zdają się nie wychodzić z salonu urody. Kolejne warstwy doczepionych włosów, makijaż, pod którym trudno rozpoznać rysy twarzy, kilkucentymetrowe tipsy z kryształkami. Świecidełka, złoto, srebro i platyna naraz, a do tego - futra, panterki, tygrysy, zeberki… Byle na bogato!

- Na początku największe „żniwa” miałam na Pradze, ale i Śródmieście dawało mi duże pole do popisu. Teraz to czytelnicy przesyłają zdjęcia, a ja je przesiewam i umieszczam na blogu te moim zdaniem najtrafniejsze. Okazuje się, że „wczesna Doda” jest ciągle w cenie - śmieje się blogerka. - Dokumentujemy wspólnie modowe wpadki zwykłych ludzi, tych, którym mijamy na ulicy. Nie chcemy dotykać nikogo osobiście, nie pokazujemy twarzy, tylko pewne społeczne zjawisko.

Przy niemal każdej z ilustracji znajduje się krótki komentarz - najczęściej dowcipnie i celnie podsumowujący konkretny pomysł na kiepską kreację. Swoje niekiedy bezlitosne werdykty wyrażają też fani strony.

O tym, że czytelnicy bloga nie mają problemów z uchwyceniem spektakularnych modowych wpadek, niech świadczy fakt, że jeszcze kilka lat temu niezdrową sensację na ulicach Radomia wzbudzał handlarz z jednego z targowisk, który dumnie wypinał owłosioną pierś z niemal naturalnej wielkości Dzieciątkiem Jezus na łańcuchu, na którym można by prowadzić krowę na pastwisko.

Daiadsy z „Czarnych Tarasów”

Zresztą, to właśnie targowiska zdają się być przekleństwem miłośników mody. Pełne podróbek z wariacjami na temat Adidasa (Daiads, abibas i tym podobne) czy Nike, a przede wszystkim ubrań, które na Europejki są po prostu za małe.

Radomianie ochrzcili największy z bazarów „Czarne Tarasy”, na wzór niezwykle popularnego centrum handlowego ze stolicy.

- Nie można generalizować, że ciuchy z bazaru są złe. Można ubrać się dobrze na bazarze i fatalnie w drogim markowym butiku. Ważne, żeby zachować umiar - tłumaczy Marta.

Tego umiaru często brakuje i zwykłym Polakom, i ludziom ze świecznika, którzy także stają się czasem bohaterami strony.

- Nie skupiam się na VIP-ach, bo oni i tak są na okrągło oceniani. Chcę pokazać, że zwykli ludzie na fali konsumpcjonizmu i w natłoku informacji nie radzą sobie z modą.

Szczyt tandety

Jakie są największe, według czytelników bloga, modowe grzechy Polaków? Totalny przypał to oczywiście sandały ze skarpetami. Klasyka gatunku to też zwierzęcy motyw od stóp do głów, złoto, srebro i cekiny od rana do wieczora, Emu, które pamiętają lepsze czasy czy klapki Kuboty. Triumfy święcą wszelkie podróbki.

- No i ludzie w za małych ubraniach, to plaga - dziewczyna rozmiaru 44 wciśnięta w 36 nie będzie nigdy dobrze wyglądać. Ktoś powie, że Polki nie mają kompleksów, ale przecież noszenie za małych ciuchów może bywać niezdrowe - opowiada Marta. - Mam też wrażenie, że mamy problem z dostosowaniem stroju do pory roku. Kuse sukienki przy siarczystym mrozie idą w parze z kozakami latem. Ostatnio w Poznaniu widziałam panią w sandałach na obcasach, bez rajstop, w grudniu. To był dla mnie szok.

Kumulacją bezguścia bywają także święta narodowe. - Było mi dane udowodnić powiedzenie „wystroić się jak stróż w Boże Ciało”. Nad morzem widziałam procesję w dzień Bożego Ciała. Każdy miał na sobie to, co uważał za najlepsze, panie uginały się wręcz pod biżuterią. W czasie odwiedzin na cmentarzach 1 listopada panie robią sobie zdjęcia przy grobach w futrach i białych kozakach. To budzi wręcz niesmak - dodaje Marta.

Imprezy „na bogato”

Zażenowanie miesza się z zachwytem - fani bloga codziennie śledzą nowe wpisy, i oswajają się z kiczem. - Na początku ludzie mocno hejtowali bloga, ale kiedy pojawiły się imprezy, nabrali dystansu do tego, co pokazuję - mówi Marta. - Okazuje się, że są one nieodłączną częścią bloga, że można wreszcie porzucić konwenanse, bawić się na całego, i ubrać tak „na bogato”, że aż będzie biło po oczach.

Najnowsza odsłona odbędzie się właśnie w Radomiu. W piątek, 22 stycznia, w klubie Flamingo przy ulicy Żeromskiego 44 będzie „Faszyn from Raszyn - Faszyn party, faszyn szoł”, czyli impreza, na której będą obowiązywały stylizacje znane z bloga.

Marta na facebookowym profilu „Faszyn from Raszyn” pisze o imprezie tak: „Myślę, że tego nawet chytra baba z Radomia się nie spodziewała! Zapraszamy na drinki na bazie Zbyszko 3 Cytryny! Pamiętajcie - wpuszczamy tylko w oryginalnych ciuchach. Nie poskąpimy również ciepłego ruskiego szampana! Jeśli masz zamiar przyjść z szpilkach z Dajśmana i zawojować parkiet przy hitach, takich jak Eksplołżyn Kalwi &Remi i Here I Go Again Mandaryny, to nie powstrzymuj się! Przyjdź! Tej imprezy ewidentnie nie możesz przegapić!”.

Unurzani w kiczu

Poprzednie imprezy pokazały, że tego wieczoru będzie królowała tandeta, kicz i bichtr, i jedno jest pewne - będziemy bawić się wyśmienicie. - Te imprezy to takie odkręcenie wentyla, spuszczenie powietrza z napuszonego świata clubingu, gdzie każdy jest piękny i bogaty. Ludzie zarzucają mi, że jak się tak śmieję z ich ubrań, to nie powinnam także robić imprezy. Zdarzały się groźby, usuwałam zdjęcia z bloga na czyjeś życzenie - opowiada Marta. - Po prostu blog to forma dokumentu, pokazuję to, jak wygląda polska ulica, jak na nią patrzą fani bloga i profilu na Facebooku, przysyłając foty. Fakt, nie ma moich zdjęć, bo nie ja jestem tutaj najważniejsza. Ludzie, niezadowoleni z mojej działalności, piszą: „Pokaż, jak ty się ubierasz!” - mówi Marta. - I pokazuję, bo jestem na tych imprezach, je także dokumentuję, rozdaję wlepki, nagrody w konkursach. Też lubię bawić się tą konwencją, raz na jakiś czas zanurzyć się w kiczu. A na co dzień? Mam nadzieję, że żaden z moich czytelników nie przyśle mi mojego zdjęcia, złapanego na ulicy, z dopiskiem: to jest dopiero „Faszyn from Raszyn”.

Faszyn party, faszyn szoł

Imprezy tematyczne są wpisane w funkcjonowanie bloga Marty. Najbliższa z nich będzie właśnie w naszym mieście już dzisiaj. „Faszyn from Raszyn - faszyn party, faszyn szoł”, czyli ipmreza w przebraniach w stylistyce, którą pokazuje blog, będzie w piątek, 22 stycznia, o godzinie 21 w klubie Flamingo (Żeromskiego 44). Wstęp 10 złotych od osoby, ale osoby przebrane do godziny 22 będą miały wejście za darmo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie