Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostry spór w Opatowie o to jak powinno wyglądać wsparcie dla tworzących miejsca pracy

Michał Leszczyński
Obecne pomieszczenie szwalni jest za ciasne. Kobiety pracują na dwie zmiany, a ekonomika wymaga pracy na jedną zmianę. Aby tak się stało, potrzebna kolejna hala produkcyjna.
Obecne pomieszczenie szwalni jest za ciasne. Kobiety pracują na dwie zmiany, a ekonomika wymaga pracy na jedną zmianę. Aby tak się stało, potrzebna kolejna hala produkcyjna. Michał Leszczyński
Panie, które założyły firmę, szyją ubrania i świetnie radzą sobie na rynku, mają żal do burmistrza Andrzeja Chanieckiego, że nie dotrzymał obietnicy. Są mocne w słowach listy.

Byłe pracownice dużej opatowskiej szwalni upadłej w w 2009 roku, które w mieście założyły firmę szyjącą koszule są rozgoryczone zachowaniem Andrzeja Chanieckiego, burmistrza Opatowa, który - ich zdaniem - najpierw zaproponował im wynajęcie od gminy budynku po byłej szkole w Brzeziu, a teraz, jak mówią, wycofał się z propozycji.

Po upadku szwalni Collar Textil, największego prywatnego pracodawcy w Opatowie, ponad setka kobiet z powiatu opatowskiego została bez pracy. W pomoc pozbawionej pracy załodze angażowali się parlamentarzyści, lokalni włodarze i każdy, kto mógł. W końcu byli pracownicy musieli poradzić sobie sami. Ewa Rokicka i Liliana Baka założyły firmę B&R Abati. Wynajęły niewielką halę przy ulicy Sienkiewicza w Opatowie. Zainwestowały w maszyny i rozpoczęły przygodę z prywatnym biznesem.

- W 2010 roku pojawił się pomysł utworzenia małej firmy produkcyjnej, bazującej na wieloletniej opatowskiej tradycji szycia wysokiej jakości koszul - mówi Ewa Rokicka, współwłaścicielka szwalni.

NOWE MASZYNY I CORAZ WIĘCEJ ZAMÓWIEŃ

W listopadzie 2010 roku firma rozpoczęła produkcję. Pracę znalazło piętnaście kobiet, byłych pracownic Collar Textil.

- Brak możliwości zatrudnienia u miejscowych pracodawców, brak wiedzy i umiejętności sprzyjających szybkiemu przekwalifikowaniu się, czy też wiek 45-55 lat zepchnął wiele mieszkanek powiatu opatowskiego do punktu, w którym wszelkie możliwości podjęcia jakiejkolwiek pracy, by z godnością dociągnąć do wieku emerytalnego, zamykały się - dodaje Liliana Baka, współwłaścicielka.

Pierwszy rok działalności firmy był trudny. Ale kobiety stworzyły mocny zespół otwarty na nowe doświadczenia.

- Musiałyśmy stanąć na wysokości zadania i pokazać, że jesteśmy grupą profesjonalnie przygotowaną do współpracy z najbardziej wymagającym klientem, a nie tylko zbieraniną przypadkowych bezrobotnych - uzupełniają panie.

Od 2013 roku firma zatrudniała już 21 osób. Kupiono nowe maszyny. Coraz więcej klientów, nie tylko z kraju, pukało do drzwi zakładu. Przed rokiem firma produkowała miesięcznie od sześciu do siedmiu tysięcy sztuk odzieży. Obecnie mają podpisane długoterminowe kontrakty zapewniające ciągłość produkcji na ten rok. Mogą szyć od 8 do 10 tysięcy koszul miesięcznie. Panie odwiedzili kontrahenci z Rosji, Ukrainy i Niemiec. Z tego ostatniego kraju zamówili co miesiąc do dwóch tysięcy sztuk odzieży, co stanowi jedną czwartą mocy produkcyjnych. Dzięki wizycie obcokrajowców, w tym roku panie planują modernizację parku maszynowego i zatrudnienie kolejnych rąk do pracy. Już teraz przedsiębiorstwo zatrudnia na etacie 21 osób i 15 na umowy czasowe.

- Największy boom w naszej branży rozpoczął się w sierpniu ubiegłego roku. Obłożenie pracą jest okropne. Nie możemy tego przerobić. Jeszcze na początku 2013 roku swobodnie chodziłyśmy po hali. Teraz nie ma już miejsca na układanie materiału, a panie siedzą "jedna na drugiej" - zaznacza Liliana Baka.

I STAŁ SIĘ CUD

- Szczególnie istotnym dla nas wydarzeniem był moment, kiedy w ubiegłym roku Andrzej Chaniecki, burmistrz Opatowa, śledząc nasze poczynania, zaproponował nam wynajęcie budynku po dawnej szkole w Brzeziu. Odczytałyśmy to jako motywację do dalszego rozwoju i tworzenia miejsc pracy. Dodatkowo piękne było to, że propozycję złożył sam burmistrz. Miałyśmy nadzieję, iż otrzymamy pomoc i wsparcie informacyjno-doradcze od osób z właściwą wiedzą zatrudnionych w Urzędzie Miasta - mówią wspólnie Ewa Rokicka i Liliana Baka.

I jak dodają, ze strony burmistrza pomysł pozostał jedynie pomysłem. - Pomimo dużego zaangażowania w rozmowy, które wykazały obydwie strony, ostatecznie pan burmistrz uznał, że lepiej wspierać rokujących przedsiębiorców z dużym potencjałem inwestycyjnym aniżeli kobiety, które przeszły ciężką drogę, by po upadku podnieść się i pokazać, że można podejmować działania i aktywizować grupy bezrobotnych do pracy - mówią.
Dla szwaczek szkoła w Brzeziu byłaby idealnym miejscem. Duże okna, przestronne pomieszczenia. Kobiety zadbałyby o otoczenie i przeprowadzały bieżące remonty.

- Burmistrz zaproponował, abyśmy wynajęły szkołę w zamian za płacenie podatku od nieruchomości. Na naszych barkach spoczęłyby opłaty za prąd, wodę, ogrzewanie. Nawet zaproponował wykonanie przez gminę remontu dachu - wyliczają kobiety. - Gdyby pan burmistrz dotrzymał obietnicę i wynajął dawną szkołę na co najmniej dwa lata, nasza firma mogłaby zatrudniać od 40 do 50 osób na stałe umowy o pracę. Możliwości produkcyjne zwiększyłyby się o sto procent - podkreśla Ewa Rokicka.

Firma ciągle odczuwa rosnący popyt na oferowane usługi. Co miesiąc odmawiają nowym klientom, chcącym zlecić produkcję dużej partii towaru. Mimo tego od stycznia zatrudniły jeszcze piętnaście osób i gdyby mogły, zatrudniłyby więcej bezrobotnych szwaczek. Do sukcesu brakuje nowego pomieszczenia. Obecna hala jest już za mała.

SIEDEM KILOMETRÓW DO PRACY

W okolicy głód pracy jest ogromny. W szwalni pracują osoby z gminy Iwaniska, Baćkowice również z gminy Opatów.

- Zgłosiła się do nas kobieta, chcąca uczyć się szycia. Płakała, by ją przyjąć. Nie miałyśmy sumienia odmówić. Na piechotę w największe mrozy i śniegi przychodziła siedem kilometrów ze wsi Rosochy. W pracy była punktualnie na 6.30 rano. Ludzie potrzebują pracy - opowiada ze łzami w oczach Liliana Baka.

Właścicielki firmy dążą do tego, aby praca była jednozmianowa, gdyż to generuje mniejsze koszty, zapewnia większą wydajność i jakość finalnego wyrobu. Obecnie praca jest dwuzmianowa. Jedną zmianę mogą zrobić wyłącznie w nowej hali.

Dwa lata temu gmina zlikwidowała szkołę podstawową w Brzeziu. Przemawiały względy ekonomiczne. W ostatnim czasie chodziło tam tylko 42 dzieci. Podczas sesji, na której radni decydowali o likwidacji szkoły, burmistrz Andrzej Chaniecki przekonywał, że budynek jest dla dzieci, a nie dzieci dla budynku.

- To one są najważniejsze w procesie dydaktycznym. Jeśli ich nie ma, to nie można utrzymywać szkoły - mówił. Obecnie budynek stoi pusty. Gmina chce go sprzedać. Nie ma chętnych.

Według właścicielek szwalni, ostatnia rozmowa z burmistrzem o wynajęciu nieruchomości w Brzeziu odbyła się w nienajlepszej atmosferze. - Miałyśmy wrażenie, iż burmistrz nie chce z nami dalej rozmawiać i zapytałam wprost, czy uważa pan, że jesteśmy za biedne? Odpowiedział, że tak uważa - podkreśla Ewa Rokicka.

- Nie jesteśmy ani młode, ani atrakcyjne, ani bogate. Zaczynałyśmy tworzyć naszą firmę z potrzeby serca i aktywizacji zawodowej mieszkanek regionu, naszych koleżanek, które nagle po trzydziestu latach pracy straciły pracę wykonywaną przez większą część życia. Nie miałyśmy wiedzy ekonomicznej, marketingowej, finansowej. Każdego dnia miałyśmy okazję stawać przed nowymi wyzwaniami ucząc się nowych rzeczy. Nie zmarnowałyśmy ani jednego dnia. Obecnie nasza firma rozwija się i coraz lepiej rokuje na przyszłość - stwierdzają właścicielki.

SZWACZKA ZAWÓD NA WYMARCIU

Kobiety znikąd nie otrzymały wsparcia, przede wszystkim doradczego. - Jest tyle projektów unijnych umożliwiających rozwój firm, na zakup maszyn, na poszerzenie produkcji. Urzędnicy powinny wyszukiwać projekty i nam proponować - pytają panie retorycznie. Tymczasem nikt z lokalnych polityków i samorządowców nawet nie zapukał z pytaniem, czy w czymś pomóc.

- Jedynie starosta Włodarczyk otworzył nam drzwi do pieniędzy na stworzenie pięciu nowych miejsc pracy. Otrzymaliśmy też stażystów z Powiatowego Urzędu Pracy - wylicza Ewa Rokicka.

Panie były też u Tomasza Świątka, dyrektora Zespołu Szkół numer 1 w Opatowie. Chcą, aby szkoła uruchomiła zawodowe kształcenie między innymi w branży odzieżowej. Uczniowie mieliby zagwarantowane praktyki, a później pracę. Jak mówią panie, szwaczka, to jeden z obecnie wielu zanikających zawodów.

ZA BIEDNI I ZA MAŁO WPŁYWOWI

Właścicielki firmy oburzone zachowaniem burmistrza wystosowały pismo do marszałka województwa oraz do ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego z prośbą o wsparcie. Pismo otrzymał też przewodniczący Rady Miejskiej w Opatowie oraz burmistrz.

"Nasz lokalny samorząd dużo mówi o potrzebie takich działań, ale w obliczu możliwości czynnego zaangażowania się w ich realizację, odwraca się plecami, udając zaabsorbowanie sprawami ważniejszymi dla lokalnej społeczności. Zostawia początkujących przedsiębiorców samym sobie, zamiast wspierać lokalne działania mobilizujące bezrobotnych i inicjatywy mające na celu tworzenie nowych miejsc pracy. Nie docenia się wkładu pracy i wysiłku jaki należy zaangażować w zbudowanie trwałych podwalin w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, bo czymże są dla polityków biedni przedsiębiorcy, którzy tak naprawdę wciąż tylko narzekają na władzę? Są, jak to pan burmistrz powiedział, "za biedni" i za mało wpływowi i szkoda sobie ich problemami zaprzątać głowę. Lepiej skupić się na świadczeniu pomocy bogatym przedsiębiorcom, których stać na budowanie dworców autobusowych, czy wspieranie partii politycznych. Bo te działania kreują lepszą przyszłość...ciekawe tylko czyją" - napisały kobiety w liście między innymi do ministra i marszałka. "Wszak zadaniem polityków naszego lokalnego samorządu jest tylko wygłaszanie pięknych referatów o roli wspierania inwestycji, popierania przedsiębiorczości, wykorzystywania grantów z projektów unijnych. W praktyce już ich działania są zupełnie bierne. Mienie należące do samorządu lepiej niech niszczeje i popada w ruinę, a bezrobotni niech nadal nie mają pracy (...) szkoda, że w polityce naszego miasta tak naprawdę liczy się tylko interes polityka i to, jakie będzie jego miejsce w nowym porządku, a ludzie są zdani na siebie i muszą radzić sobie sami" - czytamy w dalszej części obszernego i pełnego emocji listu.

OD 45 DO 55 LAT

Andrzej Chaniecki, burmistrz Opatowa zapytany, dlaczego nie chce wynająć szwaczkom budynku po dawnej szkole w Brzeziu, odparł enigmatycznie: - A kto powiedział, że nie chcę. Zapytany też, czy uważa, iż są za biedne na wsparcie ze strony samorządu miejskiego, stwierdził, że on tych słów nie powiedział, tylko padły z ust kobiet.

- Pewnie nigdy nie poznam potencjału biznesowego tych pań. Chcę też wiedzieć, ile osób z gminy Opatów pracuje w tej szwalni - odrzekł.

Tymczasem jest już rozporządzenie Rady Ministrów o utworzeniu w Opatowie pięciohektarowej podstrefy Tarnobrzeskiej Strefy Ekonomicznej „Euro-Park Wisłosan”. Podstrefa powstała dzięki trzyletnim staraniom samorządu gminy Opatów i jest częścią strategii mającej na celu aktywizację lokalnego rynku pracy. Jak zapewniają władze Opatowa, inwestycja jest szansą dla bezrobotnych i sposobem na ściągnięcie do miasta inwestorów, czyli firm, chcących zatrudniać mieszkańców regionu. Wartość projektu przygotowania terenów inwestycyjnych zawartych w podstrefie ekonomicznej w Opatowie wynosi ponad dwa i pół miliona złotych, przy czym Unia Europejska przekazała na ten cel aż półtora miliona. Milion pochodzi z budżetu gminy.

Średni wiek kobiet pracujących w szwalni B&R Abati w Opatowie wynosi od 45 do 55 lat.

Za czterysta pięćdziesiąt tysięcy złotych gmina chce wybudować dodatkowy pas ruchu, tak zwany lewoskręt na ulicy Sienkiewicza, gdzie przeniesiono dworzec autobusowy. Nowy dworzec autobusowy powstał na prywatnej działce, na której oprócz placu manewrowego dla autobusów i poczekalni oraz trzech wiat przystankowych (za które 13 tysięcy zapłaciła gmina Opatów) jest supermarket. Wszystko w prywatnych rękach. Dworzec od prywaciarza dzierżawi ostrowiecki PKS. Budowę lewoskrętu prowadzącego na prywatną posesję Andrzej Chaniecki tłumaczy tak zwanym partnerstwem publiczno-prywatnym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia